search
REKLAMA
Ranking

FILMY Z NAJLEPSZĄ EKRANOWĄ DRAMATURGIĄ. Pod napięciem

Radosław Dąbrowski

16 listopada 2017

REKLAMA

Pisanie o doskonałości Obcego – 8. pasażera „Nostromo” (1979) wydaje się już zgubne. Nie jest odkrywczym stwierdzenie, iż podstawą tego, że z paznokciami wbitymi w podłokietniki oglądamy zmagania podróżujących statkiem, jest szczątkowa widoczność mordującej ich obcej formy życia. Ridley Scott w odstępie kilkunastu/kilkudziesięciu minut częstuje widza zajawkami do całościowego wizerunku monstrum, a sam horror cechuje dość spokojne tempo akcji zamiast biegania z wrzaskiem po całym statku, czego doświadczamy w następnych częściach (z naciskiem na tegoroczną). Przy niewielkim użyciu środków, ale z pomysłem, Scott zbudował filmową dramaturgię i do dziś Obcy – 8. pasażer „Nostromo” pozostaje tak wyjątkowym dziełem w swoim gatunku.

Można wskazać szereg różnic pomiędzy Lśnieniem (1980) a jego literackim pierwowzorem pióra Stephena Kinga, ale obydwa utwory łączy jedno – znakomity portret psychologiczny owładniętego szaleństwem mężczyzny. W dziele Stanleya Kubricka widza niepokoi wiele elementów świata przedstawionego – np. główne miejsce akcji, jakie stanowi ogromny, enigmatyczny hotel czy sporadycznie pojawiające się zjawy. Najbardziej zajmująca jest jednak destrukcja Jacka Torrance’a. Niewiele jest filmów, które z taką precyzją ukazują wzmagający się w człowieku obłęd. Kubrick dba o napięcie, jeszcze zanim bohaterowie przyjeżdżają do hotelu. Stosuje przenikliwą muzykę towarzyszącą ujęciom z lotu ptaka czy unaocznia widzowi symptomy rozdwojenia jaźni, na jakie cierpi Danny Torrance. Pokazuje nam również „normalnego” Jacka, który już wtedy przykuwa uwagę odbiorcy filmu i można wyciągnąć pierwsze (dość łatwo narzucające się) wnioski, np. dotyczące surowego charakteru bohatera czy roli przywódcy, jaką pełni w trzyosobowej rodzinie.

Przez następne dwie i pół godziny ten zimny, złowrogi Torrance stanie się istnym uosobieniem zła, zawładnie nim szaleństwo, co Kubrick brawurowo przedstawił, ale co najważniejsze – uczynił to nieśpiesznie. Amerykański twórca wiedział, jak rozsądnie zagospodarować długim metrażem (oraz skorzystać z literackiego potencjału) i stopniowo, ewolucyjnie zademonstrował przeobrażenie Jacka. W efekcie otrzymujemy wiele oblicz tego bohatera i wciąż jesteśmy ciekawi, co dalej. Gdyby Torrance, na przekór Kingowi, chwycił za siekierę jeszcze przed upływem pierwszej godziny, zapewne uznalibyśmy, że Kubrick bardzo szybko odkrył karty. Lśnienie nie daje spokoju do samego końca, chyba dosłownie, albowiem nawet w ostatnim filmowym akcencie i zbliżającym się do czarno-białej fotografii oku kamery, napięcie nie słabnie.

Do zestawienia warto byłoby włączyć przynajmniej jeden polski akcent. Pomimo że najlepsze, co nakręciliśmy, pochodzi z XX wieku, zdecydowałem się jednak wyróżnić stosunkowo świeżą produkcję. Myślę, że wielu czytelników zgodzi się, iż Jack Strong (2014) to przykład polskiego filmu, który naprawdę się udał. Władysław Pasikowski nakręcił świetne kino szpiegowskie, które ogląda się niczym porządną sensację zza oceanu. Oczywiście widoczne są pewne ograniczenia naszej kinematografii, zwłaszcza natury technicznej, ale jak na warunki i możliwości, jakimi dysponujemy, w opowieści o Ryszardzie Kuklińskim na poziom dramaturgii narzekać nie można.

Teoretycznie w zestawieniu nie powinno zabraknąć filmów Alfreda Hitchcocka. W końcu to w twórczości brytyjskiego reżysera najpierw dochodzi do trzęsienia ziemi, a następnie napięcie rośnie. Uznałem jednak, że zbyt oczywistym będzie przypominanie utworów tego zasłużonego artysty i lepiej uwagę poświęcić innym dziełom, w których poziom dramaturgii nie jest niższy.

korekta: Kornelia Farynowska

REKLAMA