Filmy i seriale DLA DZIECI, które PRZYPRAWIĄ CIĘ O KOSZMARY
Choć można by pomyśleć, że bajki i seriale dla dzieci powinny edukować, cieszyć i pozytywnie nastrajać, bywa, że nie wszystkie produkcje z tej kategorii spełniają te kryteria. Twórcy niektórych z nich bawią się materiałem filmu dla dzieci, nierzadko przemycając w nim nieco poważniejsze bądź straszniejsze treści. Wtedy zdarza się, że seans sprawia więcej frajdy dorosłemu widzowi niż naiwnemu w swej słodkiej beztrosce dziecku. No chyba że w bajce ukrywają się treści naprawdę poważne, wręcz przygnębiające czy przerażające, nawet dla dojrzałego odbiorcy. Poniższe dzieła to jedynie nieliczne, ale wyjątkowo ciekawe przykłady produkcji, które choć znane są jako skierowane do młodej publiki, to potrafią obudzić w widzu prawdziwą trwogę.
Jakubek i brzoskwinia olbrzymka
Podobne wpisy
W produkcji filmu Henry’ego Selicka palce maczał sam Tim Burton, co doskonale da się wyczuć w ponuro-groteskowym stylu tworzenia świata przedstawionego. Nie to jednak najbardziej przykuwa uwagę dojrzalszych widzów, a zagadkowa fabuła filmu. Jakubek… opowiada o szczęśliwym chłopcu, którego życie w jednej chwili przeistacza się w istny koszmar. Jego kochający rodzice znikają w tajemniczych okolicznościach, zabrani przez tajemniczego nosorożca z chmur, co najpewniej miało oznaczać ich nagłą śmierć. Chłopiec trafia więc pod opiekę okrutnych ciotek, które znęcają się na nim fizycznie oraz psychicznie, bijąc go, obrażając i zmuszając do ciągłej pracy. Wszystko zmienia się, gdy na łysym drzewie przed domem wyrasta ogromna brzoskwinia. Gdy Jakubek odkrywa, że owoc zamieszkują przyjazne antropomorficzne robaki, ucieka wraz z nimi do wymarzonego Nowego Jorku. W momencie, w którym chłopiec pierwszy raz wchodzi do tajemniczego owocu, obraz przeistacza się z filmu aktorskiego w oryginalną animację poklatkową, podobną do tej z Miasteczka Halloween. Mogłoby to wyglądać jak typowo Burtonowska historia, gdyby nie jeden niepokojący szczegół. Szczegół, który może być zauważony dopiero przez starszego widza. Tytułowa brzoskwinia olbrzymka wydaje się niczym innym jak urzeczywistnieniem ucieczki Jakubka w świat fantazji. Chłopiec pod wpływem doświadczonych nieszczęść i przemocy tworzy sobie wyimaginowany świat, w którym wszystko, o dziwo, układa się zgodnie z jego marzeniami. Grupa przyjaznych robaków zaczyna zastępować mu jego pełną ciepła i życzliwości rodzinę, której tak mu brakuje. Na pokładzie wielkiej brzoskwini bohaterowie lecą do Nowego Jorku – miasta, które ojciec Jakubka malował synowi przed śmiercią jako miejsce, gdzie spełniają się marzenia. Tam zresztą chłopiec miał zamieszkać z rodzicami, ale ich nagłe odejście sprawiło, że Nowy Jork miał pozostać na zawsze w sferze jego imaginacji. W końcu miasto to pozwala Jakubkowi postawić się okrutnym ciotkom, symbolicznie je pokonując, a także zapewnia mu od dawna oczekiwanych rówieśniczych przyjaciół. Podczas gdy dzieci w finale filmu cieszą się z wesołego happy endu, nieco dojrzalszy widz musi ścierać z ust kwaśną minę, domyślając się, że przygody z wielką brzoskwinią w tle były jedynie wytworem wyobraźni zranionego dziecka. Jakubek…, choć jest filmem niezwykle sympatycznym i pięknym wizualnie, wydaje się niestety aluzją do bolesnego załamania nerwowego głównego bohatera, który pociechy szuka w świecie fantazji.
Sok z żuka
Á propos Tima Burtona, Sok z żuka to jeden z najbardziej rozpoznawalnych dzieł tego reżysera. Obecność filmu na tej liście zapewne nie wzbudza większych kontrowersji – podejrzewam, że niejeden czytelnik podczas pierwszego zetknięcia się z Sokiem… (prawdopodobnie w wieku dziecięcym, w końcu to film familijny) musiał zderzyć się z niemiłym przerażeniem, szczególnie na widok skonstruowanych na potrzeby filmu przez Burtona fantazyjnie koszmarnych upiorów, które jeszcze przez lata będą stanowić świetną inspirację do halloweenowych kostiumów. Rzecz jasna mam tu na myśli w istocie paskudne “kostiumy do straszenia” świeżo upieczonych nieboszczyków – bohaterów Adama i Barbary Maitlandów, zwłaszcza potwornie długą uzębioną szczękę, w której środku świeciła para białych ślipiów. Wierzę, że ten obraz na zawsze pozostanie gdzieś w odmętach pamięci zarówno każdego dziecka, jak i dorosłego. Niemniej jeśliby przywołać całą koszmarną plejadę stworów, to tym, który napędził mi swoim szkaradnym wyglądem największego stracha, był Shrunken Head Guy, z nienaturalnie małą, wyschniętą główką wystającą jak kartofel z reszty ciała. Twórcom filmu zdecydowanie nie można odmówić kreatywności i oryginalności, szczególnie podziwiając obrazy zaświatów, przy których tworzeniu bawiono się tematem śmierci na wiele różnych pokręconych sposobów, niekiedy naprawdę przerażających. Sama fabuła filmu również potrafi spędzić sen z powiek. W końcu mamy tu charakterystyczny dla Burtona dowcip, połączenie komedii z horrorem, jednak sam koncept współistnienia świata duchów i świata ludzi, a przede wszystkim duchów upominających się o swoje przedśmiertne domy, jest dosyć niepokojący. Sok z żuka jest produkcją, która zapewnia młodemu widzowi pierwsze filmowe przerażenie, ale niektóre jego klisze wżerają się w pamięć, strasząc i wywołując nieprzyjemne dreszcze nawet u już dorosłych widzów. Niemniej wciąż jest to film, którego powtórne seanse dostarczają wiele przyjemności i satysfakcji.