search
REKLAMA
Archiwum

NA JEDNYM UJĘCIU

Rafał Donica

2 października 2018

REKLAMA

CARRIE – Rok produkcji 1976
(Czas ujęcia: 2:08 min.)

Ekranizacja debiutanckiej powieści Stephena Kinga Carrie w wykonaniu Briana De Palmy z 1976 roku to perła sztuki filmowej. Jej narracyjne i inscenizacyjne mistrzostwo jest praktycznie gotowym wzorcem, jak powinno się kręcić zapięte na ostatni guzik filmowe opowieści grozy. Brian De Palma zapamiętał najważniejszą naukę Hitchcocka – film to obraz, przejmujący na siebie najbardziej istotną rolę narracyjną. Ta misternie utkana opowieść jest wizualnym majstersztykiem, wykraczającym poza ramy „ładnych ujęć”, czy popisów cyrkowej sprawności operatora, które są przedstawieniem samym w sobie. Ten bardzo ludzki dramat odtrąconej przez ogół dziewczyny, posiadającej kłopotliwy dar telekinezy, nakręcił De Palma z niemalże komiksową poetyką obrazu, najbardziej widoczną w słynnym, poliwizyjnym podzieleniu ekranu na pół. Nie sposób także nie zauważyć kolejnego charakterystycznego znaku reżysera, jakim są długie ujęcia. Chcąc, podobnie jak mistrz Hitchcock, zapewnić widzowi namacalne, niemalże kojarzące się z podglądactwem, stałe i niczym nie przerwane uczestnictwo w akcji, De Palma już otworzył Carrie dwoma długimi ujęciami – na boisku i w szatni – które na dzień dobry dały widzowi wystarczająco dużo informacji o wyalienowanej i nielubianej tytułowej bohaterce.

To jednak nic w porównaniu z operatorskim wyczynem w sekwencji balu maturalnego. Autor zdjęć Mario Tosi fenomenalnie przygotował trwające 2 minuty i 8 sekund karkołomne ujęcie, rozpoczynające się zbliżeniem stolika Carrie i Tommy’ego, skąd Emma zabiera kartkę z głosami na króla i królową balu. Kamera śledzi jej krzątaninę wzdłuż całej sali, widzimy zamianę kartek na podstawione, Emma oddaje kartki komisji, podchodzi do podium, pod którym siedzą ukryci Chris i Billy, daje im znak dłonią i znika z kadru. Kamera przenosi się na sznurek (którego koniec trzyma Chris), ukryty wzdłuż podium. Dochodzimy do końca dekoracji podium i w tym momencie z zaplecza nadchodzi Sue, by z ukrycia popatrzeć na Carrie i Tommy’ego. Podążając za sznurkiem, kamera niespodziewanie i gwałtownie wspina się do góry, wysoko ponad scenę, by pokazać to, co jest na drugim jego końcu, czyli wiadro ze świńską krwią. Kamera schodzi niżej, by, zachowując w kadrze nieostre wiadro, dokonać transfokacji na rozpoczynający to ujęcie stolik, przy którym siedzą Carrie i Tommy, nagle oświetleni reflektorem zwycięzcy konkursu na króla i królową balu maturalnego. Koniec.

Nawet będąc ślepym i głuchym na techniczne walory produkcji filmowych, to jedno ujęcie potrafi zachwycić płynnością realizacji, precyzją wykonania każdego szczegółu ruchu kamery i przede wszystkim doskonałym zgraniem w czasie wszystkich elementów ujęcia. Abstrahując od tego, że w filmie widzimy bodajże 35 dubel, jest to jeden z najwspanialszych popisów wirtuozerii technicznej Briana De Palmy.

Autor opisu: Adrian Szczypiński

Rafał Donica

Rafał Donica

Od chwili obejrzenia "Łowcy androidów” pasjonat kina (uwielbia "Akirę”, "Drive”, "Ucieczkę z Nowego Jorku", "Północ, północny zachód", i niedocenioną "Nienawistną ósemkę”). Wielbiciel Szekspira, Lema i literatury rosyjskiej (Bułhakow, Tołstoj i Dostojewski ponad wszystko). Ukończył studia w Wyższej Szkole Dziennikarstwa im. Melchiora Wańkowicza w Warszawie na kierunku realizacji filmowo-telewizyjnej. Autor książki "Frankenstein 100 lat w kinie". Założyciel, i w latach 1999 – 2012 redaktor naczelny portalu FILM.ORG.PL. Współpracownik miesięczników CINEMA oraz FILM, publikował w Newsweek Polska, CKM i kwartalniku LŚNIENIE. Od 2016 roku zawodowo zajmuje się fotografią reportażową.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA