NAJGŁUPSZE technologie w filmach SCIENCE FICTION. Fantastyka na GUMOWYCH tranzystorach
Latające samochody (Blade Runner 2049, Powrót do przyszłości 2 i wiele innych)
Podobne wpisy
Abstrahując od wyjaśnienia, na jakiej zasadzie miałby funkcjonować napęd antygrawitacyjny, znaczące jest to, że kiedy w filmach pojawiają się latające samochody, nikt nie zadaje sobie trudu, żeby pokazać sposobu organizacji ruchu drogowego (powietrznego). Żadnego unoszącego się nad skrzyżowaniami znaku drogowego, sygnalizatorów itp. Wystarczy, że z daleka widać warstwy porozkładanych w przestrzeni sznurków pojazdów. Jakimś usprawiedliwieniem byłby ruch autonomiczny, ale to raczej bohaterowie i ich przeciwnicy rozbijają się po miastach w lewitujących autach, więc generalnie chyba każdy posiadacz takiego pojazdu musi być znakomitym pilotem, co jest w zupełności nierealne. No i ta szczątkowa awionika.
Miecze świetlne (Star Wars)
Marzyłem o takiej broni w dzieciństwie znacznie bardziej niż o pistolecie czy karabinie maszynowym. Broń palna była dla cieniasów, natomiast miecz świetlny był orężem szlachetnym, godnym używania wyłącznie przez istoty niemal nadprzyrodzone (rycerze Jedi lordowie Sith). W rzeczy samej tak jest zgodnie z założeniami sagi. Po latach jednak, zwłaszcza gdy Disney zaczął bezpardonowo niszczyć wieloletnią historię i tradycję Gwiezdnych wojen, na miecze świetlne musiałem spojrzeć obiektywnie i racjonalnie, zwłaszcza na tle innych broni dostępnych w uniwersach fantastycznych. Uświadomiłem sobie, że nie sposób nimi walczyć bezpiecznie dla właściciela. Przoduje w tym miecz Kylo Rena (Ben Solo) z dwoma miniostrzami po bokach rękojeści. Łatwo można sobie nimi uciąć rękę lub cokolwiek innego.
W przypadku jednak większości innych mieczy świetlnych już same ich rękojeści są zupełnie niewyprofilowane. Ciężko je trzymać, a co dopiero robić gardy i wyprowadzać pchnięcia. W przypadku klasycznej broni białej samo dotknięcie klingi, co zdarza się dość często nawet przypadkiem, nie kończy się od razu amputacją, a gdy idzie o miecze świetlne, zapewne tak – kolejny przyczynek, że są efektownym, lecz kompletnie nieużytecznym wynalazkiem mogącym spełniać raczej funkcję reprezentacyjną i symboliczną, a nie bojową. Próbując ugryźć zasadę ich działania od strony naukowej, trzeba by znać sposób ograniczania wiązki światła do kształtu ostrza produkowanego przez kryształ w rękojeści, a to niestety przekracza moją wiedzę naukową wyniesioną z liceum. Zakładam, że owa wiązka światła jest podobna do lasera wysokiej częstotliwości ze zmienną temperaturą i ilością pulsów, żeby cięcie różnych materiałów było jak najefektywniejsze, ale kto to tak naprawdę wie. Może ktoś z Was?
Flety sterujące Inżynierów (Prometeusz)
Lubię Prometeusza, ale z chęcią wytykam mu naiwności, których jest cały worek, bo i tak nie zaburzy to mojej pozytywnej oceny kontynuacji Obcego. Rozumiem jednak, że flety mogą śmieszyć, ale bynajmniej nie w sensie erotycznym – scena z Walterem i Davidem w Obcym: Przymierzu. Raczej chodzi tu o nieużyteczność. W sterowaniu statkiem używać piszczałki mogą jedynie ludzcy amatorzy, którzy to wymyślili. Żadna obca rasa, która nie chce zbyt szybko wyginąć i mieni się naszymi twórcami, nie mogłaby sobie pozwolić na wprowadzenie do awioniki pojazdu kosmicznego melodii wygrywanej na flecie. Czemuż by nie na organkach? Naiwność tego pomysłu jest porażająca i nie ratuje go nawet stosowanie fletu jako kodu do włączenia całego systemu. Byłby to po prostu zbyt słaby klucz. Po co więc ta maskarada? Może żeby było efektowniej?