KRYZYS MĘSKOŚCI NA EKRANIE. Kiedy słabość rodzi agresję
Partnerem tekstu jest Solopan, dystrybutor filmu Jeszcze nie koniec, który wchodzi na ekrany 16 lutego 2018 roku.
https://www.youtube.com/watch?v=lOheFpsaeQU
Kiedy słyszę hasło “kryzys męskości”, wyświetla mi się przed oczami scena z Placu Zbawiciela. Nie jest to może najjaskrawszy przykład tego, jak słaby, przytłoczony mężczyzna wyładowuje swoje frustracje na bliskich, jednak film przedstawia wycinek rodzinnej i małżeńskiej rzeczywistości, który wyjątkowo mocno wrył mi się w pamięć. To takie męskie zostawić żonę oraz dzieci i wdać się w romans. To takie męskie pojechać z kochanką na narty, kiedy twoja rodzina nie ma za co żyć. To takie męskie poniżyć żonę, doprowadzić ją na skraj szaleństwa, ignorować fakt, że pogrążyła się w głębokiej depresji i nie jest w stanie zapewnić opieki dzieciom. Wreszcie to takie męskie porzucić synów, a dodatkowo pokazać im, że mężczyźnie wszystko wolno. Mężczyzna zawsze jest wolny i niezależny. Jednym gestem albo słowem symbolicznie zrywa więzi, pozbywa się zobowiązań. Odtąd musi się martwić jedynie o siebie.
Nie będę pisać o bohaterze filmu Zwierzęta nocy, którego niezdecydowanie, pasywność i brak odwagi strasznie mnie denerwowały. Nie skupię się na Murphym z Love Gaspara Noé, który poza sypialnią nie wykazał się męskością, sam jest sobie winien i powinien wreszcie wyczołgać się z wanny i przestać szlochać. Nie poświęcę odrębnego akapitu Ablowi z Grubasów, chociaż to, co zrobił swojej żonie, przyprawia mnie o mdłości (świetnie zmontowana przedfinałowa scena, kiedy młoda kobieta rodzi pierwsze dziecko, a przyszły ojciec urządza sobie upojną noc z kochanką). Nie będę ponownie rozkładać na czynniki pierwsze relacji bohatera Opętania Andrzeja Żuławskiego z jego piękną żoną, pisać o fanatycznej zazdrości i całkowitym – wręcz organicznym – uzależnieniu od kobiety. Nie będzie też Jacka Torrance’a z Lśnienia – skupmy się na filmach realistycznych, pozbawionych wątków nadnaturalnych (chyba że niektóre elementy Zabicia świętego jelenia i Przełamując fale interpretować jako takie, to już kwestia indywidualnego odbioru).
Nie zamierzam definiować, czym jest kryzys męskości, ani nawet ogłaszać, że kryzys męskości jest faktem albo wymysłem. Potraktuję ten termin dość szeroko i umownie, ponieważ chcę napisać o specyficznym rodzaju mężczyzn. Takich, którzy z pozoru są idealnymi mężami, ojcami, partnerami, ale w rzeczywistości noszą maski. Kiedy je zdejmują – w rodzinnym domu, za zamkniętymi drzwiami, w sypialni – zamieniają się w kogoś, kogo nie chcielibyśmy znać. Z opiekunów przeistaczają się w katów. Czy to jeden z aspektów kryzysu?
Zgadzam się, że “kiedyś mężczyznom było łatwiej”. Jasny podział kompetencji i obowiązków. Dziś wszystko jest względne, pewne tradycyjne wartości przybrały karykaturalny odcień, niektóre wyparowały. Panuje dezorientacja. Od lat nazywa się to kryzysem męskości i spekuluje, czy jest on znakiem naszych czasów. Twórcy filmowi także próbują uchwycić tę przemianę i nakreślić przerażająco prawdziwy obraz współczesnego mężczyzny.
W połowie lutego do kin trafi francuski dramat Jeszcze nie koniec. Historia typowej rodziny dwa plus dwa. Kilka kadrów z życia małżeństwa bezpośrednio po rozwodzie, ich wkraczającej w dorosłość córki i nastoletniego syna. Portret byłej żony, która jest sparaliżowana strachem, kiedy siedzi metr od męża w gabinecie prawnika; chłopca, który nazywa ojca “tym facetem”, boi się odebrać telefon, wiedząc, że to on dzwoni, i mimo postanowienia sądu nie chce widywać się z rodzicem; osiemnastolatki, która dwa lata wcześniej była zmuszona wyznać szkolnej pielęgniarce, że ojciec omal nie złamał jej ręki. Sam Antoine (Denis Ménochet), z zewnątrz silny, ale jednocześnie spokojny, zrównoważony i troskliwy mężczyzna, daje w finale popis swojej “męskości”. Jeszcze nie koniec to porażający obraz, który sprawia, że przed oczami stają inni podobni mężczyźni znani mi – na szczęście tylko – z kina. Samowyświetlający się pochód zwyrodnialców, którzy mylą przemoc z siłą, patologiczną zazdrość z miłością i oddaniem. Kiedy emocje stopniowo opadają, dołączają do nich inni, tacy, którzy może nie zrobili swoim bliskim wielkiej krzywdy, ale też nie popisali się odwagą i lojalnością wobec bliskich. To dobry moment, by przypomnieć kilka starszych tytułów i ich (anty)bohaterów.
Przerażają mnie mężczyźni tacy jak Martin (Patrick Bergin) z Sypiając z wrogiem. Film z początku lat dziewięćdziesiątych, w głównej roli Julia Roberts. Duszny thriller o mężczyźnie i związku z pozoru idealnym. On – zamożny, przystojny, elegancki, o nienagannych manierach. Daje jej wszystko – luksusową willę nad morzem, drogą biżuterię i perfumy, sukienki od znanych projektantów, kwiaty. W zamian oczekuje bezwzględnego posłuszeństwa i uśmiechu na twarzy. Ona – naiwna, młoda dziewczyna, która znosi wybuchowość męża, usprawiedliwia jego dziwactwa i potrzebę kontroli absolutnej. Właściwie jest uwięziona w domu, a poza nudnymi spotkaniami biznesowymi, na których jest dodatkiem do męża i koszmarnie się nudzi, nie ma życia towarzyskiego. Kiedy coraz częściej musi maskować siniaki na twarzy i ciele, podejmuje próbę uwolnienia się od sadysty. Zapomina jednak, że jest jego własnością. Będzie jej szukał tak długo, aż znajdzie, nieważne, ile trupów zostawi po drodze.
Analogiczną opowieścią jest film Nigdy więcej z Jennifer Lopez. Trzon fabuły jest bardzo podobny. Tyle że pojawia się w nim trzeci element układanki: dziecko. To dla jego bezpieczeństwa żona Alexa (Russell Milton) decyduje się nie tylko zostawić okrutnego damskiego boksera, ale też ostatecznie pobić go jego własną bronią, uprzedzić atak.
Również ekranizacja Dziewczyny z pociągu dołożyła cegiełkę do wizerunku współczesnego macho, odnoszącego sukcesy, powszechnie lubianego silnego mężczyzny, który w rzeczywistości nie tylko jest niewierny, nie tylko maltretuje żonę, ale też dręczy ją psychicznie, całkowicie pozbawiając pewności siebie. Tom (Justin Theroux) zaskakuje mrocznym obliczem. To urokliwy psychopata, ale o tym dowiadują się tylko jego kolejne partnerki. Z zewnątrz to mężczyzna idealny, o jakim niejedna marzy.