search
REKLAMA
Ranking

NAJCIEKAWSZE PLANSZE TYTUŁOWE. Wybrane przykłady

Łukasz Budnik

5 kwietnia 2018

REKLAMA

Seans jakiegokolwiek filmu czy serialu zawsze traktuję jako okazję do wyłapywania detali i smaczków, które nie tylko mogą podbić wartość samej produkcji, lecz także doskonale działać w swoich ramach, stając się małymi dziełami sztuki. Mogą to być pojedyncze kadry, tytułowe sekwencje, ale i same karty tytułowe, nieraz na starcie definiujące ton. Poniżej dziesięć przykładów takich właśnie wyjątkowych kart.

Metropolis (1927)

Niczym neon, tytuł rozbłyskuje na ekranie na tle wielkiego miasta, jak gdyby wpisany w jego krajobraz. Plansza autorstwa Ericha Kettelhuta imponuje – podobnie zresztą jak cały film – jakością wykonania, wyprzedzającą swoje czasy. W tym jednym ujęciu zdołano przedstawić widzowi monumentalność tytułowego miasta, zaś sam napis wygląda jak rozświetlony przez znajdujące się wokół reflektory. Nie może umknąć niczyjej uwadze, przeciwnie – powinien zdobyć zasłużone zainteresowanie. Absolutny klasyk!

Absolwent (1967)

W chwili pojawienia się tytułu na ekranie widzimy tylko Dustina Hoffmana wpatrującego się tępym wzrokiem w pustą przestrzeń. Jego bohater przesuwa się na taśmie, choć tak naprawdę stoi przecież w miejscu, będąc obojętnym wobec tego, że los sam gna go do przodu. Ma to oczywiście pewne symboliczne znaczenie i stanowi odzwierciedlenie punktu, w którym aktualnie znajduje się życie absolwenta. Umieszczenie tytułu w tym akurat miejscu jest zatem doskonałym posunięciem, bo nie tylko określa nazwę filmu, lecz także, w pewnym sensie, samego głównego bohatera i jego położenie. Całości dopełnia ponadczasowa piosenka Simona i Garfunkela przygrywająca w tle. 

2001: Odyseja kosmiczna (1968)

W prostocie siła, co w najlepszy sposób zostało udowodnione przez tę właśnie planszę. Kompozycja, symetria, światło – wszystko zgrywa się tu ze sobą perfekcyjnie, pobudzając wyobraźnię i zachęcając do eksploracji kosmosu. Nawet dzisiaj, prawie dwadzieścia lat po tytułowym 2001 roku i z dalece rozwiniętą technologią w stosunku do roku 1968, czuje się nutę fascynacji i ciekawości, co też może skrywać kosmos pokazany nam przez Stanleya Kubricka. Mogę jedynie przypuszczać, jakie wrażenie robił ten wstęp na ludziach oglądających Odyseję w czasach jeszcze przed lądowaniem człowieka na Księżycu. Oczywiście ta plansza tytułowa jeszcze lepiej działa jako zwieńczenie całej sekwencji otwierającej – gdy tytuł pojawia się na ekranie, a muzyka osiąga apogeum, trudno nie mieć ciarek.

Obcy: Ósmy pasażer Nostromo (1979)

Zostajemy w klimacie kosmicznym, tym razem kierując się ku wspaniałej pierwszej odsłonie serii o Obcym. Przypadek bardzo podobny do opisywanej powyżej Odysei kosmicznej, bo i tutaj plansza jest ukoronowaniem całej czołówki. Zanim tytuł w pełnej okazałości pojawi się na szczycie ekranu, fragmenty kolejnych liter jakby wychodzą z ukrycia, im dalej przesuwa się kamera, poczynając od środka kadru i rozlewając się na boki. W efekcie uformowany z fragmentów liter tytuł nie dość, że znajduje się w nieoczywistym miejscu, to jeszcze na pierwszy rzut oka nie wygląda jak jeden wyraz ze względu na szerokie rozstawienie liter. Dodatkowo biała czcionka kontrastuje z mroczną czeluścią kosmosu. Niepokojące.

Blues Brothers (1980)

Tytuł tego fantastycznego filmu pojawia się na ekranie dopiero dobrych kilka minut po rozpoczęciu projekcji. Wcześniej obserwujemy drogę Jake’a ku wolności – jego marsz przez tereny więzienia i wcale nie szybki proces wydawania mu rzeczy osobistych przez więziennego pracownika w osobie Franka Oza. Ze swoim bratem Jake spotyka się przed bramą, a powitanie obu panów idealnie ich charakteryzuje – tak oszczędni w dawaniu emocjom upustu, że bez względu na okoliczności nie porzucają kamiennego wyrazu twarzy. Napis „Blues Brothers” pojawia się w momencie, gdy pierwszy raz widzimy obu braci razem w kadrze – służy więc nie tylko jako tytuł filmu, lecz także forma podpisu jego głównych bohaterów.

Łukasz Budnik

Łukasz Budnik

Elblążanin. Docenia zarówno kino nieme, jak i współczesne blockbustery oparte na komiksach. Kocha trylogię "Before" Richarda Linklatera. Syci się nostalgią, lubi fotografować. Prywatnie mąż i ojciec, który z niemałą przyjemnością wprowadza swojego syna w świat popkultury.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA