search
REKLAMA
Zestawienie

Najbardziej ZBĘDNE filmy ostatniej DEKADY. I komu to było potrzebne?

Mikołaj Lewalski

9 marca 2020

REKLAMA

Point Break

Oryginalny Point Break miał charyzmatyczny duet głównych bohaterów, klimat przełomu lat 80. i 90. oraz świetną reżyserię uzdolnionej Kathryn Bigelow. Nakręcony ćwierć wieku później remake ma…? To pozbawiona ładu i składu seria imponujących, ale jałowych emocjonalnie popisów kaskaderskich. Nie ma to sensu ani celu, a pierwowzór doczekał się już jednego przyzwoitego remake’u – Szybkich i wściekłych.

Robin Hood. Początek

Filmów o Robin Hoodzie było już przynajmniej dwieście*. Po co nakręcono kolejny? Trudno dociec, ale ewidentnie miała tu miejsce próba podpięcia się pod sukces kina komiksowego, stąd stylizacja protagonisty na superbohatera i nadanie całości cech origin story, które widzieliśmy w MCU tuzin razy. Usiłowanie zainteresowania młodzieży przygodami księcia złodziei nie byłoby takim głupim pomysłem, gdyby nie fakt, że poprzednie starania zmierzenia się z tematem (z Ridleyem Scottem i Russellem Crowe’em na pokładzie) przyniosły niemałe straty, co w czytelny sposób dowiodło zmęczeniu tego wałkowanego po stokroć materiału.

* Tak naprawdę to 46, ale tylko aktorskich. Doliczcie sobie animacje oraz seriale (aktorskie i animowane), a nie będziecie daleko liczby trzycyfrowej. Weźcie jeszcze pod uwagę parodie, a ją przekroczycie.

Manifesto

Chętnie zobaczyłbym wystawę artystyczną, którą pierwotnie był ten film. Składała się ona z trzynastu kilkuminutowych segmentów wyświetlanych jednocześnie na różnych ekranach, bombardując widza bodźcami i kompletnie go dezorientując (jak podejrzewam). Bohaterką każdego z tych segmentów jest Cate Blanchett, która wciela się w różne role, zabiegając o uwagę odbiorcy i próbując zawładnąć nad nim swoimi monologami. Za genezę tych monologów posłużyły zaś rozmaite manifesty filozoficzne, nierzadko komentujące rolę sztuki w życiu. Idea stojąca za wystawieniem widza na jednoczesne przedstawienie tych manifestów jest dość wymowna w swoim przekazie i prowokująca do refleksji. Film kompletnie zatraca ten, być może najważniejszy, element instalacji, jako że tutaj monologi z oczywistych względów są zaprezentowane jeden po sobie. Kompletnie rozmija się to z pragnieniem przytłoczenia odbiorcy, a w zamian mocno go nudzi. Przy okazji widoczne stają się także różne mankamenty poszczególnych segmentów – nieprzekonująca charakteryzacja i przeszarżowane aktorstwo może zdawać egzamin, kiedy funkcjonuje w ramach instalacji artystycznej, ale w filmie już niekoniecznie.

Battleship: Bitwa o Ziemię

Gra w statki: film. Brzmi to kretyńsko, a w rzeczywistości skrywa przeciętne widowisko przedstawiające temat inwazji obcych tylko trochę ciekawiej niż sequel Dnia niepodległości. Poza naciskiem położonym na starcia okrętów Battleship nie wyróżnia się niczym nadzwyczajnym i to właśnie ta nijakość odbiera jego istnieniu sens (nie dajcie sobie nigdy wmówić, że tak samo jest z ludźmi, nie ma nic złego w byciu nijakim).

Dziewczyna w sieci pająka


W 2012 roku mieliśmy okazję obejrzeć niesamowicie klimatyczną i pod pewnymi względami lepszą od szwedzkiej wersji adaptację pierwszej części sagi Millenium. Daniel Craig i Rooney Mara zostali niemal zgodnie okrzyknięci świetnym ekranowym duetem, a reżyseria Finchera w oczywisty sposób przysłużyła się produkcji. Co następnie zrobiło Sony? Nieusatysfakcjonowane tylko niezłym przychodem z biletów postanowiło olać sequel i zamrozić markę na kilka lat, tylko po to, by znaleźć kolejną Lisbeth i powierzyć nowy film umiarkowanie doświadczonemu reżyserowi Nie oddychaj. Całość stała w rozkroku między thrillerem kryminalnym a mrocznym i efekciarskim kinem superbohaterskim – inspiracje tym ostatnim są widoczne już w przesadnie najeżonym akcją zwiastunie produkcji. Szkoda tylko Claire Foy, bo to świetna aktorka, która dała z siebie dużo. Sony zasługuje zaś wyłącznie na środkowy palec.

Bonus#3: Obcy: Przebudzenie

Tak, wiem, że to nie jest film z tej dekady (ani nawet poprzedniej) – ostatni bonus jest jak joker w talii kart. Uważam, że hasło „niepotrzebny film” zawsze powinno być ilustrowane kadrem z PrzebudzeniaObcy 3 zakończył trylogię Ripley w niezwykle odważny i emocjonalny sposób. Było to piękne zakończenie koszmarnych zmagań kobiety z tytułowym monstrum i tak naprawdę tam można było postawić ostatnią kropkę. Jasne, Obcy to seria o ogromnym potencjalne na nowe historie (chyba najbardziej urzekło mnie wysłanie córki Ripley śladami jej matki w grze Obcy: Izolacja) i nie jestem im przeciwny, O ILE ZOSTAWIĄ W SPOKOJU TĘ BIEDNĄ KOBIETĘ. Sklonowanie Ellen w Przebudzeniu i sprowadzenie jej do karykatury dawnej Ripley nosi znamiona nekrofilii, a kampowo-groteskowy charakter całego filmu bardziej pasuje do crossoverów z Predatorem niż do właściwej serii. Ripley zasłużyła na dużo więcej.

REKLAMA