ILUMINACI, MASONI i reptilianie, czyli KTO „RZĄDZI” w HOLLYWOOD

Programowanie widzów – tylko do czego?
Nie wiemy. Jeżeli faktycznie program kontroli umysłów działa w najlepsze, to z pewnością są to machinacje dla nas niezauważalne. A jednak niestrudzonym twórcom teorii spiskowych udało się zaproponować odpowiedź na to pytanie – wyjątkowo niepokojącą i łączoną przede wszystkim z iluminatami. Jak już pisałam, iluminaci, którzy według ogólnego konsensusu konspiratorów są największymi szychami w Hollywood, dążą do wprowadzenia Nowego Porządku Świata. Główne założenia NWO to: redukcja populacji, uzyskanie przez elity całkowitej władzy nad masami, udoskonalenie technik kontroli umysłu, globalizacja i utworzenie rządu światowego, a także likwidacja własności prywatnej, wszystkich religii i państw.
Krok pierwszy, czyli Nowy Człowiek na Nowy Porządek Świata
Aby bezproblemowo osiągnąć powyższe cele, iluminaci muszą wyprodukować nowego człowieka: posłusznego, niezadającego pytań, zainteresowanego przede wszystkim sobą i łykającego bez szemrania przekazy medialne. W tym celu dokonują zorganizowanej transformacji zbiorowej mentalności z pomocą propagandy i środków audiowizualnych. Dążą do zmiany myślenia u ludzi oraz zaszczepiania w nich określonych poglądów i przekonań. Dosłownie: piorą nasze mózgi z wykorzystaniem technik kontroli umysłu wypracowanych przez MK-Ultra.

Krok drugi, czyli rząd dusz
A teraz uwaga, bo przechodzimy ze spekulacji politycznych w rejony iście czarnoksięskie. Osłabioną podprogowymi manipulacjami świadomość bombarduje się bowiem… symboliką satanistyczną. Iluminaci nie są w żadnym wypadku organizacją świecką. Czczą Lucyfera („niosącego światło” – stąd nazwa grupy), a ich głównym celem jest obok wprowadzenia NWO „nawrócenie” wszystkich ludzi na wiarę w diabła. Podobnie jak on, nie działają jednak otwarcie, a posługują się podstępami. Dopiero kiedy społeczeństwo będzie dostatecznie „moralnie osłabione”, ogłoszą tę nową religię oficjalnie.
Podobne wpisy
Ważnym narzędziem „satanizacji” społeczeństwa jest popkultura. Pranie mózgu odbywa się na trzech polach. Pierwsze z nich to dosłowny przekaz płynący z produkowanych przez iluminatów filmów, programów i muzyki. Z premedytacją promują w nich relatywizm moralny, zatarcie granic między dobrem i złem, normalizację zachowań patologicznych, egoizm, hedonizm, rozwiązłość seksualną, seksualizację dzieci, kult bogactwa, traktowanie pieniędzy jako wartości nadrzędnej, próżność, agresję, pogardę dla dóbr intelektualnych i duchowych, konsumpcjonizm, zachowania autodestrukcyjne i narcystyczne. Po drugie, wykorzystuje się muzykę i dźwięk: kategorie według Biblii bliskie Lucyferowi, który przed strąceniem miał piękny głos i talent do gry na różnych instrumentach. Naukowcy są zgodni co do tego, że muzyka bardzo silnie oddziałuje na ludzką podświadomość. Iluminaci celowo produkują więc takie piosenki, których rytm wzmaga agresję, niepokój, seksualne podniecenie, a nawet obniża sprawność mózgu. Teksty hitowych utworów zazwyczaj odnoszą się do seksu lub pieniędzy, ale ich najgorsza część jest niezauważalna, np. za pomocą backmaskingu, czyli ukrycia właściwego przekazu w utworach słuchanych od tyłu (odwracanie, przekręcanie i działanie na wspak to w ogóle ważny element nurtów satanistycznych: stąd odwrócony krzyż jako symbol). Zwolennicy teorii spiskowej o podporządkowaniu przemysłu muzycznego interesom iluminatów analizują teksty piosenek, dopatrując się w nich aluzji satanistycznych. Według ich interpretacji większość utworów o miłości adresowana jest zatem nie jakiemuś chłopakowi czy dziewczynie, a szatanowi. Popularne hity są więc satanistycznymi modlitwami! A zatem osoby śpiewające ulubione popowe piosenki nieświadomie modlą się do diabła. W ten pokrętny sposób iluminaci wystawiają całe hordy bezbronnych duszyczek na działanie swego władcy.
Trzecim narzędziem programowania są kody wizualne. To nie tylko wszechobecne obrazy agresji, liczne aluzje do seksu i upodabnianie popowych klipów do soft porno, ale także – albo przede wszystkim – przemycanie okultystycznych symboli w tworzonych przez iluminatów filmach i teledyskach. Owe symbole mają stanowić z jednej strony demonstrację lojalności używających ich artystów, z drugiej być silnym narzędziem oddziaływania na podświadomość widzów i kodowania w niej różnych niebezpiecznych treści. Taka satanistyczna ikonografia to m.in.:
- Wszystkowidzące oko – czyli oko umieszczone w trójkącie i symbolizujące masońskiego Wielkiego Architekta Wszechświata. Wszystkowidzące oko jest w oczywisty sposób szyderstwem z chrześcijańskiego oka opatrzności. Symbol pojawia się na dolarze amerykańskim, a w popkulturze jest reprezentowany poprzez gest zasłonięcia oka lub wykonania wokół oka pierścienia ze złączonych palców.


- Piramida i trójkąt – wywiedziony z Egiptu symbol zaadaptowany przez masonów i iluminatów, również obecny na jednodolarówkach. Nawet najwięksi sceptycy muszą przyznać, że we współczesnych teledyskach występuje dziwne upodobanie do znaku trójkąta. Oprócz tego wśród gwiazd popularne jest układanie obu dłoni w tzw. piramidkę – gest naśladowany chętnie przez ich fanów.
- Trzy szóstki – cyfra utożsamiana z Bestią z Apokalipsy oraz nadejściem antychrysta. Czasem pojawia się dosłownie, czasem jako trzy trójki, a najczęściej: jako szóstka ułożona z palców z dwoma pozostałymi palcami rozłożonymi w wachlarz – trzy szóstki wychodzące z jednego kółeczka, jak poniżej.
- Rogi – palec środkowy i serdeczny schowane, a wskazujący, kciuk i mały uniesione ku górze: wszyscy znamy ten symbol z koncertów rockowych, a nasze katechetki straszyły nas przed używaniem go już od najwcześniejszych klas szkoły podstawowej. Teoretycy spiskowi zgadzają się w tej kwestii z katechetkami: układanie dłoni w ten sposób ma stanowić gest przywitania z ciemnymi mocami i zachętę do „rozgoszczenia” się w naszej duszy. W popkulturze obecny nie tylko jako gest dłoni, ale także po prostu jako rogi lub wizerunek rogatej bestii.


- Sowa – utożsamiana z mądrością i Minerwą, stanowiła oficjalny symbol historycznych iluminatów bawarskich. Dzisiaj wiązana jest przede wszystkim z tajemniczym rytuałem odprawianym na posiadłości Bohemian Grove, gdzie amerykańska elita polityczna i biznesowa regularnie spotyka się, by… tańczyć i śpiewać wokół gigantycznego posągu sowy. Niewiele więcej wiadomo o tym tajemniczym ugrupowaniu. Dysponujemy jednak nagraniami i zdjęciami (takimi jak to poniżej), wykonanymi przez Alexa Jonesa, któremu udało się udokumentować ten rytuał.
- Motyl – ma reprezentować kontrolę umysłów: zwłaszcza jeśli znajduje się na ustach lub oczach danej osoby. Innym symbolem często łączonym z MK-Ultra są zasznurowane wargi.
- Oko Horusa – kolejny egipski symbol zaadaptowany przez okultystów, często łączony z wszechwidzącym okiem. Wypływająca łza symbolizuje rzekomo smutek Lucyfera, który tak długo będzie płakał, aż wszyscy ludzie na świecie nie oddadzą mu swej duszy.
Kolejną metodą skłaniania ludzi do nieświadomego czczenia diabła jest propagowanie kultu celebrytów i przypisywanie im nadludzkich cech – dla przykładu: Beyoncé nie jest przedstawiana jako bardzo dobra technicznie i pracowita wokalistka, ale jako bogini, głos jeden na milion i nadkobieta, a Brad Pitt nie jest przystojnym facetem z talentem aktorskim, tylko bożyszczem, ideałem piękna i ożywionym greckim posągiem. Samo słowo „idol” w swojej pierwotnej etymologii oznacza bożka. Cały myk według teorii spiskowych polega na tym, że większość gwiazd filmu i muzyki to… wyznawcy diabła. Zdaniem konspiratorów kariera w branży rozrywkowej jest niemożliwa bez dosłownego podpisania paktu z ciemnymi siłami. A zatem wielbiąc swojego idola, jego fani oddają pośrednio cześć szatanowi – działa to podobnie jak katolickie pośrednictwo świętych, gdzie modląc się do świętego, modlimy się tak naprawdę do Boga. Celebryci podobno płacą jednak wysoką cenę za swój sukces i wyniesienie na piedestał. Iluminaci uwielbiają składać celebrytów w ofierze szatanowi, stąd tak wiele sławnych osób ginie w dziwnych okolicznościach. Ofiara z takiego wykreowanego „bożka” ma być o wiele potężniejsza niż taka z „normalnego” człowieka. Co więcej, iluminaci rzekomo lubią mordować trójkami, dbając, by jedna gwiazda była zdecydowanie sławniejsza od pozostałych, a tym samym by tamta dwójka została przyćmiona i zbieżność czasowa tych śmierci nie wzbudziła aż takich podejrzeń, np. w ten sam dzień co Michael Jackson umarli Farah Fawcett i Ed McMahon.

Jak wiarygodne są te wszystkie spekulacje? Większość tropiących owe symbole blogerów i youtuberów deklaruje wyznawanie wiary chrześcijańskiej, przez co trudno nazywać ich bezstronnymi. W ich materiałach sporo jest charakterystycznego dla mocno religijnych osób marudzenia na kształt świata i wszechobecny upadek obyczajów, a także jednoznacznego potępiania wszystkiego, co nie zgadza się z moralnością katolicką. Przez to ich publikacje sprawiają wrażenie tendencyjnych. Czytanie co niektórych artykułów przypomina niekiedy wypociny osób, które przed laty dopatrywały się w Harrym Potterze okultyzmu i narzędzia do opętywania duszyczek niewinnych dzieci…
Druga kwestia to wybiórcze postrzeganie rzeczywistości i cherry picking, czyli dobieranie przykładów pod uprzednio sformułowaną tezę i skupienie się tylko na tych elementach całości, które do owej tezy pasują – przy jednoczesnym ignorowaniu wszystkiego innego. Chodzi o to, że jeśli powiemy sobie, że jakiś symbol jest „zły”, to obojętnie, co by to nie było, na przestrzeni tysięcy filmów, zdjęć i teledysków prędzej czy później się on pojawi. Na przykład taki sobie niewinny jeleń, piękne, majestatyczne zwierzę – ale przecież ma poroże, czemu by więc nie uznać go za symbol szatana? I już możemy analizować sceny z filmów, w których pojawiają się jelenie, jako ukryte satanistyczne przekazy… Widzicie, jakie to łatwe? Dobrym przykładem cherry pickingu wśród konspiracyjnych symboli jest tzw. „szkarłatna kobieta” – czyli kobieta o czerwonych włosach lub okryta czerwoną zasłoną, mająca reprezentować nierządnicę babilońską z Apokalipsy św. Jana. Jednak konspiratorzy dopatrują się babilońskich nierządnic nie tylko w artystkach o włosach pofarbowanych na jaskrawy, szkarłatny kolor (czyli np. w Rihannie z czasów płyty Loud). Nie – wystarczy, że kobieta jest ubrana na czerwono albo ma czerwoną pomadkę, aby uznać ją za nośnik satanistycznej symboliki. Konspiratorzy całkowicie ignorują przy tym fakt, że filmowcy chętnie sięgają po tę barwę, bo to jeden z najskuteczniejszych (i potwierdzonych naukowo) sposobów na podniesienie atrakcyjności ubranej w nią bohaterki. Mało tego, czasem do określenia kogoś „szkarłatną kobietą” wystarczy fakt, że dana aktorka lub piosenkarka ma naturalnie rude włosy; a to już pobrzmiewa średniowiecznymi zabobonami, według których miedziany odcień włosów wyróżniał czarownice.
I wreszcie po trzecie: jeśli naprawdę elity posługują się tajnymi kodami i symbolami, a my jesteśmy manipulowani, to czy rozszyfrowanie ich knowań byłoby tak banalnie proste, by poradził sobie z tym pierwszy z brzegu bloger bez doświadczenia w dziennikarstwie śledczym? Konspiratorzy snują opowieści o degrengoladzie elit, a może łańcuch przyczynowo-skutkowy wygląda dokładnie na odwrót: to nie widzowie są zdemoralizowani popkulturą produkowaną przez złych ludzi – to popkultura jest zdegradowana przez konieczność wpasowywania się w gusta możliwie największej grupy osób, zazwyczaj niewyrobionych konsumentów kina i muzyki, kupujących zwłaszcza to, co płytkie, brutalne, wulgarne i krzykliwe? Przeseksualizowane teledyski gwiazdek popu nie muszą być wynikiem niecnej chęci zepsucia dusz ich małoletnich fanów, a efektem prostej, cynicznej kalkulacji – seks się sprzedaje, więc producenci będą go wpychać gdzie się da, nie patrząc na ewentualne negatywne skutki społeczne. Pieniądz rządzi światem niezależnie od teorii spiskowej, którą wyznajemy. A według kolejnej z nich głównym polem do umieszczania przekazów podprogowych są… bajki dla dzieci.