Gorzej niż w PIEKLE. Co powstanie po zmieszaniu HORRORU z WESTERNEM

Bone Tomahawk (2015), reż. S. Craig Zahler
Ze wszystkich motywów horrorowych kanibalizm wydaje się najlepiej sprawdzać w westernach. Dowodzi tego dzieło Antonii Bird Drapieżcy oraz zrealizowany przez debiutanta Craiga Zahlera Bone Tomahawk. Ma to związek z indiańską legendą o Wendigo, potwornej istocie ludzkiej dokonującej aktów kanibalizmu. Nie obce są mieszkańcom Ameryki także opowieści o zamieszkujących jaskinie, żywiących się ludzkim mięsem troglodytach. Kanibalizm stanowi część amerykańskiej historii i mitologii. Nic więc dziwnego, że dobrze się sprawdził w westernie. Ale oczywiście trzeba było do tego zdolnego reżysera, który miałby też w sobie odwagę, by podjąć kontrowersyjny, budzący wstręt motyw zjadania ludzkiego mięsa i osadzenia go w świecie Dzikiego Zachodu zamiast w tradycyjnym horrorze.
S. Craig Zahler, pełniący funkcję reżysera i autora scenariusza, wziął temat podróży i – podobnie jak twórca Pogrzebanych – podążył szlakiem wyznaczonym przez Poszukiwaczy (1956) Johna Forda, a następne odarł western z bezpiecznej powłoki, tak jak kanibal obdziera człowieka ze skóry. Nie przypadkiem do głównej roli zaangażowano Kurta Russella, czyli współczesne wcielenie Wyatta Earpa. Widząc tę postać, spodziewamy się zobaczyć w nim heroizm i brawurę; z początku te cechy faktycznie będą dominować, ale wkrótce zamienią się w bezradność i strach. Widok tej postaci w klatce, czekającej na swoje przeznaczenie, to wyjątkowo przygnębiający obraz. Człowieka i zwierzę wiele łączy – jedno i drugie stworzenie ma wspólnego wroga, którym jest głód. By go zaspokoić, gotowi są zabić, a najlepiej smakuje mięso. Oba wyróżnione w tekście kanibalistyczne westerny pobudzą wasz apetyt… na jeszcze większą dawkę grozy i survivalowych przygód na amerykańskim Zachodzie.
Wiatr / Demony prerii (The Wind, 2018), reż. Emma Tammi
Podobne wpisy
Westerny i horrory to gatunki będące, w powszechnym mniemaniu, domeną mężczyzn. A jednak do niniejszego zestawienia trafiły dwa filmy zrealizowane przez kobiety. Pierwszy to Drapieżcy Antonii Bird, drugi to Wiatr Emmy Tammi według scenariusza Teresy Sutherland. Żaden z powyżej omówionych filmów nie miał na pierwszym planie kobiecej bohaterki. Dlatego Wiatr, znany też jako Demony prerii, wyróżnia się pod tym względem, że pokazuje amerykański Dziki Zachód z punktu widzenia kobiety. W fabule wykorzystano motyw gorączki preriowej atakującej osadników migrujących na Zachód. Surowe warunki, rozległe pustkowia, uciążliwe wyprawy przez Wielkie Równiny powodowały często załamanie psychiczne, nierzadko również szaleństwo.
„U podstaw filmu leży thriller psychologiczny. Ramy to western, a brutalność codziennego życia bohaterów popycha nas w przestrzeń horroru, czasem nawet podwyższoną przez zjawiska nadprzyrodzone” – tak mówiła Emma Tammi o swoim reżyserskim debiucie. Film oparty jest w dużej mierze na warstwie wizualnej, a nie dialogach. Z otchłani nocy wydobywa się odgłos wyjącego wiatru, a krajobrazy są filmowane tak, by podkreślić pustkę, która ma wpływ na stany wewnętrzne bohaterów. Westerny przyzwyczaiły nas do prostoty, do tego co wizualnie piękne, jak majestatyczna sceneria i urokliwe miasteczka z saloonem i bankiem albo nieskazitelnie czyste kostiumy po długiej podróży konno lub dyliżansem. Ale rzadko który western próbował odpowiedzieć na pytanie, co kryje psychika tych ludzi, umęczonych podróżą i konfliktami, zestresowanych widokiem trupów. Aby stworzyć taką cywilizację, jaka jest teraz, trzeba było nie tylko przejść po trupach, ale też doświadczyć wewnętrznych katuszy i licznych koszmarów.
Nie jest to może kino tak dogłębne, jak mogłoby być, ale dobrze wykorzystuje problem izolacji i szaleństwa do stworzenia nastrojowego kina grozy. Film nieco traci przez użycie retrospekcji, ale zyskuje dzięki niedomówieniom i bardzo dobrej kreacji Caitlin Gerard. Warto zapamiętać również nazwisko operatora Lyna Moncriefa, Niektórzy recenzenci zauważają podobieństwa do Czarownicy: Bajki ludowej z Nowej Anglii (2015) Roberta Eggersa, ale dla mnie to zupełnie inne kino. W swoim gatunku, jako folk horror, film Eggersa jest doskonały, natomiast Wiatr ma swój własny charakter, może trochę niedoszlifowany, ale osobisty, odizolowany tak jak jego bohaterka.