FINAŁ! 22. dzień FILM(org)OWYCH Mistrzostw Europy. Zagłosuj!
Oto ostatni i zarazem najważniejszy mecz FILM(org)OWYCH Mistrzostw Europy! Przed wami pojedynek, który wieńczy 22 dni naszego turnieju. Kto sięgnie po trofeum i zyska tytuł najlepszej europejskiej kinematografii? Zapraszamy na fascynująco zapowiadające się finałowe spotkanie Danii i Polski!
WYNIKI 21. DNIA FME:
POLSKA – FRANCJA 44:41
PODSUMOWANIE MECZÓW PÓŁFINAŁOWYCH
Półfinały FME obfitowały w mnóstwo bramek i emocji. Jak przebiegały pojedynki tej fazy turnieju? Przekonajcie się sami!
Pierwszy półfinałowy mecz FME rozegrały ekipy Danii oraz Szwecji. Przez dłuższy okres spotkania mieliśmy do czynienia z wynikiem remisowym. Zazwyczaj było tak, że najpierw bramkę strzelała reprezentacja Danii, a Szwedzi musieli gonić wynik. Sił na zaciętą gonitwę wystarczyło Szwedom gdzieś do 75. minuty meczu. Bramki od tego momentu strzelali bowiem już tylko Duńczycy. AWANS: DANIA
Ach! Co to był za mecz! Tyle walki i emocji jeszcze wcześniej nie mieliśmy. Piłka wędrowała bowiem od jednej do drugiej bramki w niesamowitym wręcz tempie. Akcja za akcję, gol za gol. Nieprawdopodobne! Do ostatniej minuty meczu żadna z ekip nie mogła być pewna udziału w dzisiejszym wielkim finale. Wreszcie wyjątkową paradą popisał się golkiper Polaków. Po złapaniu piłki natychmiast wyekspediował ją na połowę przeciwnika. Tam przejął ją polski napastnik, ograł dwóch francuskich obrońców i z zimną krwią przelobował bramkarza Trójkolorowych. AWANS: POLSKA
FME Dzień 22. Mecz: Dania – Polska
Wembley wypełnione po brzegi. Nadszedł więc czas, aby wybrzmiał pierwszy gwizdek na finałowym meczu FILM(org)OWYCH Mistrzostw Europy. Dzięki wam pojedynek Duńczyków i Polaków będzie wyjątkowym widowiskiem. Tylko od was bowiem zależy, która z drużyn sięgnie po upragniony puchar.
Który z poniższych filmów jest według was lepszy? Który bardziej wam się podobał? Pamiętajcie o oddaniu głosu w formularzu pod opisami proponowanych przez trenerów tytułów.
DANIA – Przełamując fale (1996)
Pierwszy film Larsa von Triera po tym, jak został jednym ze współzałożycieli nurtu Dogmy 95, niemal w pełni poświęca się ideologii tego ruchu, choć nie realizuje wszystkich jego zasad. Przełamując fale to – podobnie jak Tańcząc w ciemnościach – opowieść o dobrodusznej kobiecie, która okazuje się bezradna w starciu z przeznaczeniem i czającym się w ludziach złem. Historia pobożnej Szkotki Bess (Emily Watson), która wychodzi za duńskiego ateistę Jana (Stellan Skarsgård) to z jednej strony rzecz o całkowitym małżeńskim poświęceniu, a z drugiej – o bezsilności wobec ludzkiego strachu przed nieznanym i niezrozumiałym. Lars von Trier jak zwykle nie oszczędza widza, serwując mu historię trudną, przygnębiającą i moralnie niejednoznaczną, ale swój film traktuje jak swego rodzaju ostrzeżenie – przed fanatyzmem religijnym, zbyt pochopnym ocenianiem innych, stygmatyzacją tych, którzy wierzą w coś innego. Nagrodzone Grand Prix w Cannes Przełamując fale to jeden z najlepszych filmów w dorobku Larsa von Triera, a zarazem jeden z tych, które najbardziej odbierają wiarę w ludzkość… [Dawid Myśliwiec]
POLSKA – Seksmisja (1983)
Juliusz Machulski pożenił w Seksmisji komedię z antyutopijnym, orwellowskim science fiction, uzyskując w ten sposób twór absolutnie wyjątkowy. W roku 2044 odhibernowani zostają Maks i Aleks – najprawdopodobniej dwaj ostatni przedstawiciele płci męskiej na świecie, który po wojnie nuklearnej zdominowany został przez kobiety. Zwariowany pomysł wyjściowy napędza prawdziwą komedię absurdów, w której kultowy tekst goni kultowy tekst – trudno znaleźć w naszym kraju kinomana nie potrafiącego zacytować z pamięci chociaż jednej linijki Seksmisji. Film Machulskiego okazał się wielkim sukcesem frekwencyjnym – pod koniec 1985 roku, po kilkunastu miesiącach rozpowszechniania obejrzało go prawie 10 milionów widzów. Po latach Jerzy Stuhr z rozrzewnieniem wspominał okoliczności premiery Seksmisji, będącej dla Polaków efektywną odtrutką na szarą, PRL-owską codzienność: „Kiedy film był już na ekranach, nieraz pod koniec seansu zakradałem się pod kino Kijów w Krakowie i zza szyby samochodu obserwowałem, jak na ponurą, złą, milczącą ulicę stanu wojennego nagle z otwartych drzwi wysypywała się gromada roześmianych, rozbawionych ludzi. Obdarzali się przyjemnymi spojrzeniami, było im w tej gromadzie przez chwilę miło i ciepło. Przez chwilę byli innymi, lepszymi ludźmi”. Seksmisja wydaje się więc idealnym wyborem na finał tych rozgrywek – jako niesamowicie zabawny, a jednocześnie artystycznie spełniony film, oferujący odbiorcy zarówno eskapizm, jak i zawoalowany komentarz społeczny („Kierunek – wschód! Tam musi być jakaś cywilizacja”). Taki, po którym nikt nie podejdzie do stolika sędziowskiego z pretensjami, krzycząc: „Replay! Replay!”. [Jan Brzozowski]