search
REKLAMA
Zestawienie

Filmy SCIENCE FICTION, które można oglądać BEZ KOŃCA

Odys Korczyński

23 stycznia 2020

REKLAMA

Seksmisja (1983), reż. Juliusz Machulski

Nie ma takiej możliwości, żeby ten legendarny tytuł ze stajni Machulskiego kiedykolwiek się znudził. Jeden z nielicznych przedstawicieli naszego rodzimego science fiction ma tyleż wad, co zalet, a tych ostatnich jest naprawdę mnóstwo. Na wszystkie niedociągnięcia da się jednak przymknąć oko, ponieważ scenariusz jest tak doskonale napisany, że nie można nie zacząć mówić językiem zasłyszanym w filmie, co od wielu lat pokazuje nasza polska społeczność miłośników kina i popkultury. To oznacza nic ponad to, że Seksmisja stała się dla nas kultowa oraz jest naszym kinematograficznym skarbem, po latach wciąż procentującym i uczącym młode pokolenie, że nie tylko Patryk Vega się w kinie liczy. Ciekaw jestem, jak długo jeszcze film będzie oddziaływał na wyobraźnię kinomanów, bo zapewne ten wpływ kiedyś się skończy. Musi upłynąć tylko odpowiednio wiele czasu. Nie chciałbym tego, chociaż wiem, że Seksmisja realizacyjnie nie jest w stanie wytrzymać próby czasu, dlatego, jak już kiedyś wspominałem w którymś ze swoich tekstów, chętnie zaryzykowałbym i spróbował zrobić remake. Może jeszcze nie teraz, ale powiedzmy za 20 lat, gdy w naszych gatunkowym kinie coś pęknie, strzeli i filmowcy nie będą żałowali pieniędzy na tworzenie kosmicznych światów na słowiański sposób. Na razie niech Seksmisja leci w telewizji jak najczęściej, bo daje cudowne, wręcz eskapistyczne odreagowanie po zbyt długim przebywaniu poza domem.

Obcy – ósmy pasażer Nostromo (1979), reż. Ridley Scott

Po tylu latach obecności na szczycie w kinematograficznym portfolio horrorów science fiction, Obcego wciąż można oglądać bez znudzenia, lecz już nie z charakterystycznym dla jego początków przestrachem. Od 1979 roku sporo się wydarzyło, jeśli chodzi o nowe metody straszenia publiczności w filmach. Dzisiaj Obcy jest bardziej kopalnią przeróżnych odniesień kulturowych, niuansów psychologicznych i archetypów. Już Ridley Scott o to zadbał, tworząc wraz z H.R. Gigerem i Danem O’Bannonem postać idealnego zabójcy oraz po wielu latach zmyślnie pociągając wątki genezy Ksenomorfa jeszcze dalej. Cieszę się więc z pierwszego Obcego, bo to kamień milowy dla gatunku, ale i z Prometeusza oraz z Obcego: Przymierza. Powstała nareszcie trylogia nadająca się do stale obecnych w domowym zaciszu seansów – tych ważnych dla tworzenia samego tła dla innych czynności również. Nie ma się co obrażać, że jakiś tytuł traktuje się jako taki wypełniacz. Mało tego, to komplement, ponieważ owe kryteria może spełnić jedynie produkcja uwielbiana, niepoddająca się spowszednieniu oraz doskonale znana. W przypadku Obcego – ósmego pasażera Nostromo tak właśnie jest. Za mną kilkadziesiąt seansów od początku lat 90., kiedy widziałem go po raz pierwszy, a to z pewnością nie koniec.

Stalker (1979), reż. Andriej Tarkowski

Niespieszny rytm akcji, powoli zagęszczająca się atmosfera tajemnicy, metaforyczna kulminacja, czarny pies, wszechobecny symbolizm, nadzieja, że w Strefie człowiek znajdzie relację z Bogiem, inną formą życia, może z kosmitami, otwarta furtka dla wszelkich interpretacji – to wszystko decyduje o niekończącym się życiu produkcji Tarkowskiego. Powraca się do niej ciągle, odkrywa jej wielogatunkowość, bada, ile w niej jest faktycznie science fiction. Nonkonformistyczny Tarkowski nie chciał wpisać Stalkera w świat fantastyki naukowej. Wolał bazować na mistycznych wyjaśnieniach zawartości i genezy Strefy, stąd główny bohater, Stalker (Aleksandr Kajdanowski) bardziej przypomina jurodiwego, czyli boskiego szaleńca, a nie przewodnika czy tropiciela zaznajomionego z terenem okupowanym przez obcą cywilizację. Odbiorca jednak zawsze w jakimś sensie jest poza interpretacją reżysera, a sam film Tarkowskiego jest przepełniony sugestiami, że poprzez wybranych ludzi przemawiają nieznane nam siły. Można je nazywać religijnie, a można także upatrywać źródła poza Ziemią. Zwłaszcza w kontekście naszej lokalnej historii skojarzenie ze Strefą rozbudza wyobraźnię. Obszar wokół elektrowni w Czarnobylu również był przez pewien czas takim enigmatycznym, zakazanym miejscem. Ludzie snuli różne domysły, pełne mutantów i oddziaływania tajemniczych kosmicznych sił, dla których takie właśnie miejsce było wymarzonym początkiem nowej cywilizacji, mającej zastąpić rodzaj ludzki czymś lepszym.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA
https://www.moto7.net/ https://efda.gov.et/ https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor