search
REKLAMA
Biografie ludzi filmu

JONATHAN DEMME. Umilkły owce

Jacek Lubiński

29 kwietnia 2017

REKLAMA

Nie był wybitnym twórcą filmowym. Patrząc na większość z jego artystycznych wyborów, można by nawet podać w wątpliwość, czy magazyn “Entertainment Weekly” nie przesadził, umieszczając go na 45. miejscu listy najlepszych reżyserów wszech czasów. Zresztą, gdyby nie dwa filmy, które wyszły spod jego ręki, świat zapewne nigdy nie usłyszałby o kimś takim jak Jonathan Demme – człowieku, którego można by było ochrzcić różnymi przydomkami, ale na pewno nie był on typowym hollywoodzkim wyrobnikiem.

Robert Jonathan Demme – wujek zmarłego przed piętnastoma laty Teda Demme’a, również reżysera – urodził się w lutym 1944 roku na Long Island. Jako syn statecznych, pochodzących z klasy średniej Dorothy Louise i Roberta Eugene’a, skończył wpierw zwykłe liceum, a następnie uniwersytet na Florydzie. I to mniej więcej w tym okresie dał się wciągnąć kinu, na seansach takich filmów, jak polityczne thrillery pokroju Siedem dni w maju, Czerwona linia, Dr. Strangelove czy w końcu Przeżyliśmy wojnę, remake którego sam nakręcił po latach (w Polsce znany pod tytułem Kandydat).

Nie uważam, żeby było zbrodnią remakowanie jakichkolwiek filmów, nawet tych najlepszych. Zbrodnią jest nakręcić zły film, nieważne, czy oryginalny czy remake.

Powyższe słowa brzmią co prawda trochę śmiesznie z ust człowieka, który fach zaczynał pod wodzą niewybrednego Rogera Cormana, dla którego napisał między innymi Angels Hard as They Come, czyli motocyklową przeróbkę Rashomona, a po latach z pamiętnej Szarady zrobił Prawdziwe oblicze Charliego – nieoglądalną chałę z Marky Markiem w roli głównej. Prawdą jest w dodatku, że lwia część z ponad sześćdziesięciu pozycji, jakie wyreżyserował, nigdy nie spotkała się z naprawdę ciepłym przyjęciem, a większość stanowi obecnie zapomnianą niszę.

Pod szyldem Cormana zadebiutował jako reżyser Gorącej klatki – wypełnionej głównie cyckami więziennej farsy, po której przyszły równie ambitne Szalona mama oraz Na gołe pięści. Pierwszymi poważnymi filmami były natomiast mało znane nad Wisłą Handle with Care z 1977 roku i późniejszy o dwie wiosny Ostatni uścisk z Royem Scheiderem. Lata osiemdziesiąte zaczął natomiast z autentycznym przytupem, gdyż jego Melvin i Howard – prawdziwa historia z ostatniego okresu życia Howarda Hughesa – zgarnęła dwa Oscary i uznanie krytyków. Co bynajmniej nie przełożyło się jednak na sukces finansowy.

Tym miała okazać się z kolei komedia Szybka zmiana z Goldie Hawn i Kurtem Russellem oraz piosenkarką rockową Belindą Carlisle, z którą Demme zaliczył także przelotny romans, który przypuszczalnie doprowadził do rozwodu z jego ówczesną żoną, Evelyn Purcell (później na stałe związał się z Joanne Howard, z którą doczekał się trojga potomstwa). Ponownie nie miał jednak szczęścia – tym razem do gwiazd, z którymi „poróżnił się artystycznie”, właściwie odcinając się od projektu, zanim ten wszedł do kin, w których oczywiście zatonął. Doświadczenie to sprawiło, że reżyser na moment „uciekł” z Hollywood, oddając się swojej pasji dokumentalnej oraz kręcąc niezależną, i naprawdę udaną, Dziką namiętność z Jeffem Danielsem i Melanie Griffith. Film ten rozpoczął niejako złoty okres w jego karierze, trwający niemalże do końca wieku.

Na planie <em>Milczenia owiec<em>

Co prawda powstała w dalszej kolejności Poślubiona mafii z Michelle Pfeiffer to także niezbyt ambitne kino, ale na tyle kasowe, że pozwoliło Demme’owi przebierać w ofertach. Zaskakujące przy tym, jak lekko twórca ten przeszedł od tego dziełka do dwóch swoich największych sukcesów, bez których zapewne przepadłby w odmętach historii kinematografii. A tymczasem na początku lat dziewięćdziesiątych Demme zapisał się w niej złotymi literami – i to dosłownie, bowiem dwa jego kolejne projekty zgarnęły łącznie aż siedem Oscarów, z których jeden przypadł właśnie jemu.

Adaptacja książki Thomasa Harrisa, Milczenie owiec, to jeden z tych tytułów, bez których trudno wyobrazić sobie współczesne kino – wszak przedstawił światu nie pierwszą, lecz z pewnością jedyną słuszną twarz doktora Hannibala Lectera, która jeszcze potem dwukrotnie nawiedzała widzów na dużym ekranie. Był to pierwszy thriller, który zdobył nagrodę Amerykańskiej Akademii, oraz jeden z trzech filmów w dziejach, które zdołały odebrać laury w pięciu najważniejszych kategoriach (scenariusz, reżyseria, aktor i aktorka oraz film roku). Do dziś produkcja ta uważana jest za jedną z najlepszych w gatunku, jak i jedną z najbardziej udanych ekranizacji w ogóle. Jej sukces był ogromny – także finansowy, choć samemu Demme’owi przyniosła ona wszelkie najważniejsze nagrody w całej karierze: obok Oscara i niezliczonych nominacji, reżyser odebrał także Srebrnego Niedźwiedzia w Berlinie i Błękitną Wstęgę w Tokio.

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA