KRYZYS MĘSKOŚCI NA EKRANIE. Kiedy słabość rodzi agresję
Jednym z najbardziej wstrząsających obrazów portretujących degradację męskiego wzorca i rozpad rodziny jest Sztuka płakania. Współczesny film osadzony w realiach lat siedemdziesiątych to niespiesznie opowiadana historia duńskiej rodziny. Film otwierają słowa: „W moim domu bardzo ważne jest, żeby nie spać w nocy”. Po takim prologu można spodziewać się dosłownie wszystkiego. Henry, głowa rodziny, lokalny mleczarz i drobny sklepikarz, człowiek, który za dnia twardą ręką zarządza – dosłownie – życiem swoich bliskich, a nocami całkowicie mięknie i histerycznie płacze. W dzień potrafi szarpać, uderzyć, urządzić awanturę, nocą zalewa się łzami, użala nad sobą i dopuszcza emocjonalnego szantażu. „Pójdę się zabić”. Żona i dzieci Henry’ego słyszą to każdego wieczoru. Zapewne od lat.
Mężczyzna jest chorobliwie zazdrosny o dorastającą córkę. Próbuje odizolować czternastolatkę od rówieśników, nakłania młodszego syna, żeby szpiegował siostrę. Kiedy żona – która, nawiasem mówiąc, nie jest tu bez winy – śpi, Henry gwałci swoją córkę, tylko to go pociesza, tylko wtedy przestaje płakać. Henry wychowuje syna na mięczaka i donosiciela. Lubi pławić się w smutku i rozpaczy. Lubi też przemawiać na pogrzebach. To go podnosi na duchu i dowartościowuje.
Twórcy filmu skąpią tropów co do przeszłości i motywacji bohatera. Nie wiadomo tak naprawdę, co ukształtowało Henry’ego. Widzimy tylko tu i teraz. To, jakim człowiekiem jest. Jakim manipulatorem i antywzorem dla – zapatrzonego w ojca – dorastającego syna. Może właśnie tak przenosi się ta zaraza? Z ojca na syna.
Duńskie kino współczesne dało nam też bohatera filmu Turysta, Tomasa. Męża i ojca, który podczas rodzinnych wakacji w górach wykazał się wyjątkowym egoizmem. Podczas lawiny – niegroźnej, jak się okazało – zostawił rodzinę i, nie oglądając się na nikogo, wziął nogi za pas. Instynkt przetrwania zadziałał, ale czy na pewno prawidłowo? Film to chłodna psychodrama, która ilustruje zaburzone relacje rodzinne, brak pewności siebie Tomasa, brak poczucia bezpieczeństwa jego żony. Kolejne kłótnie i wyrzuty sprawiają, że w mężczyźnie narasta frustracja i agresja.
Również Przełamując fale Larsa von Triera w jakimś stopniu wpisuje się w omawiany temat. Jan (Stellan Skarsgård) oczywiście nie dorównuje swoim poprzednikom, ale niewątpliwie wykorzystuje naiwność i, mówiąc bez ogródek, lekkie opóźnienie umysłowe świeżo poślubionej dziewczyny. Jan tuż po ślubie ulega poważnemu wypadkowi, po którym jest trwale sparaliżowany. Nie może współżyć z Bess. Erotyczna gra, w którą wciąga dziewczynę, by w pośredni sposób dopełniła małżeńskich obowiązków i usatysfakcjonowała go seksualnie, kończy się dla niej tragicznie. To przykład mężczyzny, dla którego własne ego i aspekt erotyczny związku są ważniejsze od wszystkiego innego. Jego “partnerka” jest de facto niewolnicą, która poświęca własne ciało i duszę na ołtarzu tego patologicznego związku. Przełamując fale, kolejna przygnębiająca historia od Duńczyków.
Żywą dyskusję wywołał niedawno najnowszy obraz Yorgosa Lanthimosa, Zabicie świętego jelenia. Każdy nieco inaczej interpretuje poczynania Stevena (Colin Farrell), ale można obiektywnie stwierdzić, że bohater zaskakuje widza. W obliczu rodzinnej tragedii początkowo jest zdezorientowany i całkowicie bezradny. Kiedy żona zarzuca mu brak odwagi i bierność, w mężczyźnie budzą się pokłady agresji, których istnienia nikt nie podejrzewał. Gdy zawodzą argumenty i prośby werbalne, sięga po argument siły. Uwięzienie, poniżenie, drobne akty przemocy, stopniowo coraz bardziej makabryczne tortury, wreszcie sięgnięcie po broń. Obserwujemy obraz stopniowego załamania psychicznego głowy rodziny, patrzymy, jak wyrzeka się racjonalności na rzecz instynktu. Zabija. Mało tego, wykazuje się swoistym brakiem odwagi. Zdając się na przypadek rodem z dziecięcej wyliczanki, podtrzymuje w sobie złudzenie, że nie ponosi odpowiedzialności za tę zbrodnię. Zdecydował los.
Polskie kino też dało nam niejednego mężczyznę, którego wyczyny przyprawiają o dreszcze. Swego czasu duże wrażenie zrobił na mnie film Jestem twój. Zamężna Marta (Małgorzata Buczkowska) wdaje się w przelotny romans z Arturem (Mariusz Ostrowski). Ich pierwsze zbliżenie ociera się o gwałt, ale młody mężczyzna, który od dawna podglądał Martę, w przedziwny sposób fascynuje ją i pociąga. Artur ma problemy z prawem, jest porywczy i agresywny. Kiedy dowiaduje się, że efektem romansu jest ciąża, jego obsesja się pogłębia. Za wszelką cenę chce uznać i wychować dziecko, choć mentalnie sam jest jak nastolatek. Wychowywany bez ojca chłopak dopuści się skrajnie brutalnych czynów, by dopiąć swego.
Na koniec obraz zanurzony w nieco innym kontekście. Choć są tu i kobiety, główna rozgrywka toczy się pomiędzy dwoma młodymi mężczyznami. Francis (Pierre-Yves Cardinal) to wyjątkowo niejednoznaczny bohater filmu Tom. Z jednej strony skrajnie wybuchowy, agresywny i apodyktyczny, z drugiej wrażliwy, chwilami delikatny, wręcz kobiecy… Starszy brat zmarłego niedawno Guillaume’a, który ukrywał przed bliskimi, że jest gejem. W domu, gdzie mieszka ze starzejąca się matką, pojawia się intruz, chłopak zmarłego brata. Francis zostaje skonfrontowany z własnym homoseksualizmem, który konsekwentnie wypiera. Wszelkie słabości maskuje pozą macho, jako pan domu jest bezwzględny wobec matki, atakuje Toma i dotkliwie go bije.
Wokół Francisa unosi się atmosfera strachu i niedopowiedzeń. Nie jest mile widziany w pobliskim miasteczku, nie ma wstępu do pubu, budzi w sąsiadach lęk i nieufność. Izolacja i wyobcowanie przenosi się na jego matkę i każdego, kto odwiedzi rodzinną farmę. Finał filmu Xaviera Dolana pokazuje, jak mocno homofobiczne przekonania wrosły w bohatera, jak Tom zatrząsł posadami jego sztucznie wykreowanego świata i jak daleko jest w stanie posunąć się Francis, by ugruntować własny fałszywy wizerunek.
*
Poznęcałam się trochę nad filmowymi mężczyznami, wyciągnęłam na wierzch ich grzeszki i brudy, ale to jeszcze nie koniec rozważań o płciach i ich słabościach. W przygotowaniu analogiczny artykuł o kobietach, które, delikatnie mówiąc, nie popisały się.
korekta: Kornelia Farynowska