search
REKLAMA
Ranking

KADRY, KTÓRE MÓWIĄ WIELE. Dziesięć przykładów idealnie przemyślanych ujęć

Łukasz Budnik

11 marca 2018

REKLAMA

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (2001), zdjęcia: Andrew Lesnie

Trylogia Petera Jacksona obfituje w mnóstwo cudownych kadrów. Przepiękne krajobrazy Nowej Zelandii tworzą idealne Śródziemie, nierzadko wywołując zachwyt, gdy na szerokich ujęciach oglądamy bohaterów przemierzających kolejne krainy. Wybierając pojedynczy kadr, postawiłem mimo to na ujęcie z pozoru zwyczajne i wręcz subtelne (szczególnie w porównaniu choćby do scen batalistycznych), nabierające jednak drugiego dna, gdy przyjrzymy mu się bliżej. Choć tłem tej sceny są rozległe, monumentalne krajobrazy, to znajdujący się na pierwszym planie i leżący w śniegu Pierścień skupia na sobie większość uwagi widza – i nic dziwnego, wszak cała fabuła rozbija się właśnie o niego. Trudno zaprzeczyć temu, że Pierścień robi wrażenie, wyróżniając się na tle białego puchu i błyszcząc pod wpływem promieni słońca. W tle widzimy Froda i Boromira, obu skupionych na Pierścieniu właśnie, co jest niejako zapowiedzią wydarzeń z końcówki filmu. Nie ma znaczenia, czy mowa o hobbicie, czy człowieku – w obrębie tego kadru obaj są malutcy, gdy zestawi się ich z Pierścieniem. Jak wszyscy, którzy ulegają jego zgubnemu urokowi.

Między słowami (2003), zdjęcia: Lance Acord

Kadr, w którym zamyka się całe zagubienie Charlotte. Dziewczyna po raz kolejny spędza czas, wpatrując się w ogrom Tokio przez okno hotelowego pokoju. Pomimo tego, że wszędzie w zasięgu wzroku rozciągają się budynki i parki, a na dole krążą setki miejscowych i turystów, samotność jest porażająco dotkliwa. Charlotte ma swój własny świat, oddzielony szybą od obcego miasta. Zachmurzone niebo tylko podkreśla jej ponury nastrój. Powyższy kadr to jeden z wielu przykładów podobnych ujęć w Między słowami. Sofia Coppola samotność swoich bohaterów wyraża bardzo oszczędnie, subtelnie wplatając w dialogi sygnały o niej świadczące, przy czym najwięcej mówią właśnie zdjęcia. Zestawiając swoich Billa i Charlotte z ogromem obcego miejsca, reżyserka daje do zrozumienia, jak dużo wokół nich przestrzeni podkreślającej uczucie pustki. Wypełnić mogą ją w tej sytuacji tylko swoją wzajemną obecnością.

Osada (2004), zdjęcia: Roger Deakins

Pisałem już kiedyś, że Osada to mój ulubiony film M. Nighta Shyamalana i szczyt jego wrażliwości. W budowaniu niezwykłej atmosfery utrzymującej się przez cały seans, ale i subtelnym zarysowywaniu więzi między Luciusem oraz Ivy reżyserowi pomaga konsekwentnie wspominany we wstępie Roger Deakins. Tegoroczny laureat Oscara jest mistrzem w grze światłem i cieniem, co udowadniał jeszcze później choćby w Labiryncie (2013) czy Zabójstwie Jessego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda (2007), a co pokazuje również u Shyamalana. Powyższy kadr pochodzi ze sceny bardzo nacechowanej emocjonalnej – to właśnie wtedy Lucius subtelnie (ale dramatycznie!) wyznaje Ivy miłość. Ganek, na którym siedzą bohaterowie, zdaje się być oddzielony mgłą od reszty świata. Liczy się tylko ich wzajemna obecność oraz krążące pomiędzy nimi uczucie. Cała reszta – nieważne, czy chodzi o pozostałych mieszkańców osady, czy grasujące w lesie potwory – mogłyby nie istnieć. Wszystko to ujęte jest w tym przepięknym kadrze, zachwycającym niczym obraz.

Bękarty wojny (2009), zdjęcia: Robert Richardson

Shosanna stanowi w tym kadrze wcielenie determinacji i żądzy zemsty. Podjęła już decyzję co do tego, jak skończy się premiera w jej kinie – pozostaje czekać na nieuniknione. Zarówno po lewej, jak i po prawej stronie kadru odnajdziemy elementy czerwieni. Sukienka Shosanny (podwójnie, bo również w odbiciu) kontra flagi III Rzeszy wiszące w budynku naprzeciwko. Warto zauważyć, że bohaterka stoi na tle plakatu filmu z Bridget von Hammersmark, również spiskującej przeciwko nazistom i biorącej udział w zaplanowanej przez siebie Operacji Kino, mającej na celu ich eliminację. Dwie silne, nieznajome sobie kobiety, każda z własnym planem pokonania wroga. Choć Tarantino nigdy nie pokazuje ich fizycznie razem na ekranie, znalazł sposób, by połączyć je przynajmniej w kadrze. To ujęcie i fantastyczna piosenka Davida Bowiego w tle mówią jedno – naziści nie mają szans.

Grawitacja (2013), zdjęcia: Emmanuel Lubezki

Symbolika tego kadru jest być może nieco nachalna, ale nie umniejsza to jego wartości. Ryan Stone została sama, w każdym tego słowa znaczeniu. Jest jedyną ocalałą z kosmicznej katastrofy, a ponadto nadal cierpi po stracie córki w wypadku. Moment uchwycony w kadrze to metafora jej powtórnych narodzin, ruszenia naprzód i kontynuacji walki o przetrwanie. Ujęcie zostało oczywiście zbudowane tak, aby Stone przypominała dziecko w matczynym łonie. Mówi o tym nie tylko pozycja, w jakiej ułożyła się kobieta, lecz także elementy otoczenia, na czele z kablami jednoznacznie kojarzącymi się z pępowiną. Konstrukcja tej sceny nie zostawia wiele miejsca na interpretację, ale nadal robi wrażenie idealnym dopasowaniem do siebie poszczególnych elementów otoczenia. Przy tym wszystkim jest to moment, w którym jako widzowie możemy nieco odsapnąć po intensywnych wydarzeniach sprzed z ostatnich kilkunastu minut projekcji.

To tyle, jeżeli chodzi o moje propozycje. Oczywiście jak zawsze zachęcam do wymieniania swoich. Doskonałych kadrów nigdy za wiele!

korekta: Kornelia Farynowska

Łukasz Budnik

Łukasz Budnik

Elblążanin. Docenia zarówno kino nieme, jak i współczesne blockbustery oparte na komiksach. Kocha trylogię "Before" Richarda Linklatera. Syci się nostalgią, lubi fotografować. Prywatnie mąż i ojciec, który z niemałą przyjemnością wprowadza swojego syna w świat popkultury.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA