LUTHER – detektyw z problemami
Autorem artykułu jest Marcin Cedro.
Gdyby ktoś wybierał się do Londynu i przypadkowo obejrzał jeden z odcinków „Luthera” miałby nie lada dylemat: jechać czy zostać w bezpiecznym domu? Bowiem stolica Anglii w historii Neila Crossa to miasto pełne szaleńców, dewiantów i psychopatów. Jedyną osobą, która może uratować niewinnych ludzi, jest błyskotliwy detektyw, John Luther. Serial BBC przez trzy lata emisji zdobył serce fanów i krytyków, a odtwórca głównej roli Idris Elba został uhonorowany Złotym Globem w 2012 r. za wykreowanie niezapomnianej postaci londyńskiego detektywa.
Aktor stworzony do kryminałów
Idris Elba, a właściwie Idrissa Akuna Elba, urodził się 8 sierpnia 1972 roku w Londynie. Początkowo nic nie zapowiadało tego, że w przyszłości będzie zajmował się aktorstwem. W wieku 16 lat rzucił szkołę i dostał się do National Youth Music Theatre. Niedługo potem zaczął pracę DJ’a w londyńskich klubach pod pseudonimem Big Driis. Ciekawostką jest fakt, że nawet dzisiaj Elba to zapalony muzyk i producent muzyczny, penetrujący rejony soulu i hip-hopu. Efekty? Kilka Ep-ek, utwór w “American Gangster” oraz w “Medea Goes to jail” Tylera Perry’ego.
Równocześnie z pasją muzyczną próbował zaistnieć na szklanym ekranie – zaczął chodzić na castingi do programów telewizyjnych. Swoją pierwszą poważną rolę dostał w 1995 roku w serialu „Bramwell”. Od tego momentu zaczął grywać gościnne lub drugoplanowe rolę. W 2001 roku postanowił szukać swojego szczęścia za Oceanem. Od początku udawało mu się dostawać do produkcji o tematyce kryminalnej. Gościnny występ popularnym serialu „Prawo i porządek”, a rok później dostał angaż w „Prawie ulicy” – jako słynny Stringer Bell – świetnym serialu HBO, który utrzymał się na antenie przez pięć sezonów, a magazyn Variety napisał o nim “Gdy spisana zostanie historia telewizji, mało co dorówna Prawu ulicy, serialowi tak niezwykle głębokiemu i ambitnemu, że smakowany może być jedynie przez nielicznych” . Elba równocześnie starał się grać na dużym ekranie i w filmach telewizyjnych. Do pierwszych wyróżnień musiał czekać aż do 2005 roku. Były to dwa filmy, które na pewno miały duży wpływ na jego karierę – „Czasem w kwietniu” i „Gospel”. Obie produkcje zostały bardzo dobrze ocenione przez krytyków i widzów, a sam Idris został nominowany do nagrody Czarnej Szpuli, statuetki przyznawane uzdolnionym Afroamerykanom czarnoskórym aktorom.
Następnie przyszły wysokobudżetowe produkcje jak „American Gangster” z Russellem Crowem i Danzelem Washingtonem w rolach głównych. Co ciekawe, soundtrack do tego filmu stworzył Jay-Z, a Elba był współtwórcą intra do całej płyty. Brytyjski aktor ma również swoim koncie współpracę z żoną amerykańskiego rapera, Beyonce. Oboje spotkali się w 2009 r. na planie thrillera (dość słabego) „Obsesja”. Ponadto w tym samym roku wystąpił w amerykańskim “Biurze”, gdzie grał samego szefa Michaela Scotta.
Rok 2009 jednak był wyjątkowy z innego powodu. Bowiem to właśnie wtedy dostał propozycję zagrania głównej roli w brytyjskim mini serialu „Luther”. Nie muszę mówić, że przyjęcie propozycji zagrania roli londyńskiego detektywa było strzałem w dziesiątkę i dało przepustkę Idrisowi Elbie do zagrania m.in. ponownie u Ridleya Scotta w „Prometeuszu” czy w filmie Guillermo del Toro, „Pacific Rim”. Ale oprócz tego został najpierw w 2011 roku nominowany do nagrody Złotego Globa za epickie wykreowanie postaci Johna Luthera, a już rok później statuetka znalazła się w jego posiadaniu.
O czym właściwie jest serial „Luther”? John to bardzo dobry detektyw, który potrafi „wejść” w psychikę przestępcy i idealnie przewidzieć jego kolejny ruch. We wszystkich sprawach pomaga mu partner, Justin Ripley (Warren Brown). Obaj rozwiązują bardzo trudne i różne sprawy. Luther często jest zmuszony do sięgania do niekonwencjonalnych metod by złapać morderców, co przynosi mu wiele problemów już na samym początku serialu. Dodatkowo w pierwszym sezonie jest bardzo szeroko rozbudowany wątek małżeństwa Luthera (z mocnym zakończeniem). Natomiast w drugiej serii twórcy postanowili wystawić głównego bohatera na próbę i skonfrontować go z demonami przeszłości. W trzecim sezonie, chyba jednak najsłabszym ze wszystkich, Luther stanie w obliczu oskarżeń wobec jego metod pracy.
Połączenie Columbo z Holmesem
Pomysłodawca serialu, Neil Cross, to młody pisarz i scenarzysta, który od początku swojej twórczości wykazuje zamiłowanie do zagadek kryminalnych. Swoją karierę pisarza rozpoczął od książki „Anioł śmierci”, mrocznej opowieści o mordercy, która została ciepło przyjęta przez czytelników, co zaowocowało ekranizacją w 2001r. pod tą samą nazwą. Cross podkreśla, że przy tworzeniu książki czy scenariusza zawsze chce zachować realizm, by widz i czytelnik czuł strach już od pierwszych minut. Pisząc scenariusz do „Luthera” wszystkie te aspekty miał na uwadze, co zresztą jest bardzo widoczne: dochodzenie jest żmudne, niepozbawione biurokracji, a tło historii nie jest upiększone na siłę.
Jak jednak pokazuje historia seriali („Mentalista”, „Sherlock”) najważniejsza jest postać detektywa. To on skupia uwagę widza, to on jest tym najinteligentniejszym, no i w końcu to on ma złapać „tego złego”. Przy tworzeniu postaci Johna Luthera Corss czerpał inspirację z dwóch legendarnych detektywów – Sherlocka Holmesa i Columbo. Z jednej strony błyskotliwy, potrafiący przewidzieć wydarzenia, a drugiej pełen empatii i współczucia dla ofiar. Z serialu o amerykańskim detektywie został zapożyczony jeszcze jeden element. Chodzi o tzw. „odwróconą tajemnicę”, według której najpierw poznajemy zbrodniarza i sposób, w jaki popełnił przestępstwo, a następnie jest rozwiązywana sprawa.
Zatrzymajmy się na chwilę na postaci samego Luthera. Poznajemy go w bardzo trudnym momencie jego życia. Boryka się z problemami w życiu osobistym jak i zawodowym. Za wszelką cenę stara się pokazać, że separacja z żoną i zawieszenie w pracy nie wpłynęły na niego ale równocześnie widać, że toczy wewnętrzną walkę z własnymi słabościami. Dodatkowo, gdy John rozwiązuje sprawę łączy się z nią emocjonalnie – każda śmierć, każdy zabójca, wpływa na jego osobowość i psychikę. Gdy oglądam amerykański serial kryminalny („Mentalista”, „CSI:Miami”) mam wrażenie, że detektywi, owszem współczują poszkodowanym, ale tylko przez jeden odcinek. W kolejnych epizodach ma się wrażenie, że te wszystkie poprzednie sprawy nie miały znaczenia, przechodzą w niepamięć. John Luther natomiast jest inny, bardziej ludzki i dlatego też może bardziej realny dla widza.
Psychopaci vs. Luther
Oczywiście „Luther” nie opiera się tylko i wyłącznie na głównym bohaterze. Jak przystało na dobry kryminał przeciwnicy Johna muszą również prezentować wysoki poziom. Ponad przeciętną wybija się tu Alice Morgan, grana przez Ruth Wilson, niezwykle inteligentna i przebiegła, która staje się dla Luthera kimś więcej niż tylko zwykłą socjopatką, którą trzeba postawić przed oblicze sprawiedliwości. W całą fabułę bardzo dobrze wplątane są również zwroty akcji, które często wprawiają w osłupienie ale napędzają nowe zaskakujące wydarzenia. Najprostszym, a zarazem najtrudniejszym tego typu zabiegiem jest uśmiercenie drugo- lub pierwszoplanowego bohatera. Najprostszym, ponieważ wpływa ona na inne postacie i często powoduje ich niespodziewane reakcje. Z drugiej jednak strony jest obawa producentów, że widz przywiązał się do danej osoby i jego śmierć spowoduje utratę widzów. „Luther” to jednak mini serial, którego sezon trwa tylko kilka odcinków (w kolejności: 6, 4, 4). Nie mamy czasu by się zastanowić nad utratą ukochanego bohatera, bo zaraz przechodzimy do finału i rozwiązania sprawy.
John Luther pod wieloma postaciami
Wchodząc w świat „Luthera” można się zatracić. Niebanalne przypadki, bardzo dobrze rozpisane postacie i obraz Londynu, w którym żyje wielu dewiantów, sprawiają, że nie sposób oderwać się od ekranu. Trudno jest porównać ten serial np. do „Sherlocka”. Na pewno w obu bardzo charakterystyczne są postacie głównych detektywów ale są one zupełnie różne pod względem psychologicznym.
O skali fenomenu tego serialu można się łatwo przekonać czytając nie tylko recenzje ale i komentarze zwykłych widzów, którzy pragną więcej i więcej Johna Luthera. Oprócz wyżej wymienionej nagrody dla Idrisa Elby serial był 13 razy nominowany do różnych statuetek. Dodatkowo w 2011 roku ukazała pierwsza z trzech zaplanowanych książek Neila Crossa pt. „Luther: the Calling”. Skupia się ona na wydarzeniach przed pierwszym sezonem. Producenci również nie próżnują i już planują przeniesienie serii na duży ekran. Chęć udziału już wyrazili aktorzy, a prace nad scenariuszem już się rozpoczęły.