search
REKLAMA
Zestawienie

Gorzej niż w PIEKLE. Co powstanie po zmieszaniu HORRORU z WESTERNEM

Mariusz Czernic

5 listopada 2019

REKLAMA

Drapieżcy (Ravenous, 1999), reż. Antonia Bird

Robert Carlyle i Guy Pearce w filmie "Drapieżcy" ("Ravenous", 1999), reż. Antonia Bird

Scenariusz Teda Griffina jest luźną interpretacją wydarzeń, które rozegrały się zimą 1846/47 w górach Sierra Nevada i dotyczyły grupy osadników pod przewodnictwem George’a Donnera. Wydarzenia z zasypanych śniegiem kalifornijskich gór stanowią niechlubną kartę w historii amerykańskiej migracji na Zachód. Reżyserować miał Miłczo Manczewski, macedoński filmowiec, laureat Złotego Lwa w Wenecji za film Zanim spadnie deszcz (1994), który wyróżniono także nominacją do Oscara (przegrał z dziełem Nikity Michałkowa Spaleni słońcem). Po dwóch tygodniach produkcji zwolniono reżysera i za namową jednego z aktorów, Roberta Carlyle’a, zatrudniono do kierowania projektem jego znajomą, z którą nakręcił już dwa filmy. Brytyjka Antonia Bird ogarnęła produkcję, wykazując się sprawnością techniczną i umiejętnością pracy z dobrymi aktorami. Tym dziwniejsze, że już nigdy później nie odniosła sukcesu. Być może siła filmu tkwi w kapitalnie skonstruowanym scenariuszu i wiarygodnym aktorstwie, a nie mistrzowskiej reżyserii. Chociaż w to wątpię, bo dzięki reżyserii opowieść trzyma za gardło, dostarcza masy emocji i chwil grozy, a punkty zwrotne wywołują efekt zaskoczenia i ciarki na plecach.

Akcja Drapieżców toczy się w tym samym okresie, co tragedia grupy Donnera, a ponieważ rozgrywała się wówczas wojna meksykańsko-amerykańska, głównymi bohaterami uczyniono żołnierzy armii USA stacjonujących w forcie. Do koszar trafia wygłodniały (słowo użyte celowo, bo tak należy tłumaczyć angielski tytuł) mężczyzna mówiący ze szkockim akcentem i opowiada mrożącą krew w żyłach historię o kanibalizmie, którego ofiarą padli jego towarzysze. Zadaniem wojska jest w tej sytuacji wyprawa w celu poznania rozmiarów tragedii i ratowania pozostałych przy życiu osadników. Gdy docierają do mrocznej jaskini, ma miejsce gwałtowny zwrot akcji – pierwszy z wielu, osadzony w odpowiednim momencie i przez to wywołujący właściwy efekt. Trudno odnieść wrażenie, aby to były dwa filmy w jednym – horror i western są ze sobą tak precyzyjnie i przebiegle zespolone, że mamy spójny i logiczny film survivalowy, a przy okazji także niesztampowy i drapieżny. Znakomite kreacje w tym obrazie stworzyli Guy Pearce, Robert Carlyle, a także Jeffrey Jones, zazwyczaj pomijany w recenzjach (pamiętną rolę zagrał w oscarowym Amadeuszu, gdzie jako cesarz Józef II Habsburg ośmielił się zarzucić ambitnemu Mozartowi, że ten napisał za dużo nut).

Martwe ptaki (Dead Birds, 2004), reż. Alex Turner

"Martwe ptaki" ("Dead Birds", 2004), reż. Alex Turner

Podczas wojny secesyjnej do zwykłego miasteczka przybywa grupa konfederackich żołnierzy, by skorzystać z usług miejscowego banku. Jednak tuż za nimi podążają bandyci i w banku dochodzi do masakry, w której giną zarówno wojskowi, jak i cywile. W tej scenie poznajemy głównych bohaterów – nie są to zwykli rabusie, lecz rasowi mordercy, co dobitnie zaprezentowano za pomocą efektów gore. Gdy zostaje użyty nóż, strumyk krwi wylewa się z szyi, gdy pada strzał, czerwona farba zalewa ściany, a jednej z ofiar zostaje odstrzelona głowa. Mało tego, podczas ucieczki zostaje zabite dziecko. W grupie jest jedna kobieta, która wcale nie ustępuje mężczyznom, jeśli chodzi o poziom brutalności – bez chwili wahania zabiła nożem kasjera, po czym uśmiechnęła się z dumą. Zaczynamy więc z grubej rury i już na wstępie wiemy, że z tymi bohaterami nie będziemy sympatyzować. Przestępcy zamierzają uciec do Meksyku, ale by zmylić pościg, decydują się przeczekać w pewnym domostwie otoczonym polem kukurydzy, strzeżonym przez… stracha na wróble.

Debiutujący twórcy, reżyser Alex Turner i scenarzysta Simon Barrett, rozpoczęli film od mocnego uderzenia i udało im się zainteresować odbiorcę. Otrzymali także do dyspozycji całkiem niezłą przestrzeń do zbudowania klimatycznej opowieści o nawiedzonym domu. I połączenie jej z historią o Dzikim Zachodzie mogłoby wprowadzić powiew świeżości do sztampowych motywów. Niestety, w momencie przekroczenia progu domostwa film traci tempo, staje się przeraźliwie nudny i przewidywalny. Atmosfera grozy w kilku partiach prezentuje się całkiem nieźle, ale pomiędzy bohaterami brakuje napięcia, co obniża jakość widowiska. Warto jednak oglądać do końca, gdyż ostatnie sceny są kapitalne, szczególnie od momentu odkrycia tożsamości stracha na wróble. Efekty specjalne i charakteryzacja są pomysłowe i wykonane solidnie. Aktorstwo jest przekonujące, zwłaszcza gdy spojrzy się na przemianę bohaterów – na początku są łajdakami nieznającymi litości, a pod koniec cykorami, nad którymi los się nie lituje.

Krwawa czerwona ziemia (Blood Red Earth, 2008) i Pogrzebani (The Burrowers, 2008), oba w reż. J.T. Petty’ego

Karl Geary w filmie "Pogrzebani" ("The Burrowers", 2008)

Pierwszy szkic scenariusza o podziemnych kreaturach, po angielsku nazywanych „burrowers”, J.T. Petty napisał w 2002 roku, a gdy zebrał fundusze, rozwinął pomysł na dwa filmy. Najpierw była 18-minutowa Krwawa czerwona ziemia. Tytułowe Red Earth to także imię głównego bohatera, Indianina z plemienia Lakota. Film zrealizowano w języku rdzennych Amerykanów z tego plemienia. Produkcja została nakręcona w plenerze i zawiera przepiękne zdjęcia przyrody. Sfilmowano nawet pająka w sieci i przypuszczam, że zrobiono to nie tylko dlatego, by ładnie wyglądał na ekranie, lecz także by miał znaczenie w kontekście fabuły. W końcu tematem historii jest walka o przetrwanie. Chęć przeżycia mają w swojej naturze wszystkie gatunki chodzące po ziemi i pełzające pod jej powierzchnią.

Kolonizatorzy pragnący podbić nowy kontynent przeczesali niemal wszystkie równiny, pozbywając się tych, którzy stanowili dla nich zagrożenie. Prawdopodobnie nie sprawdzali jaskiń, co podsunęło niektórym filmowcom pomysł, że w jaskiniach poukrywali się kanibale bądź troglodyci (Drapieżcy, Bone Tomahawk). Z wiadomych powodów nie sprawdzali również, co kryje się pod ziemią, choć krążyły legendy o ukrytych skarbach, lecz najpewniej nic poza robalami tam nie było. Tajemniczy, bo nieujawniający swojego imienia, reżyser J.T. Petty sięgnął po motywy z Poszukiwaczy (1956) Johna Forda, by opowiedzieć o podróży w sam środek piekła. W przeciwieństwie do Krwawej czerwonej ziemi, Pogrzebani opowiadają historię z punktu widzenia białych Amerykanów. Gdy dochodzi do masakry, podczas której kilkoro osadników zostaje porwanych, tworzy się grupa pościgowa przekonana, że mają do czynienia z Indianami na wojennej ścieżce. Nie mają pojęcia, że wróg czai się pod ziemią, a broń, dzięki której zdobyli Dziki Zachód, na nic się nie zda.

Film miał premierę na festiwalu w Toronto. Jest to zaskakująco dobre kino. Świetnie się sprawdza zarówno jako western, jak i horror. Klimat starego Zachodu jest mocno wyczuwalny i są tu treści typowe dla rewizjonistycznych westernów. Dominuje fatalistyczny ton, a wypełzające spod ziemi potwory nie psują budowanej od początku atmosfery. Oba gatunki nie wchodzą ze sobą w konflikt, dzięki czemu całość wygląda jak utwór muzyczny, w którym wykorzystano kilka różnie brzmiących instrumentów, ale dzięki sprawnej koordynacji nie odczuwa się fałszu. Myślę, że dobre wrażenie zostało spotęgowane dzięki udanym kreacjom aktorskim i starannym efektom specjalnym.

Mariusz Czernic

Mariusz Czernic

Z wykształcenia inżynier po Politechnice Lubelskiej. Założyciel bloga Panorama Kina (panorama-kina.blogspot.com), gdzie stara się popularyzować stare, zapomniane kino. Miłośnik czarnych kryminałów, westernów, dramatów historycznych i samurajskich, gotyckich horrorów oraz włoskiego i francuskiego kina gatunkowego. Od 2016 „poławiacz filmowych pereł” dla film.org.pl. Współpracuje z ekipą TBTS (theblogthatscreamed.pl) i Savage Sinema (savagesinema.pl). Dawniej pisał dla magazynów internetowych Magivanga (magivanga.com) i Kinomisja (pulpzine.pl). Współtworzył fundamenty pod Westernową Bazę Danych (westerny.herokuapp.com). Współautor książek „1000 filmów, które tworzą historię kina” (2020) i „Europejskie kino gatunków 4” (2023).

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA