KRÓLESTWO. Europejskie „Twin Peaks” od Larsa von Triera

Von Trier opiera więc surrealistyczną opowieść o dualizmie świata na skrajnie realistycznym sposobie opowiadania i dekonstruuje w ten sposób zarówno kulturowy logocentryzm, jak i filmowe medium. Królestwo przede wszystkim dowodzi kreacyjnego, fantazyjnego potencjału realizmu, za pomocą nieznacznych niuansów przemieniając klasyczną historię w śmieszno-straszny teatr absurdu i grozy. Na umowność formy, jak i świadomość podejmowanej z nią gry, wskazują też nieco dziwaczne wstawki otwierające i zamykające kolejne odcinki, wprowadzające rodzaj metakomentarza do fabuły, jak również bardzo vontrierowskie parafrazy tragedii antycznej, dodatkowo rozsadzające powagę całości i dodające jej ambiwalencji.
Nie jest to jednak produkcja pozbawiona pewnych mankamentów. Po błyskotliwej kulminacji pierwszego sezonu z roku 1994 (która stanowi chyba jeden z najgenialniejszych climaxów w historii telewizji), gdy na stół wyłożonych zostaje wiele kart, dotychczas pozostających w sferze domysłów, w drugiej części z roku 1997 ulatuje już część frapującego klimatu wyczuwalnej, ale nienamacalnej grozy tytułowego szpitala. W kontynuacji więcej miejsca zajmują otwarta parodia i absurd, co ma z jednej strony swój urok, ale z drugiej zabiera Królestwu trochę oryginalnego błysku. Najbardziej jednak dotkliwym brakiem serialu jest niepowstanie części trzeciej – fabuła rozplanowana była jako trylogia, powstał scenariusz finałowych części, a odcinek ósmy (czyli ostatni serii drugiej) kończy się zawieszeniem akcji z wyraźnym oczekiwaniem na kontynuację. Zwieńczenie Królestwa udaremniły śmierć kluczowych członków obsady (m.in. Kirsten Rolffes, wcielającej się w panią Dursse) i rezygnacja stacji DR z kontynuowania coraz bardziej skomplikowanego produkcyjnie projektu. Powoduje to, że niemal niemożliwe jest odbieranie Królestwa jako domkniętej całości, co w kontekście wspomnianych wyżej walorów formalnych i metatekstowych jest dość sporym problemem.
Podobne wpisy
Nawet w istniejącej, niedomkniętej wersji Królestwo jest pozycją bardzo interesującą i wartą uwagi. Jest to pozycja, która zachwyci tych, których przekonuje język filmowy Larsa von Triera, ale w specyficznym klimacie tej produkcji powinni się także odnaleźć miłośnicy innych obszarów kina. Najważniejszym atutem Królestwa jest fantastyczna, do dziś robiąca wrażenie forma, idealnie wypośrodkowana między vontrierowskimi eksperymentami, klarowną opowieścią, a surrealistyczną aurą, przykuwającą uwagę widzów. Znaczenie autorskiego sznytu uwidacznia przede wszystkim amerykański remake stworzony przez Stephena Kinga, któremu brak niesamowitości charakteryzującej duński oryginał. To nie historia czy horror są tu bowiem najważniejsze, a mrok, niejednoznaczność i kontrasty. Całość nie jest być może ekscytująca w standardowym znaczeniu tego słowa, nie szokuje skomplikowanymi plot twistami czy tempem, jednak jeśli pozwolimy się ponieść tej opowieści, zostaniemy wynagrodzeni niepowtarzalnym doświadczeniem jednego z najbardziej oryginalnych i frapujących projektów telewizyjnych.