GIGANTOMANIA NA DUŻYM EKRANIE. Wielkie potwory, wielkie statki, wielkie roboty
Chyba każdy z nas lubi dobry spektakl. Kino od początków swojego istnienia dostarcza nam widowiska, które imponują i zachwycają rozmachem. Inscenizacyjny ogrom to coś, czego szukamy w takich produkcjach, chcemy bowiem czuć się przytłoczeni skalą oglądanych wydarzeń. Gigantyczne budowle, potwory, maszyny – to wszystko przypomina nam, jak drobni i delikatni jesteśmy. Na wielkim ekranie to wrażenie jest spotęgowane i to właśnie w kinie najlepiej obcować z takimi filmami. W tym tekście skupię się właśnie na spektakularnych widokach i opiszę mniej lub bardziej znane potwory i maszyny, które wzbudzają respekt samym swoim rozmiarem. Budowle pominę, bo to może być materiał na osobny artykuł.
Godzilla (cała seria)
Godzilla to coś więcej niż przerażające i ogromne monstrum. To symbol wojennego zniszczenia i niebezpieczeństw wynikających z rozszczepienia jądra atomowego. Pierwsza Godzilla powstała raptem dziesięć lat po zrzuceniu bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki – wydarzeniach, które odmieniły Japonię na zawsze. Po zakończeniu II wojny światowej japońskie społeczeństwo było przepełnione lękiem i obawami związanymi z działaniami wojennymi, a widowisko Ishirô Hondy obrazowało to w niezwykle interesujący sposób. Godzilla zostaje bowiem wybudzona przez testy atomowe przeprowadzane na morzu – to potwór pozbawiony litości, chodząca siła destrukcji. Jest agresywny, niemal niezniszczalny, a do tego zieje nie ogniem jak smok, a energią promieniowania jądrowego. W późniejszych filmach jego rola się zmienia, a potwór staje się wręcz obrońcą ludzkości i ładu na Ziemi. Taki też obraz mogliśmy zaobserwować w drugiej amerykańskiej produkcji z Godzillą w roli głównej. Tam tytułowe monstrum jest neutralną siłą natury, która walczy o równowagę na świecie. Kiedy dwie niezwykle agresywne kreatury próbują się rozmnożyć – co z czasem doprowadziłoby do kresu życia na Ziemi – Godzilla pojawia się, by temu zapobiec, a po wszystkim wrócić do oceanu. Ludzie jej nie interesują, unika konfrontacji z nimi, nawet kiedy otwierają do niej ogień. To bohater, którego potrzebujemy, a na którego nie zasługujemy.
Jaegery i Kaiju – Pacific Rim
Wspomniany wcześniej strach jest również obecny w świecie Pacific Rim. To rzeczywistość, w której ataki ogromnych potworów są koszmarem mogącym wydarzyć się w każdej chwili. Kaiju uderzają bez zapowiedzi i niszczą wszystko na swojej drodze, pozostawiając zgliszcza i trupy. Konwencjonalna broń okazuje się kompletnie nieskuteczna w starciu z tymi monstrami, więc zdesperowane wojsko konstruuje gigantyczne mechy (Jaegery), by stawić im opór. Pilotujący je żołnierze stają się największymi bohaterami ludzkości, która zyskała nadzieję na przetrwanie. Jaegery są otoczone prawdziwym kultem, mają swoje imiona i charakterystyczny wygląd. Z każdym wiążą się historie i legendy, a dla wielu największym marzeniem jest usiąść za sterami jednego z nich. Nic dziwnego, w takiej maszynie można się poczuć niezwyciężonym. Sterowanie nimi wymaga jednak przynajmniej dwójki pilotów, którzy muszą nauczyć się synchronizować swoje mentalne połączenia z maszyną.
Nienazwane stwory – Strefa X
Tytułowa Strefa X to ogromny obszar zajmujący północną część Meksyku. Powstał on po tym, jak poszukująca życia poza Ziemią sonda kosmiczna rozbiła się tam i doprowadziła do rozplenienia obcych organizmów. Teren zamieszkały przez te istoty został poddany kwarantannie, a ludzie stopniowo przyzwyczaili się do obecności dziwacznych stworzeń, ucząc się żyć obok nich. Ośmiornicopodobne stwory ze Strefy X są jednak inne niż większość ich filmowych kolegów. Nie interesuje ich destrukcja ani zagłada ludzkości. Są śmiertelnie niebezpieczne, kiedy się je sprowokuje i to właśnie bezsensowna agresja ze strony człowieka doprowadza do większości konfliktów. Zachowaniu tych istot jest jednak bliżej do zwierząt – one chcą żyć i rozmnażać się w spokoju, co w niesamowity sposób pokazują końcowe sceny filmu. Ich niesamowity rytuał godowy pokazuje, że być może są zdolne do nawiązywania więzi w sposób zbliżony do człowieka. To wtedy dostrzegamy piękno tych stworzeń i rozumiemy, że nie należy się ich panicznie bać.
Trolle – Łowca trolli
Zamieszkujące Norwegię trolle to nierzadko ogromne i bardzo niebezpieczne stworzenia. Rząd próbuje utrzymywać ich istnienie w tajemnicy, wydzielając im specjalny obszar, swoisty rezerwat, w którym żyją nie wyrządzając nikomu krzywdy. Ciekawostką jest zaś fakt, że trolle szczególnie upodobały sobie mięso chrześcijan, które z jakiegoś powodu smakuje inaczej niż jakiekolwiek inne. Jako że nikomu nie uśmiecha się wizja gigantycznych potworów chodzących po kraju i pożerających ludzi, na zlecenie rządu pracują łowcy pilnujący, by trolle trzymały się swojego terytorium. Jeśli je opuszczą, to obowiązkiem takiego łowcy jest zabić je i zatrzeć ślady po ich obecności. Otoczka tajemnicy i rozmiary, jakie potrafią osiągać te monstra, czynią je prawdziwie przerażającymi i działającymi na wyobraźnię. Zastosowanie techniki found footage potęguje ten efekt, nadając filmowym wydarzeniom sugestywnego autentyzmu.
Tripody – Wojna światów
Tripody budzą strach z wielu powodów. Po pierwsze, ich broń momentalnie obraca w popiół ludzi, po których zostają wyłącznie ubrania. Są także ogromne, a za sprawą swojego sposobu poruszania się przypominają insekty monstrualnych rozmiarów. Niełatwo jest przed nimi się ukryć, a zniszczenie ich jest praktycznie niemożliwe, dopóki działają otaczające je osłony. Posiadają one także zakończoną szpikulcem rurę, przez którą wysysają krew z ludzkich ciał, by wykorzystać ją jako nawóz, spryskując otoczenie jak zraszacz. Dla mnie najbardziej upiorny jest jednak fakt, że nie wyskakują ze statków kosmicznych – tripody były bowiem zakopane głęboko pod ziemią od lat, wieków, a może i tysiącleci. Pilotujący je obcy zostają zesłani do ich wnętrz za pomocą jakiegoś rodzaju błyskawicznego (wink wink) transportu. Świadomość, że przez cały czas mieliśmy pod stopami te maszyny zagłady, budzi silny niepokój.
Dinozaury – Park Jurajski (cała seria)
Podobne wpisy
Dinozaury w tej serii zawsze wzbudzały mieszankę grozy i zachwytu. To niezaprzeczalnie piękne i majestatyczne stworzenia, ale jednocześnie niezwykle niebezpieczne zwierzęta. Nie sposób jednak nie darzyć ich szacunkiem, nawet kiedy zawzięcie próbują nas pożreć. Nie wszystkie imponują rozmiarem, ale nie bez powodu pierwszym dinozaurem, którego mogliśmy obejrzeć w pełnej krasie. był olbrzymi i dostojny brachiozaur. Łagodny długoszyi gigant zachwyca zarówno bohaterów, jak i widzów, a od jego stąpnięcia trzęsie się cała ziemia. Pomimo wyjątkowego uroku roślinożercy największym ulubieńcem i gwiazdą serii jest jednak ikoniczny tyranozaur. Scena ucieczki z wybiegu to klasyka kina, a każde jego pojawienie się na ekranie jest wspaniałym widowiskiem. W dwóch pierwszych filmach jego główna rola to terroryzowanie bohaterów (oprócz ocalenia ich przed welociraptorami na końcu pierwszej części), natomiast w Jurassic World (i prawdopodobnie także w jego tegorocznym sequelu) staje się on ich ostatnią nadzieją. Niektórzy ubolewają nad taką zmianą, ale mnie podoba się pomysł, zgodnie z którym to stworzona przez człowieka i wychowana w kompletnej izolacji hybryda jest śmiertelnym zagrożeniem, a zwyczajnym dinozaurom bliżej do zwierząt niż agresywnych potworów. Z ogromną niecierpliwością czekam na to, co zademonstrują prehistoryczne gady w nadchodzącym filmie.