search
REKLAMA
Artykuł

KAWALERKA. Mroczny horror czy thriller społeczny?

„Kawalerka” wywołuje skrajne reakcje widzów.

Karolina Michalska

14 sierpnia 2021

REKLAMA

Kawalerka jest jedną z ciekawszych propozycji serwisów streamingowych, na jakie natknęłam się ostatnimi czasy – szukając dla siebie, pewnego leniwego wieczoru, jakiegoś mrocznego thrillera bądź horroru. 1BR (tak w oryginale brzmi tytuł produkcji) wydał mi się intrygujący, wieloznaczny i trzymający w napięciu. Dlaczego zatem warto po niego sięgnąć, pomimo skrajnie rożnych opinii o filmie, na jakie można trafić na forach (od zachwytów po „dwa kciuki w dół”) czy w recenzjach? O tym piszę dla Was poniżej.

Uwaga na spoilery!

Sarah (Nicole Brydon Bloom) to młoda dziewczyna, która dopiero co przyjechała do Los Angeles, by tu rozpocząć nowe życie. O przeszłości bohaterki nie jest powiedziane zbyt wiele. Wiemy, że kiedyś była ulubienicą swojego ojca, tak zwaną córeczką tatusia, ale ich stosunki uległy znacznemu pogorszeniu, ponieważ ten zdradził z pielęgniarką umierającą na raka matkę dziewczyny. Sarah, nie mogąc mu wybaczyć, postanowiła się od niego odciąć. Młoda kobieta po przeniesieniu się do nowego miasta, mimo swojej pasji, jaką jest krawiectwo, rozpoczyna pracę jako asystentka w kancelarii adwokackiej. Zdecydowanie nie jest to zajęcie jej marzeń. Nie potrafi przeciwstawić się wykorzystującej ją pracodawczyni i ulegle spełnia wszelkie polecenia, zostając nawet na nadgodziny, za które nikt jej nie płaci. Ale przeprowadzka do Los Angeles łączy się przede wszystkim z poszukiwaniem nowego mieszkania. Tym samym Sarah idzie obejrzeć wystawioną na wynajem kawalerkę, znajdującą się na bardzo uroczym osiedlu. Na miejscu poznaje zarządcę budynku – Jerry’ego (Taylor Nichols), którego okłamuje, zapewniając go, że nie posiada żadnych zwierząt, chociaż jest właścicielką kota.

Po kilku dniach Sarah otrzymuje pozytywną odpowiedź dotycząca wynajmu i wprowadza się do nowego mieszkania. Mieszkańcy, bardzo mili i uczynni ludzie, urządzają barbeque, które zamienia się w przyjęcie powitalne na jej cześć. Sarah ma okazję zapoznać i zaprzyjaźnić się z poszczególnymi mieszkańcami oraz przekonać się, że stanowią oni wspólnotę żyjącą w niemal utopijnej komitywie i zaufaniu. Bardzo szybko będzie jej dane przekonać się, że dała się zwieść pozorom.

Wszystko zaczyna się niewinnie. Ktoś podsuwa przez szparę w jej drzwiach regulamin mówiący o zakazie posiadania zwierząt z jakże „uroczym” dopiskiem: „Ktoś może mieć alergię, ty samolubna dziwko”. Wyczerpana z powodu conocnych hałasów Sarah nie zaprząta sobie głowy tym problemem.

Ale jej brak poszanowania zasad błyskawicznie zostaje ukarany, kot bowiem trafia… do piekarnika. I to zapoczątkowuje ciąg tragicznych dla Sary zdarzeń. Dziewczyna zostaje porwana i przywiązana do krzesła przez jakże miłego i uczynnego do tej pory Briana (Giles Matthey). Kiedy udaje jej się wyswobodzić, zaczyna uciekać i wpada po drodze na kilkoro swoich sąsiadów. Jej błaganie o pomoc spełza na niczym. Okazuje się wnet, że wszyscy mieszkańcy bloku są w jakiejś zmowie. I tak Brian oraz Jerry zamykają Sarę w pokoju przypominającym celę. Prowadzą do niego zaryglowane blaszane drzwi, okna są pozabijane deskami, a na suficie znajduje się obserwująca wszystko kamera. Brian i Jerry przywołują do siebie trzeciego mężczyznę – Lestera (Clayton Hoff). Ten na przykładzie własnego okaleczenia fizycznego pokazuje kobiecie, jaka kara czeka ją za nieposłuszeństwo. Mężczyźni każą kobiecie stanąć w pozycji, którą nazywają stresową. Jest ona odwrócona twarzą do ściany, na której opiera dłonie. Zasada jest prosta – kiedy światło jest zapalone, nie ma prawa się ruszyć, kiedy światło gaśnie, może odpocząć. Pozycja ta tylko z pozoru wydaje się mało problematyczna. Długie przebywanie w tej pozie sprawia, że mięśnie zaczynają sztywnieć. Aby jeszcze bardziej podnieść poziom dyskomfortu, Sarah zmuszona jest wysłuchiwać wciąż tej samej naszpikowanej nieprzyjemnymi dźwiękami piosenki. Tortury te trwają kilka godzin i są przez Jerry’ego nazywane procesem – nauką, którą musi przejść każdy. Ich celem jest pozbycie się złych nawyków, ale do tego jeszcze wrócimy.

Sarah z każdą godziną jest coraz bardziej wykończona, aż w końcu nie wytrzymuje i pada na ziemię, za co, jak łatwo się domyślić, spotyka ją zapowiedziana wcześniej kara. Nie będę tu zdradzać, na czym ona polegała, napiszę jedynie, że w filmie tym (nie po raz ostatni) poleje się krew. Tortury stają się więc coraz bardziej nieludzkie i drastyczne, a Sarah jeszcze dobitniej przekonuje się, że jej oprawcy nie cofną się przed niczym. Ale ku jej i naszemu, widzów, zaskoczeniu tortury dobiegają końca, a mieszkańcy bloku na powrót są mili, uczynni i pomocni.

Ale koniec znęcania się fizycznego nie oznacza wcale końca procesu.

Teraz rozpoczyna się istne pranie mózgu. Z dalszej części filmu dowiadujemy się, czym jest i jak funkcjonuje to zamknięte społeczeństwo. Mają oni nawet własną szkołę, by od najmłodszych lat wpajać dzieciom swoje własne wartości i stworzyć obywatela doskonałego. Na pozór wartości te wydają się całkiem dobre. Chodzi bowiem o to, by być lepszym od reszty ludzkości. By walczyć z chciwością i pożądaniem oraz innymi złymi nawykami, których początkiem zawsze jest egoizm. Ich swoistą biblią jest książka Potęga społeczeństwa, która mówi o czterech fundamentach: bezpieczeństwie, bezinteresowności, akceptacji i otwartości. Każdy z mieszkańców musi godzić się z tym, że jeśli złamie którąś z panujących zasad, zostanie ukarany przez resztę społeczności. Kiedy jednak kara zostanie wymierzona, na powrót zostanie on przyjęty ciepło i serdecznie do grupy. Mieszkający w owym bloku ludzie wyrażają zgodę również na to, by w ich domach zamontowane były kamery. Każdy ruch, każda podjęta decyzja, każde zachowanie jest obserwowane przez dwie dyżurujące przy systemie kamer osoby. Ale i one są obserwowane. Przez kogo? Tego nikt nie wie i o to pytać nie wolno.

Mieszkańcy bloku nie mają prawa do podejmowania samodzielnych decyzji. Społeczeństwo decyduje wspólnie o wszystkim. Tym samym Sarah zostaje zmuszona do związku z Lesterem. Ale to nie wszystkie decyzje podejmowane przez wspólnotę. Decydują oni także, kto jest, a kto nie jest przydatny społecznie – krótko mówiąc, o tym, kogo należy już zabić.

Zasady panujące w tej małej społeczności wielu osobom mogą przywodzić na myśl obecne czasy. Spotkałam się z głosami porównującymi fabułę filmu Kawalerka z bieżącym, jakże aktualnym problemem pandemii. Zgodnie z ich opinią dziś również jesteśmy w mniejszym lub większym stopniu kontrolowani i musimy pogodzić się z panującymi regułami. I tak jak oczywiście sposobów na odczytanie i objaśnienie filmu mogą być setki, tak ja odcinam się zupełnie od tego konkretnego, uważając go za lekką nadinterpretację. Moim zdaniem mamy tu raczej do czynienia z filmem o pewnego rodzaju sekcie. Mają oni swoją „biblię”, książkę Potęga społeczeństwa, mają swojego guru – jej autora oraz pilnującego ogólnego porządku zarządcę bloku Jerry’ego, mają swoje zasady, których pilnują za wszelką cenę. Co często typowe dla członków sekty, są zaślepieni w swojej wierze i nie cofną się przed niczym. Ale to oczywiście tylko moja interpretacja, a głosów jest tyle, ilu jest widzów.

Niezależnie jednak od tego, czy film potraktujemy jako przerysowany obraz współczesnego społeczeństwa, czy dostrzeżemy w nim nawiązanie do pandemii, czy będzie on dla nas filmem o sekcie – tak czy inaczej wart jest obejrzenia. Ode mnie 7/10!

Avatar

Karolina Michalska

Absolwentka Filologii Polskiej ze specjalizacją Filmoznawstwo i Teatrologia. Kocha zwierzęta i podróże - ale przede wszystkim nietuzinkowe kino z wszelkich (nawet tych najbardziej abstrakcyjnych) stron świata. Święta Filmowa Trójca: Pasolini, Bałabanow, Kubrick.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA