Filmy science fiction, których NIKT do końca NIE ROZUMIE

Źródło (2006), reż. Darren Aronofsky
Podobne wpisy
Tak do końca nie jest to film science fiction, tylko mieszanka fantastyki, fantasy, religijnej epopei, a nawet dramatu obyczajowego. Żeby ogarnąć temat poruszany przez Aronofsky’ego, przyda się również nieco wiedzy z zakresu historii religii, filozofii starożytnej i historii powszechnej. Dodatkowym atutem u widza będzie wiedza z zakresu medycyny, a zwłaszcza neurologii. Posiadając w głowie takie odniesienia, znacznie łatwiej zrozumieć motyw migracji drzewa przez wieki i sposób jego odradzania się. Źródło jest niezwykle wyestetyzowaną opowieścią o roli śmierci w życiu. Wręcz namawia do refleksji nad koniecznością umierania, mimo że jest ono bolesne ze względu na poczucie straty. Do końca jednak nie sposób zrozumieć, co się stało z kosmonautą. Stał się częścią umierającej gwiazdy, a może osiągnął zupełnie inny stan istnienia świadomości. Niejasna jest także rola nasiona, które zasadził Tom (Hugh Jackman) na grobie Izzi (Rachel Weisz). Czy to z niego wyrosło drzewo kosmonauty, a może było to drzewo, które znalazł konkwistador w krainie Majów? Pytań jest całkiem sporo, ale intuicja podpowiada mi, że reżyserowi również zabrakło na nie jasnych odpowiedzi.
Stalker (1979), reż. Andriej Tarkowski
Zwróciliście uwagę na czarnego psa? Kundel jest u Tarkowskiego kluczem do interpretacji całej fabuły. Na tym polega trudność, jak odnieść psa do Stalkera i zony. Jest wolny. Biega dosłownie wszędzie. Nie powstrzymuje go promieniowanie. Z jednej strony jest trochę jak zabłąkana dusza, a może zarazem intergalaktyczny przewodnik. Problem tkwi w tym, że przy takim kamuflażu mało kto zwraca na niego uwagę. Błądzą gdzieś po strefie, przeżywają postapokaliptyczne lęki, szukają sensu w zniszczonym świecie, a pies chodzi, węszy i to mu wystarcza, na dodatek nie przejmuje się ludzkimi granicami. Już coś świta z psim sensem? Człowiek nie może być wolny, jeśli nie odrzuci wszystkich idei, które go wiążą, które sprawiły, że świat runął. Stan umysłu psa jest nieosiągalny dla każdego człowieka, nawet dla Stalkera. To złośliwy paradoks, że będąc istotami racjonalnymi, zwierzęca wolność stała się dla nas niedostępna, chociaż tak jej nieprzerwanie pragniemy. Stalker jest jednym z najtrudniejszych filmów science fiction w historii, a na dodatek nie do końca spełnia kryteria kina fantastycznonaukowego. Sprzeczność goni sprzeczność.
Primer (2004), reż. Shane Carruth
Film, w którym naukowcy do złudzenia przypominają średniej klasy maklerów, którzy jakąś setną godzinę jadą na hektolitrach kawy, tauryny i nie wiadomo czym jeszcze. Trochę odbiera im to powagę. Poza tym okres, gdy budują maszynę, jest przedstawiony nieznośnie monotonnie. Widać, że scenarzystom zabrakło naukowych teorii, żeby zdefiniować, jak działa wehikuł czasu. Większość użytych opisów bazuje na słowach typu „ten”, „to”, „coś” itp. Typowe pustosłowie, gdy się nie ma nic konkretnego do powiedzenia. Natomiast część, gdy główni bohaterowie wkręcają się całkowicie w walkę z czasowymi paradoksami (w tym z samymi sobą w innej czasowej linii), jest najciekawsza. Liczba szkatułkowych wątków jest tak wielka, że mało kto po pierwszym seansie zrozumie wszystko, po drugim pewnie też, albo zbyt sądzę według siebie. Trzy razy to optymalnie, ale i tak mam wrażenie, że coś mi uciekło, np. faktyczna liczba zbudowanych maszyn do przenoszenia w czasie.