Publiczność testowa nie ma litości nawet dla największych reżyserów w historii kinematografii. Przekonał się o tym na własnej skórze Billy Wilder, którego prolog filmu Bulwar Zachodzącego Słońca został na próbnym pokazie wyszydzony i wyśmiany. Klasyk kina, jakim jest z pewnością obraz Wildera, miał posiadać bowiem scenę, w której trup Joego Gillisa (William Holden) opowiada w kostnicy pozostałym zmarłym, jak doszło do jego śmierci. Z pozoru zabawna scenka doprowadziła do dezorientacji, w wyniku której publiczność nie wiedziała już, z jakim gatunkiem filmowym ma do czynienia. Powyższe reakcje doprowadziły do zmiany scen początkowych. Mamy więc trupa w basenie i głos narratora.
Czas na przykład, który pokazuje, jak istotne dla twórców kina są pokazy testowe. W 2007 roku Ridley Scott zakradł się na test screening swojego filmu American Gangster. Najprawdopodobniej sam chciał się przekonać, które fragmenty należałoby pozamieniać lub poprawić. Okazało się, że próbnego seansu nie opuścił żaden z widzów, co oznaczało, że obraz Scotta się spodobał. Dobre recenzje i całkiem niezłe przyjęcie w kinach na całym świecie wyłącznie potwierdziły skuteczność pokazów testowych.
Na fali ostatnich rewelacji dotyczących wznowienia lub nakręcenia specjalnego odcinka szalenie popularnego serialu Przyjaciele przedstawiam dowód na to, że publiczność testowa nie zawsze podejmuje trafne decyzje. Co prawda opinia widzów próbnych polegała w tym wypadku jedynie na wystawieniu oceny pilotażowemu odcinkowi, ale mogło to doprowadzić do sytuacji, w której seria w rezultacie test screeningu w ogóle by powszechnie nie zaistniała. Epizod obejrzany podczas próbnego pokazu był dla zebranych odbiorców testowych nudny, mało śmieszny, jego bohaterowie powierzchowni i pochłonięci wyłącznie sobą, a ustawienie kanapy w Central Perku „mylące” [sic!].