Filmy, które niespodziewanie zarobiły FORTUNĘ. Zaskoczenia warte MILIONY dolarów
Rynek filmowy bywa bardzo nieprzewidywalny. O ile niektóre sukcesy (Avengers: Koniec gry, Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy czy Interstellar) są bardziej niż pewne, a wiele porażek (Hellboy, Bloodshot, Koty) nie zaskakuje nikogo, o tyle wyniki box office’u nierzadko potrafią zdumiewać analityków i producentów. Tam, gdzie jedni tracą, inni zyskują – ostatnie dekady kina obfitowały w niespodziewane hity kasowe, które z różnych przyczyn znalazły drogę do portfeli widzów. Czasem była to zasługa interesującej kampanii marketingowej, kiedy indziej świetnych recenzji i pozytywnego szumu wokół filmu. Na naszym portalu pojawiły się już dwa teksty (pierwszy i drugi) wyróżniające produkcje, które przy śmiesznie niskim budżecie zarobiły fortunę, ja natomiast skupię się po prostu na elemencie zaskoczenia – mało kto podejrzewał, że którykolwiek z niżej opisanych filmów okaże się tak wielkim hitem, nawet jeśli obiecywano sobie po nich niemało.
Uwaga: porównując wyniki starszych filmów ze współczesnymi należy wziąć pod uwagę inflację – przykładowo wynik Szczęk w 2011 roku był wart ponad 2 miliardy dolarów, co stawia go w czołówce najbardziej kasowych filmów w historii kina.
Dystrykt 9
Budżet: 30 mln dolarów
Przychód z kin: 210 mln dolarów
Niskobudżetowe sci-fi z Południowej Afryki, wyreżyserowane przez debiutanta i niemające ani jednego znanego nazwiska w obsadzie. Brzmi jak ciekawostka, którą na festiwalach kina niezależnego obejrzy kilkaset osób, podczas gdy 99% globu nie będzie miało pojęcia o jej istnieniu. Producentem filmu był jednak Peter Jackson (zachwycony krótkometrażowym pierwowzorem Neilla Blomkampa i jego realizacyjnymi pomysłami), co skrzętnie wykorzystał dział marketingowy, sugerując, że nowozelandzki reżyser jest autorem całego dzieła. Kolejnym strzałem w dziesiątkę była intrygująca kampania reklamowa, polegająca między innymi na obwieszaniu przystanków plakatami z uniwersum filmu (“Obcym wstęp wzbroniony”, “Strefa tylko dla ludzi”, “Zgłaszaj podejrzaną aktywność obcych” itp.) – budziły one wiele zainteresowania z racji swojej oryginalności i tajemniczości. Kiedy grunt został należycie przygotowany, do akcji weszły zwiastuny, które potęgowały ciekawość widzów, pozwalając wybrzmieć unikalnej wizji Blomkampa. Po premierze pomysł reżysera obronił się sam: recenzenci byli zachwyceni, a wielu publicystów używało haseł pokroju “najlepsze science fiction XXI wieku”. Film przyniósł ogromny zysk i zdobył wiele nagród i nominacji (w tym nominację do Oscara za najlepszy film i scenariusz) – zdecydowanie nie było to dzieło przypadku, a raczej efekt mądrych decyzji, ale chyba mało kto spodziewał się takiego sukcesu.
Borat
Budżet: 18 mln dolarów
Przychód z kin: 263 mln dolarów
Przed premierą Borata Sacha Baron Cohen nie był powszechnie znanym i rozpoznawanym aktorem. Ali G zarobił całkiem sporo i wzbudził sympatię widzów, ale prawdziwą trampoliną do sławy Cohena był właśnie Borat. Co sprzedało ten film? Kontrowersja! Konflikty i pozwy z udziałem członków obsady, oburzenie ze strony krajów arabskich (w większości z nich dystrybucja filmu jest zakazana), a także potępienie ze strony rządu rosyjskiego – wszystko to zadziałało na korzyść produkcji. Jej prowokacyjny charakter i bezczelna satyra zainteresowały widzów pragnących śmiałości w kinie komediowym (no, tylko do pewnego stopnia, co widać po przeciętnych wynikach Bruno), a bardzo dobre recenzje z pewnością przekonały tych, którzy pierwotnie machnęli ręką na Borata. Przychód z kin mówi zresztą sam za siebie, a nominacja do Oscara za scenariusz adaptowany budzi w tym przypadku podwójne uznanie (z racji zazwyczaj mocno skostniałego gustu Akademii Filmowej).
Kevin sam w domu
Budżet: 18 mln dolarów
Przychód z kin: 477 mln dolarów
Podobne wpisy
Głupiutka, ale przeurocza świąteczna komedyjka, która ponad dwukrotnie przekroczyła planowany budżet. Dodajmy do tego średnio entuzjastyczne recenzje i oparcie większości filmu na występie dziecięcego aktora (pomimo kilku świetnych nazwisk w obsadzie). Brzmi jak przepis na skromny zysk i hit jednego sezonu, który może będzie kiedyś przywoływany z dwudziestką innych filmów świątecznych. Widzowie jednak absolutnie pokochali występy aktorów, slapstickowy humor, wspaniałą ścieżkę dźwiękową (Johnie Williamsie, dziękujemy ci za to, że istniejesz) i niezaprzeczalny urok całości. Namacalnym dowodem na to jest niemal pół miliarda dolarów przychodu, a także fakt, że nawet po 30 (!) latach w wielu krajach świata Wigilia i Boże Narodzenie są nierozerwalnie związane z seansem Kevina samego w domu. Sam oglądałem ten film w ostatnie święta. I poprzednie. I te pięć lat temu. I piętnaście, i dwadzieścia…
Gwiezdne wojny
Budżet: 11 mln dolarów
Przychód z kin: 775 mln dolarów
Dziś oczywista oczywistość, kiedyś mrzonki szaleńca. W Gwiezdne wojny nie wierzył praktycznie nikt: ani obsada, ani studio, ani sam George Lucas (w chwilach słabości). Był to projekt niezwykle ambitny, inny niż wszystko, co pojawiło się w kinach do tamtej pory (choć czerpiący różne elementy z rozmaitych dzieł) i znacznie droższy niż pierwotnie zakładano (jak na takie widowisko nie była to jednak duża kwota). W okolicach majowej premiery kina były znacznie bardziej zainteresowane wyświetlaniem filmu Druga strona północy, po którym spodziewano się wielkich zysków. Gwiezdne wojny były dorzucane do tego zapomnianego dziś filmu na doczepkę i pierwotnie pokazywano je raptem w 40 kinach. Oszałamiająca popularność produkcji szybko zmieniła zdanie sceptycznego studia i opornych kiniarzy (którzy chętnie przyjęli kopie filmu), a decydenci odpowiedzialni za oddanie Lucasowi praw do licencjonowanych produktów podobno siedzieli nieruchomo z głupią miną przez długie tygodnie. 11 milionów dolarów budżetu kontra 775 milionów dolarów przychodu to niesamowity wynik, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że mówimy o dziele, które musiało przetrzeć dla siebie szlak i ustanowić nowe kinowe trendy. Wynik Avengers: Koniec gry to zaledwie ciekawostka w porównaniu z tym, co osiągnął Lucas te cztery dekady temu. Na koniec inna ciekawa sprawa: jak sobie poradził ówczesny pewniak, który miał zmiażdżyć Gwiezdne wojny? Niecałe 25 milionów dolarów przy budżecie mniejszym o raptem 2 miliony od przygód Luke’a Skywalkera.
Uwierz w ducha
Budżet: 22 mln dolarów
Przychód z kin: 505 mln dolarów
Najbardziej kasowym filmem 1990 roku nie była druga Szklana pułapka, Tańczący z wilkami, ani nawet Kevin sam w domu. Ten zaszczyt – ku zaskoczeniu wszystkich – przypadł mieszance romansu i paranormalnego thrillera o niezwykle banalnym tytule: Ghost. Co tu zadziałało? Prawdopodobnie nazwiska głównych członków obsady i filmowa wersja piosenki Unchained Melody, która mogła zdziałać dla Uwierz w ducha więcej niż zwiastuny. Jest coś wyjątkowego w fakcie, że ten film zarobił tak wiele i myślę, że taka sytuacja nieprędko powtórzy się w kinie, które współcześnie jest zdominowane przez komiksowe adaptacje, kolejne odsłony wieloletnich franczyz i animacje. Zresztą, pewnie i 30 lat temu wydawało się niedorzeczne, że produkcja tego typu może pobić Indianę Jonesa czy Szczęki.