HORROROWE podsumowanie 2020 roku. Co STRASZYŁO nas w kinach i streamingu
KINO DOMOWE
W dobie pandemii sporo filmów ominęło duży ekran, mając premierę bezpośrednio na DVD lub Blu-Ray bądź lądując na platformie streamingowej. Kolor z przestworzy Richarda Stanleya udało mi się obejrzeć w kinie, na poprzedniej edycji Splat!FilmFest – wielka szkoda, że film ten nie wszedł do kinowej dystrybucji, gdyż na ekranie komputera lub telewizora obraz prezentuje się znacznie mniej efektownie. Mimo to nadal jest to jedna z bardziej udanych ekranizacji prozy H.P. Lovecrafta, przywodząca na myśl szalone makabreski Stuarta Gordona z lat 80. (Re-animator, Zza światów), uzupełniona o hipnotyczne wręcz wizualia, typowo stanleyowską, od pewnego momentu tripową wręcz narrację oraz wybitnie szarżującego Nicolasa Cage’a.
Wydaje mi się, że na początku roku widziałem w kinie zwiastun Guwernantki, ale ostatecznie film Florii Sigismondi wylądował bezpośrednio na nośnikach. I bez pandemii ściągnąłbym ten tytuł z kinowych zapowiedzi – ta kolejna już (i nie jedyna w tym roku) ekranizacja W kleszczach lęku Henry’ego Jamesa ponownie zabiera nas do wielkiej posiadłości, gdzie tytułowa bohaterka odkrywa, że jej nowi podopieczni, wysoko urodzone rodzeństwo, są opętani przez swoich poprzednich opiekunów. Widzieliśmy to już w klasycznym filmie grozy Jacka Claytona z 1961 roku, widzieliśmy też parę miesięcy temu w bardzo nierównym netfliksowym Nawiedzonym dworze w Bly, ale w tak złym wydaniu nie oglądaliśmy tej historii jeszcze nigdy. Dwuznaczność tego, co tak naprawdę dzieje się z dziećmi, została zastąpiona pytaniem o zdrowie psychiczne głównej bohaterki – zasadne, gdyż jak się dowiadujemy, jej matka również ma problemy z głową. Jednocześnie nagromadzenie scen z odbiciami duchów w lustrach i szybach oraz agresywnością zachowania nastoletniego Milesa każe przyjąć ewentualność, że nawet jeśli grana przez Mackenzie Davis guwernantka nie była do tej pory szalona, pobyt w nawiedzonej posiadłości mógł się do tego przyczynić. Narracyjnie jest to jednak tak słabo poprowadzone, że w tym wszystkim gubią się postaci i historia, a z literackiego oryginału niewiele zostaje. Niejasny, wręcz nonsensowny finał godnie wieńczy ten festiwal niestrasznych i nudnych scen.
Inny nawiedzony dom i równie nawiedzone rozwiązanie mamy w Upiorach wojny Erica Bressa, gdzie pięcioosobowy oddział amerykańskich żołnierzy zajmuje francuską willę, będącą ważnym na mapie punktem strategicznym. Rozkazy mówią, aby bronić posiadłości przed Niemcami, ale wkrótce okazuje się, że w jej murach czai się coś jeszcze niebezpieczniejszego. Niewielki budżet nie przeszkadza reżyserowi w wykreowaniu właściwej atmosfery dla tego wojennego horroru, w którym duchy są po to, aby uświadomić głównym bohaterom ich przewinienia i może coś więcej. Do pewnego momentu ogląda się to nieźle, również dlatego, że i aktorzy nadają całości lepszą jakość, niż można się spodziewać (choć Billy Zane jako nazista to… niecodzienny widok). Bress jest jednak wciąż najlepiej znany jako reżyser Efektu motyla i scenarzysta sequeli Oszukać przeznaczenie – zakończenia nie są jego najmocniejszą stroną. Ale finał Upiorów wojny nawet w swojej B-klasowości jawi się jako aż nazbyt odważny, by nie powiedzieć głupi. Po drodze można domyślić się, że czeka na nas jakiś twist, ale konia z rzędem temu, kto przewidziałby to, co ostatecznie wymyślił Bress. Potrafię zrozumieć myśl, jaka temu towarzyszyła, ale na ekranie nie działa to zupełnie.
Jako ciekawostkę można potraktować kanadyjskich Odmieńców duetu Zach Lipovsky i Adam B. Stein, film, który rozpoczyna się jak intrygujące kino grozy, aby po 30 minutach zamienić się w coś bliższego niemal komiksowej fantastyce. Ojciec paranoik (Emile Hirsch) i jego kilkuletnia córka zamieszkują dom na przedmieściach, lecz praktycznie z niego nie wychodzą, poza nieczęstymi wypadami mężczyzny do sklepu. On sam ostrzega dziewczynkę przed niebezpieczeństwami czyhającymi na zewnątrz – co upodabnia narrację do Cloverfield Lane 10 – ale i w domu zdarza się jej widzieć coś dziwnego i niepokojącego – nocami objawia jej się coś jakby widmo kobiety. Ciekawa świata kilkulatka wychodzi jednak pewnego dnia, aby kupić lody od sprzedającego je Bruce’a Derna, który wydaje się znać sekrety jej rodziny. Choć Odmieńcy ostatecznie skręcają w stronę science fiction, są całkiem udaną próbą gatunkowego miszmaszu, dobrze budując horrorowy grunt pod bardziej widowiskowy i fantastyczny ciąg dalszy, nie rezygnując jednak z krwawych efektów specjalnych.
Na nośnikach mogliśmy w tym roku znaleźć również sporo pozycji w konwencji animal attack, choć były to raczej wtórne rzeczy. Johannes Roberts nakręcił Podwodną pułapkę 2: Labirynt śmierci, sequel swojego niespodziewanego przeboju z 2017 roku o uwięzionych w klatce (!) pod wodą siostrach, wokół których krążą niezbyt pokojowo nastawione rekiny. Żarłacze wróciły też w Piekielnej głębi 3 w reżyserii Johna Pogue’a, choć jestem przekonany, że nawet fani oryginalnego filmu nie wiedzieli o istnieniu jego pierwszego sequela. Natomiast Megan Fox wcieliła się w liderkę (!) najemników (!!), na których poluje lwica, w Hordzie M.J. Bassetta, reżysera Solomona Kane’a. Warto wiedzieć, że w oryginale film ma tytuł Rogue, identycznie jak inny animal attack (tym razem z zabójczym krokodylem w roli głównej), australijski dreszczowiec Grega McLeana z 2007 roku.
Na HBO GO nadal można obejrzeć długo wyczekiwany Domek w górach Severina Fiali i Veroniki Franz, austriackich twórców odpowiedzialnych za znakomite Widzę, widzę sprzed kilku lat. Ich anglojęzyczny debiut jest wyprodukowanym przez studio Hammer Films psychologicznym dreszczowcem, w którym zrozpaczone po samobójczej śmierci matki rodzeństwo zmuszone jest spędzić kilka dni w tytułowym domku z nową partnerką ich ojca. Rewelacyjnie zagrana przez Riley Keough kobieta nie ma łatwo, gdyż dzieci przejawiają wobec niej jawną niechęć, w najlepszym razie ignorując jej obecność. Dodatkowo jej przeszłość – jako dziecko była członkiem sekty i jedyną ocalałą, kiedy wszyscy pozostali członkowie popełnili samobójstwo – zaczyna dawać o sobie znać.
Bałem się, że Fiala i Franz powielą schemat swojego poprzedniego filmu, w którym dwójka chłopców odkryła znaczenie śmierci w wyjątkowo makabryczny sposób, traktując swą matkę jak potwora. To samo mamy i tym razem, choć dzieci są tu bardzo świadome swoich czynów, a partnerka ich ojca nie jest wyłącznie drugoplanową postacią, lecz postac