MAX VON SYDOW. Twarz aktora
W tym miejscu chciałbym poświęcić kilka słów więcej występowi von Sydowa w Godzinie wilka. Aktor kreuje tam postać Johana Borga, dręczonego przez wewnętrzne demony artysty, rozdartego pomiędzy życiową etyką a bardziej mrocznymi popędami, uosabianymi w filmie przez dawną kochankę z wyższych sfer. Godzina wilka to szczególny film w dorobku Bergmana, najmocniej bowiem wykorzystujący estetykę horroru do oddania wewnętrznych konfliktów quasi–autobiograficznych postaci. Wyraźnie rysuje się w tym obrazie dualizm duchowych przeżyć i percepcji świata przez neurotyczną jednostkę, próbującą wieść normalne życie, ale równocześnie kuszoną przez mroczne żądze. W tym krajobrazie ułożone, dostatnie życie reprezentuje letni dom na wyspie i męczeńska postać żony, Almy granej przez Liv Ullman, a zmysłowe, niebezpieczne pokusy ucieleśniają arystokratyczna posiadłość i członkini dekadenckiej elity, Veronika Vogler grana przez Ingrid Thulin. Między nimi jest właśnie bohater von Sydowa, w dramatycznym rozdarciu między sprzecznymi popędami. Aktor gra w Godzinie wilka w sposób idealnie oddający owo rozdwojenie – z jednej strony mamy jego kamienną twarz człowieka spełnionego, z drugiej nieobecne, tęskniące do pełnych pasji transgresji oczy. Fizyczność von Sydowa łączy obydwa porządki i jest przestrzenią tarć między nimi. Uwidacznia się tu w pełni umiejętność von Sydowa do cielesnego spinania porządków i niemal pozbawionego wysiłku inkorporowania zakorzenionej w egzystencjalnym przeżywaniu indywidualnej tożsamości aktorskiej do zróżnicowanych światów filmowych.
Szwecja nie tylko bergmanowska
Podobnewpisy
Pozycja jednego z głównych aktorów Bergmana zadecydowała o pozycji Maxa von Sydowa w rodzimej kinematografii, gdzie jego aktywność nie ograniczała się bynajmniej do regularnych występów u tego twórcy. Drugim ważnym reżyserem, u którego często pojawiał się aktor, był Jan Troell, postać być może mniej od Bergmana sławna, ale pod wieloma względami nie mniej ważna dla szwedzkiego kina powojennego. Von Sydow i Troell po raz pierwszy spotkali się na płaszczyźnie zawodowej w 1965 roku, a więc w momencie, gdy aktor był już rozpoznawalną na świecie gwiazdą filmu (w tym samym roku miał również miejsce jego anglojęzyczny debiut), reżyser zaś dopiero wyrabiał sobie pozycję w kinie z Północy, zdominowanym przez wielkiego modernistę Bergmana. Początki współpracy tej dwójki nie były spektakularne, obejmowały bowiem krótkometrażowy Uppehåll i myrlandet (Rezydencja na bagnach) oraz nowelę w zbiorze 4×4. Jednak już rok później von Sydow zagrał istotną rolę w pełnometrażowym dramacie Oto twoje życie, a następnie – razem zresztą z Liv Ullmann – w epickim dyptyku Emigranci (1971) i Osadnicy (1972), w których wcielił się w rolę Karla, szwedzkiego chłopa poszukującego wraz z rodziną lepszej przyszłości w Ameryce. Filmy okazały się międzynarodowym sukcesem i dziś zaliczają się do klasyki szwedzkiego kina.
Dyptyk wzmocnił renomę zarówno Troella, jak i von Sydowa, który poniekąd analogicznie do swojego bohatera w latach 70. coraz mocniej rozwijał swoją karierę w USA, grywając częściej w produkcjach amerykańskich i brytyjskich niż szwedzkich. Oczywiście aktor nie odciął się od rodzimego gruntu i pozostawał obecny w szwedzkim kontekście. Choć po złotych latach 60. i pamiętnej roli w dyptyku Troella Max nie zagrał już więcej w filmie Ingmara Bergmana, kontynuował współpracę z autorem Emigrantów. W 1979 roku von Sydow wystąpił w anglojęzycznej adaptacji telewizyjnej romansu Huragan z Mią Farrow wyreżyserowanej przez Troella, panowie spotkali się też ponownie na planach Lotu orła z 1982 roku (za rolę w którym von Sydow otrzymał aktorską nagrodę w Wenecji) oraz biograficznego dramatu Hamsun. W tym drugim aktor wcielił się w tytułową rolę kontrowersyjnego pisarza norweskiego, a rola okazała się kolejnym triumfem stonowanego, ale pełnego napięcia aktorstwa von Sydowa. W międzyczasie, właśnie dzięki roli w Skandynawii, Max von Sydow otrzymał swoją pierwszą nominację do Oscara – za rolę ojca głównego bohatera w spektakularnym Pellem Zwycięzcy Billego Augusta, nagrodzonym Złotą Palmą w Cannes.
Emigrant o kamiennej twarzy
Od lat 60. Max von Sydow był w rodzimej Szwecji niekwestionowaną gwiazdą, a jego występy stawały się coraz bardziej wyjątkowe jako kolejne mocne akcenty lokalnego mistrza, ale począwszy od 1965 roku aktor wyrabiał sobie również osobno renomę jako aktor międzynarodowy. Jego „przejście” do kina anglojęzycznego dokonało się w pewnej mierze na fali rosnącej popularności kina Bergmana, z którym von Sydow był mocno na przełomie lat 50. i 60. identyfikowany, jednak charakterystyka kariery Szweda w USA jest wyraźnie odmienna od trajektorii zawodowej w ojczyźnie, sformatowanej przez modernistyczne dramaty, a później epickie sagi.
Jak już wspomniałem debiut anglojęzyczny von Sydowa miał miejsce w 1965 roku i była to rola nie byle jaka – Szwed zagrał bowiem samego Jezusa Chrystusa w Opowieści wszech czasów. Ten występ otworzył mu szeroko wrota do pełnej sukcesów i interesujących propozycji kariery międzynarodowej. W kolejnych latach wcielał się m.in. w dramatyczną postać misjonarza Abnera Hale’a w Hawajach George’a Roya Hilla, pamiętnego ojca Merrina w kultowym Egzorcyście, G. Jouberta w Trzech dniach Kondora, Cesarza Minga w kampowym Flashu Gordonie, niemieckiego oficera von Steinera w Ucieczce do zwycięstwa, króla Osrica w Conanie Barbarzyńcy, Kynesa w Diunie Davida Lyncha czy arcyłotra Blofelda w niekanonicznym Bondzie Nigdy nie mów nigdy. W tej wyliczance widać wszechstronne wybory podejmowane przez von Sydowa, który pomimo szacownego, bergmanowskiego rodowodu nie wahał się grać w popowych ekranizacjach komiksów czy widowiskach fantasy. I należy przyznać, że w każdym z tych wcieleń, niezależnie od tego, czy grał posępnych duchownych, zimnych łotrów, dramatycznych protagonistów czy przerysowanych złoczyńców, von Sydow wypadał znakomicie. Każdorazowo wpasowywał się ze swoją niemal beznamiętną, ale jakby ironiczną twarzą w klimat opowieści – tak, jak wpasowywał się w autorskie światy Bergmana i Troella.
Pozycja von Sydowa w Hollywood i okolicach stanowi ciekawy przypadek. Z jednej strony, jako imigrant, bardziej niż na pierwszych planach (choć i takie role otrzymywał) pojawiał się w znanych produkcjach jako charakterystyczny aktor drugiego planu, bardzo często obsadzany w kreacjach operujących twardym akcentem obcokrajowców (chociażby jako SS-man czy tajemniczy zagraniczny zabójca). Z drugiej strony jednak, wyraziste występy u boku takich gwiazd jak Robert Redford, Sylvester Stallone czy Arnold Schwarzenegger, wsparte mniej licznymi, ale mocnymi występami w rolach głównych, zbudowały pozycję Szweda wykraczającą poza specyficzną twarz obecną to tu, to tam (casus np. jego rodaka, Stellana Skarsgårda). Von Sydow stał się silną aktorską marką, może nie przodującą w corocznych rankingach płac i branżowych nagród, ale wnoszącą stałą jakość w kolejne mniej lub bardziej znamienite produkcje.
Cichy wirtuoz
Po wyrazistym otwarciu w latach 60. i ugruntowaniu pozycji w kolejnej dekadzie i początku lat 80. Max von Sydow, marka zarówno kina europejskiego, jak i hollywoodzkiego, wystąpił w takich obrazach jak Między piekłem a niebem, Raport mniejszości, Motyl i skafander, Dynastia Tudorów, Robin Hood Ridleya Scotta, Wyspa tajemnic czy Przebudzenie mocy. O każdej z tych ról napisać można coś dobrego i wskazać na ich miejsce w ogólnym, znamienitym dorobku von Sydowa jako ikony światowego kina. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na dwie „międzynarodowe” role Szweda, które zestawione z opisanymi wyżej występami z Siódmej pieczęci i Godziny wilka dopełniają obrazu jego aktorskiej tożsamości – rolom w Hannah i jej siostrach oraz Strasznie głośno, niesamowicie blisko.