EUFORIA. „Nawet nie drgnij, jak koliberek”, czyli Rue sięga dna
W poprzednim odcinku #20. EUFORIA. „Nawet nie drgnij, jak koliberek”, czyli Rue sięga dna
W pierwszej połowie bieżącego roku wyemitowany został po dłuższej przerwie spowodowanej pandemią (wykorzystanej na stworzenie dwóch odcinków specjalnych) drugi sezon głośnej Euforii, bazującego na izraelskim oryginale serialu o trudach codzienności pokolenia Z. Wraz z drugą serią popularność formatu autorstwa Sama Levinsona dosłownie eksplodowała. Euforia stała się najczęściej omawianym serialem na Twitterze w USA – nie tylko w tym roku, lecz także w całej dekadzie. W tygodniu poprzedzającym emisję finału sezonu produkcję z Zendayą wspomniano aż 30 milionów razy. Z kolei w marcu „Deadline” poinformowało, że Euforia jest drugim najpopularniejszym serialem HBO od prawie 20 lat. Biorąc pod uwagę lata 2004–2022, tylko Gra o tron cieszyła się większą oglądalnością.
Popularność szła w parze z jakością. Sezon doczekał się aż szesnastu nominacji do prestiżowych Emmy, w tym za najlepszy serial dramatyczny. W drugim sezonie znaleźć też możemy odcinek, który okazał się (na moment pisania tekstu) najlepiej ocenianym wśród wszystkich odsłon serialu w popularnym IMDb. Mowa tu o ocenie 9,5/10 przy ponad 10 tysiącach głosów dla odcinka Nawet nie drgnij, jak koliberek (tytuł nawiązuje do zbioru opowiadań i esejów Henry’ego Millera), piątego epizodu drugiego sezonu Euforii.
Interwencja
Sam Levinson – autor, scenarzysta i reżyser formatu – opisywał różnicę między pierwszym a drugim sezonem Euforii jako między imprezą w środku nocy a piątą nad ranem. Ta prosta, ale niezwykle trafna alegoria doskonale oddaje ducha drugiej odsłony serialu. Euforia wróciła dużo bardziej mroczna, wyprana z koloru, pozbawiona brokatu i kalejdoskopowego montażu. Więcej tu miejsca na ból i rozczarowanie. Swoistym przelaniem czary goryczy okazuje się odcinek piąty, w którym konsekwencje działań bohaterów w końcu ich dosięgają. Jak powiedziała Zendaya: odcinek pokazuje wyniszczenie, jakie może spowodować uzależnienie. Dotyka to nie tylko osobę, która się z nim mierzy, ale też rodzinę, która chce jej pomóc.
Levinsonowi zależało, aby pokazać, jak wygląda interwencja z perspektywy rodziny. Twórca sam był narkomanem, więc, jak mówi, historia Rue to paralela jego życia. Właśnie przeszłość Levinsona pozwala Euforii być tak autentyczną. Jeśli serial ma być szczery w kwestii uzależnienia, musi być szczery w pokazywaniu osoby, którą uzależnienie cię czyni – podkreślał w wywiadach.
Pierwszy akt odcinka to właśnie interwencja. Matka Rue mówi dziewczynie, że wie, że ta znowu bierze narkotyki. Rue natychmiastowo podnosi głos i dopytuje, czy coś na ten temat powiedziała Gia. To właśnie z perspektywy siostry Rue słyszymy pierwsze sekundy interwencji. Dziewczyna od razu zakłada na uszy słuchawki. Spodziewa się awantury. To nie będzie pierwszy raz.
To jednak nie pomoże, bo Rue natychmiastowo rusza do pokoju siostry, aby dopytać ją, czy powiedziała matce o tym, że pali marihuanę (jedno z kłamstw, które Rue przedstawiła Gii we wcześniejszej części sezonu). Matka dziewczyn jednak szybko rozwiewa wątpliwości. Podkreśla, że wie, że Rue wróciła to twardych narkotyków. Dodaje, że wie to od Jules, ukochanej Rue.
Awantura eskaluje. Dla Rue nie jest jednak ważne to, co mówi matka, co zrobiła Jules, co dzieje się z Gią. Zaczyna szukać walizki pełnej narkotyków, którą wcześniej wzięła od dilerki poznanej dzięki Fezowi. Padają przykre słowa, dochodzi do przepychanek, agresja Rue wzrasta, zaczyna demolować mieszkanie. „Chciałabyś, żebym była inna? Ja też! Nienawidzisz mnie? Ja siebie też!” – wykrzykuje do matki.
Złość Rue przechodzi w strach. Zaczyna płakać. Tłumaczy, że to nie jej walizka i że będzie miała kłopoty. Cała we łzach przeprasza matkę i siostrę. „Musisz powiedzieć mi, gdzie jest walizka” – prosi. Kiedy nie dostaje odpowiedzi, znów wpada w szał. Wtedy z innego pomieszczenia dobiega głos Jules: „Spuściliśmy ją w kiblu”. Rue zastyga w miejscu. Dociera do niej, że Jules była świadkiem całej tej awantury. Dociera też do niej, że straciła walizkę pełną narkotyków, którą dostała od groźnej dilerki.
(Na zupełnym marginesie chciałbym zauważyć, że wielu widzów zarzucało Samowi Levinsonowi, że zapomniał o tym wątku, i utrata walizki powinna przynieść dziewczynie poważne konsekwencje wymierzone przez półświatek, z którym zadarła. Ja byłbym spokojny. Pominięcie motywu walizki w dalszych odcinkach nadaje po prostu względnie optymistycznemu finałowi sezonu gorzkiej nuty, poczucia obecności kostuchy wciąż wiszącej nad życiem Rue. Z pewnością wybrzmi on ponownie w sezonie trzecim).
Obecność Jules i – jak się okazuje – Elliota w domu dziewczyny wcale nie zatrzymuje Rue. Przeciwnie, zaczyna się na nich wyżywać. Atakuje ukochaną i przyjaciela. Mówi Jules, że jest dla niej martwa, że jest największym błędem jej życia. „Patrzenie na ciebie sprawia, że chce mi się rzygać” – dodaje w końcu.
Elliot i Jules wychodzą. Matka Rue proponuje, że zabierze ją do szpitala. Dziewczyna się zgadza. Gia bez słowa zaczyna pakować siostrę. Cała rodzina wchodzi do samochodu i rusza w trasę. Po drodze mija palącego papierosa Elliota. Rue długo wpatruje się w chłopaka. To od niego Jules wiedziała, że ukochana wróciła do narkotyków.
Po drodze okazuje się, że matka nie chce zabrać Rue do szpitala, ale na odwyk. Dochodzi do kolejnego etapu kłótni. W końcu Rue wybiega z auta. Wprost na ulicę, pod koła aut, ledwo unikając licznych potrąceń. Zaczyna biec wzdłuż ulicy, uciekając rodzinie. W tle zaczyna wybrzmiewać towarzysząca całemu odcinkowi nowa kompozycja przygotowana do serialu, Yeh I Fuckin’ Did It Labrintha (do odsłuchania powyżej). Na ekranie, na twarzy biegnącej na oślep Rue, pojawia się tytuł serialu.
Klaustrofobiczna kłótnia rodzinna zmienia się w pościg. Rollercoaster emocji, płaczu, krzyku, z trudem łapanych oddechów dobiega końca. Kwadrans absolutnego aktorskiego popisu Zendayi zamyka pierwszy akt odcinka.
„Bądźmy pewne, że po każdym ujęciu uspokajamy się, przytulamy. Upewniajmy, że wszystko jest okej” – mówiła Nika King, aktorka grająca matkę Rue, wspominając pracę nad sekwencją interwencji z opisywanego tu odcinka.
Pościg
Wyniszczona przez narkotykowe zejście i ucieczkę Rue kieruje się w stronę mieszkania Feza. Nikogo tam nie zastaje, więc rusza dalej przez nocne miasto, zwijając się przy tym z bólu. Trafia do do domu Lexi, gdzie oprócz przyjaciółki spotyka jej mamę, Cassie, Maddy i Kat. Wszyscy oczywiście zdają sobie sprawę, że Rue wygląda fatalnie. Dziewczyna idzie skorzystać z toalety i zaczyna szukać czegokolwiek, czym mogłaby się odurzyć. Kiedy wraca, w drzwiach domu Lexi czeka na nią już matka. Zaczyna się kolejny etap interwencji.
Rue szybko postanawia odciągnąć od siebie uwagę i niby od niechcenia pyta Cassie, od kiedy „pierdoli” Nate’a Jacobsa. Dochodzi do awantury między Cassie a Maddy, byłą dziewczyną Nate’a. Rue wykorzystuje okazję, aby uciec przed matką. Znów rusza przez miasto i znów trafia pod drzwi Feza. Tym razem zastaje przyjaciela, ale ten wyrzuca ją z domu tak szybko, jak zauważa, że Rue przyszła wykraść mu narkotyki.
Po ponownym wylądowaniu na ulicy Rue najpierw wkrada się do domu obcych ludzi i okrada ich z biżuterii, następnie trafia na patrol policji i kiedy na jego oczach wymiotuje, znów musi uciekać, ponownie przebijając się przez ulicę pełną rozpędzonych aut. Przez chwilę słyszymy z offu myśli dziewczyny: „Proszę, Boże, nie daj mi umrzeć”.
Kolejny etap pościgu to Rue przeskakująca przez płoty i przedzierająca się przez kolejne przypadkowe, przydomowe ogródki. Sekwencja ta wprowadza do odcinka niemal komediowe zacięcie. Całość wyraźnie nawiązuje do kultowego filmu Wolny dzień Ferrisa Buellera z 1986 roku (na marginesie: podobne nawiązanie zobaczyć mogliśmy w filmie Spider-Man: Homecoming, w którym również grała Zendaya, chociaż w tamtej sekwencji nieobecna).
Rue udaje się wymknąć policji i kieruje swoje kroki do ostatniego miejsca, do którego powinna, ale też prawdopodobnie jedynego, z którego czuje, że nie zostanie wyrzucona. Mieszkania dilerki, od której wzięła walizkę narkotyków. Rozpoczyna się finałowy akt odcinka.
Powrót do domu
Dilerka, widząc Rue, kontynuuje swoją grę. Od razu nazywa ją pełnym imieniem i nazwiskiem, podkreślając przy tym, ile o niej wie. Następnie wpuszcza ją do mieszkania. Rue tłumaczy się przed kobietą, że nie ma pieniędzy, które obiecała jej za walizkę. Po krótkiej, niepokojącej rozmowie dilerka proponuje Rue dożylną morfinę, aby zaspokoić jej narkotykowy głód. Mówi, że niestety nie ma nic innego. Kłamie. Jako widzowie widzimy, że ma pełen wybór innych środków. Kładzie Rue do wanny, pomaga jej się umyć i aplikuje jej do żyły dawkę narkotyku. Rue traci przytomność.
Obserwujemy fragmenty z przeszłości dziewczyny. Szczęśliwe momenty z dzieciństwa spędzonego z ukochanym ojcem przeplatane przemową młodej Rue na jego pogrzebie.
Wracamy do meliny, w której przebywa aktualnie Rue. Dziewczyna budzi się w łóżku, znów jest ubrana, na ręce widzi ślad po strzykawce. Jest ranek. Nie wiemy, ile czasu minęło od dramatycznej ucieczki z domu oraz co działo się z dziewczyną. Rue próbuje wyjść przez okno, ale to w pokoju, w którym spała, jest zamknięte. Podobnie jak drzwi do mieszkania. Kolejne pomieszczenia zamknięte są na kłódkę. W końcu Rue udaje się znaleźć niezaryglowane okno. Wychodzi przez nie i wyskakuje na podwórze. Ucieka.
W ostatniej scenie z udziałem Rue widzimy ją maszerującą przez uliczkę wprost w stronę kamery. Dziewczyna kuśtyka i trzyma się za bok. Kolejne lampy uliczne gasną za nią, zwiastując nadejście nowego dnia.
Przy stole w kuchni siedzi mama Rue. Drzwi do mieszkania otwierają się, kobieta podnosi głowę i pyta z nadzieją: „Rue?”.
Zaczynają się napisy końcowe odcinka.
W czerwcu opublikowana została przygotowana dla „Variety” rozmowa Zendayi i Andrew Garfielda. Aktor powiedział wtedy, że podczas oglądania aktorki w drugim sezonie Euforii miał poczucie, że obserwuje jedno z najbardziej niezwykłych dokonań aktorskich, od kiedy tylko może sobie przypomnieć. Odcinek piąty nazwał bezlitosnym. Nie potrafił zrozumieć, jak aktorka wydobyła z siebie tyle okropieństwa, zniszczenia, bólu i uczyniła to wszystko tak ludzkim. Jak pozbierała się po tym emocjonalnie. Zendaya odpowiedziała, że rzeczywiście było to trudne i po emisji odcinka dostała wiele wiadomości od ludzi, którzy chcieli upewnić się, że wszystko z nią w porządku.
Osobiście zgadzam się z użytkownikami portalu IMDb i też uważam odcinek pt. Nawet nie drgnij, jak koliberek za najlepszą odsłonę tego perfekcyjnego serialu. Dostajemy w nim wszystko to, za co świat pokochał Euforię. Autentyczną i trudną do akceptacji wizję uzależnienia, portret samotnego, niepotrafiącego odnaleźć się w rzeczywistości pokolenia, wzruszającą do łez empatię twórcy wobec swoich bohaterów oraz audiowizualną ucztę i ponadczasowy popis aktorski.