search
REKLAMA
Zestawienie

Filmy idealne dla fanów INCEPCJI. Nie tylko science fiction

Filmy, które mają wielopoziomową strukturę, często bazują na twiście – jak w Incepcji.

Odys Korczyński

21 lipca 2025

REKLAMA

„Primer” (2004), reż. Shane Carruth

Osobliwy, hermetyczny film science fiction, leżący trochę bliżej dokumentu niż produkcji fabularnej. Trudno jest się związać emocjonalnie z występującymi w nim postaciami. TO naukowcy, którzy są tak wciągnięci w swoje wynalazki, że przejawia się to aż w ich wyglądzie – przypominają pracowników biurowych jakiejś firmy zajmującej się doradztwem finansowym. Trochę odbiera im to powagę. Poza tym okres, gdy budują maszynę, jest przedstawiony nieznośnie monotonnie. Widać, że scenarzystom zabrakło naukowych teorii, żeby zdefiniować, jak działa wehikuł czasu. Większość użytych opisów bazuje na słowach typu „ten”, „to”, „coś” itp. Typowe pustosłowie, gdy się nie ma nic konkretnego do powiedzenia. Natomiast część, gdy główni bohaterowie wkręcają się całkowicie w walkę z czasowymi paradoksami (w tym z samymi sobą w innej czasowej linii), jest najciekawsza. Liczba szkatułkowych wątków jest tak wielka, że mało kto po pierwszym seansie zrozumie wszystko, po drugim pewnie też. Tak więc jest to idealny film dla fanów Incepcji.

„Przypadek 39” (2009), reż. Christian Alvart

Mało jest filmów grozy, które jednocześnie są thrillerami psychologicznymi. Może Przypadek 39 jest produkcją „tańszą” pod względem wyprodukowania, ale porusza głęboko takie sfery ludzkiej natury, że można się tą historią naprawdę przejąć. Tytuł mądrze eksploruje tematykę nadprzyrodzonych zjawisk, zła i moralności. Wprowadza widza w atmosferę napięcia i grozy, a także stawia pytania o to, jak daleko można się posunąć, aby ocalić życie dziecka. Mimo że odbiór filmu przez krytyków nie był jednoznacznie pozytywny, Przypadek 39 przyciągnął uwagę miłośników filmów grozy i thrillerów. Co zaś do relacji tej produkcji z Incepcją, warto zwrócić uwagę na pewien typ narracji, która sugeruje widzowi coś, co w fabule wcale nie musi mieć miejsca, natomiast dzieje się w głowie odbiorcy.

„Twisted Metal” (2023), reż. m.in. Kitao Sakurai

Anthony Mackie dostał tę rolę chyba po znajomości. Nie ma w nim niestety zbyt wiele charyzmy, a adaptacja bardzo specyficznej gry, jaką jest Twisted Metal, która ma już charakter retrokultowy, wymaga aktorów o niezwykłym talencie oraz szalonej przeszłości. O wiele lepszy byłby tu np. chociażby Eddie Murphy. Niemniej Mackie jakoś sobie radzi, bo otoczony jest postaciami z o wiele większą siłą oddziaływania niż on sam. Jakoś więc się za nimi chowa, przybiera maskę, bo inni dominują. Jak zawsze w przypadku kina reżyserowanego przez Christophera Nolana, trzeba mieć szansę, by od niego odpocząć, od wszystkich tych ciężkich tematów, które reżyser analizuje. Twisted Metal jest znakomitą odskocznią dla fanów Incepcji.

„Donnie Darko” (2001), reż. Richard Kelly

To, co czyni Donnie Darko tak niezwykłym filmem, to nie tylko opowieść o mentalnym chaosie głównego bohatera, ale także obecność tajemniczej postaci w kostiumie królika z nazwą Frank, która staje się przewodnikiem Donniego w jego zaburzonym świecie. Frank ostrzega Donniego przed nadchodzącym końcem świata i wprowadza go w serię niemożliwych do przewidzenia wydarzeń. Film jest pełen symboliki, zagadek i teoretycznych rozważań. Scenarzysta i reżyser Richard Kelly tworzy równocześnie mroczną, niepokojącą atmosferę oraz przemyca liczne odniesienia do literatury, filozofii i kultury popkultury. Donnie Darko to film, który nagina granice czasu, rzeczywistości i psychiki, podobnie jak Incepcja. Jednym z najbardziej fascynujących aspektów filmu jest jego zdolność do wywoływania spekulacji i debat. Kto lub co jest Frankiem? Czy Donnie przeżywa rzeczywiste wydarzenia, czy jest to tylko efekt jego choroby psychicznej? Co oznacza koniec świata, o którym mówi Frank? Wszystkie te pytania i teorie, które krążą wokół Donnie Darko, sprawiają, że film ten staje się przedmiotem dyskusji dla fanów na całym świecie. W wypadku Incepcji widzowie również spekulują, nie tylko o bączku. Na pewno nie jest to film dla każdego. To psychologiczna podróż w mroczne zakamarki ludzkiej psychiki bez jednoznacznych i stricte racjonalnych odpowiedzi.

BONUS: „Zbrodnie po sąsiedzku” (2021–), twórcy: John Hoffman, Steve Martin

Jestem fanem Nolana, ale to nie oznacza, że bezkrytycznym. Nolan jest twórcą, któremu blisko do reżyserskiego geniuszu, który ma odwagę iść własną ścieżką, mimo że niektórzy widzowie potrafią nazwać np. Interstellara filmem dla „niedojrzałej dzieciarni”. Wspominam o Zbrodniach po sąsiedzku, bo jest to inteligentnie napisany serial, co z pewnością miłośnicy Nolana zechcą docenić, ale nie tylko z tego powodu. Otóż formuła Zbrodni jest na tyle ciekawa, że Nolan mógłby sprawdzić się w podobnym produkcie streamingowym. Kto wie, czy kiedyś nie zechce poeksperymentować.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA