Jak znaleźć żywego TRYLOBITA. Najbardziej ODJECHANE filmy SCIENCE FICTION
Odjechane, czyli inne niż wszystkie, dziwne, kontrowersyjne. Czasem budzące śmiech, a nawet zażenowanie niską jakością wykonania, i wypełnione tak niecodziennymi pomysłami, że w większości nie znalazły się w gronie produkcji zdatnych do umieszczenia na jakimkolwiek komercyjnym portalu streamingowym. Większość zestawionych poniżej filmów jest właśnie tak traktowana – jako ciekawostki, osobliwości, kino nawet nie dla koneserów, a dla poszukiwaczy kinematograficznych dziwadeł. Nie mylmy jednak dziwności z bezwartościowością. Fantazja nie ma granic w kinie sci-fi, zwłaszcza tym odjechanym, które namawia nas do poszukiwania w rzeczywistości tego symbolicznego żywego trylobita (jak członkowie ekspedycji w Wyprawie w przeszłość), który będzie dowodem na to, że fantastyka naukowa ma zasadne pretensje do kreowania przyszłości? Jak więc go odnaleźć?
Wyprawa w przeszłość (1955), reż. Karel Zeman
Podobne wpisy
Wystarczy obejrzeć ten film. Czesi nie przejmowali się żadnymi uzasadnieniami naukowymi – najważniejszym z nich była wyobraźnia i otwartość na marzenia. Trudno również uwierzyć, że w latach 50. to nasi południowi sąsiedzi zaczęli kręcić Park Jurajski. Nie zdziwiłbym się wcale, gdyby Steven Spielberg obejrzał Wyprawę w przeszłość i postanowił, że zrobi coś lepszego, zachowując przy tym neoprzygodowy klimat, a rezygnując z edukacyjnego podejścia. To właśnie ono zdecydowało o tym, że film Karela Zemana jest taki a nie inny, dziwny i odjechany. Ogląda się go jak filmową encyklopedię prehistorii albo ekranizację podręcznika do historii, biologii lub środowiska, mało tego – wyświetlaną z kasety wideo w klasie, w której mało kogo interesuje temat. Jak widać, w tamtych czasach Czesi po swojemu rozumieli klimaty Verne’owskiej Tajemniczej wyspy czy Twainowskich Podróży Tomka Sawyera. Niemniej Wyprawa w przeszłość jest odjechaną perełką, którą kinomani i fani science fiction powinni chociaż raz obejrzeć.
Spermula (1976), reż. Charles Matton
Właściwie to nie do końca film fabularny, a oniryczna impresja na temat seksu – za przykład może posłużyć scena, w której kobieta myje włosy, a młody mężczyzna bierze ją od tyłu i bardzo wolno uprawia z nią seks. Tematyka science fiction jest tylko drobnym przyczynkiem do zwizualizowania zmultiplikowanych w lustrach scen erotycznych czy ujęć podnieconych twarzy spermulańskich kobiet. Podobno przybyły one na Ziemię, żeby zniszczyć męską płodność, jednak seks z Ziemianami okazał się zadziwiająco przyjemny. Takie wrażenie odnoszę po obejrzeniu filmu, wbrew lakonicznym opisom znalezionym w sieci, które tak naprawdę nie oddają w żadnej mierze tego, o czym jest Spermula. W rzeczywistości trudno jasno zdefiniować ścieżkę fabularną produkcji.
Nagie na Księżycu (1961), reż. Doris Wishman
Science fiction o kobiecych piersiach, którym mnogość (prócz sztucznych) zadowoli niejednego konesera. Dzisiejszy widz mógłby jednak wymagać czego więcej, na przykład tego, żeby mieszkanki Księżyca chodziły bez majtek. Jak na lata 60. jest jednak odważnie. W ogóle koncepcja nawet obecnie wydaje się odjechana – główni bohaterowie odbywają podróż na Księżyc, jednak w czasie lądowania na nim zasypiają. Budzą się dopiero, gdy rakieta znajduje się już na powierzchni, która obfituje w roślinność żywcem wyjętą z ogrodu botanicznego. Wcale więc nie musi to być akurat nasz satelita, a jakiś tajny eksperyment żyjących na obcej planecie kobiet lubiących hiperprzestrzenne podróże, pokazywanie piersi i polowania na mężczyzn w celu wzbogacenia swojej międzygalaktycznej kolekcji. Jeśli wstępnie was zainteresowałem, film jest wciąż dostępny na YouTube.