Choć od finału Gry o tron minęły już ponad 2 lata, serial wciąż wzbudza emocje, po części za sprawą powszechnie nielubianego ósmego sezonu, według wielu rujnującego całość produkcji HBO. Ostatnim odcinkom zarzuca się, że zostały fatalnie napisane, a twórcy nie przejmowali się logiką i bohaterami, pozwalając na absurdy i fabularne nieścisłości.
Ósmy sezon rzeczywiście wypełniony był podobnymi błędami, jednak omsknięcia da się zauważyć także w tych wcześniejszych. Poniżej kilka przykładów zauważonych przez fanów. Potraficie wyjaśnić któryś z nich?
W szóstym sezonie dowiadujemy się, że Melisandre to w rzeczywistości stara kobieta, która sprawia wrażenie młodej dzięki naszyjnikowi. Jest to o tyle dziwne, że w jednym z wcześniejszych sezonów kapłanka zażywa kąpieli i z całą pewnością nie ma wtedy na sobie żadnego naszyjnika (chyba że na nodze). Czyżby użyła wtedy innych czarów?
Królewską Przystań, stolicę Siedmiu Królestw, „zagrał” w Grze o tron Dubrownik. Gdy na przestrzeni serialu twórcy pokazują nam ujęcia miasta, wyraźnie widać, że jest ono otoczone górami i lasami – zieleń widać także bezpośrednio pod bramą wjazdową. Tymczasem w ósmym sezonie mury miasta poprzedza niemal pustynny krajobraz. Nawet jeśli spróbujemy to usprawiedliwić tym, że drzewa zostały ścięte (np. w celu zbudowania statków), wciąż trudno wyjaśnić brak wzniesień wokół stolicy.
Na początku serialu bohaterowie przemieszczają się pomiędzy dwoma punktami nieraz na przestrzeni nawet kilku odcinków, przemierzając dziesiątki, jeśli nie setki kilometrów. Kraina kurczy się jednak w kolejnych sezonach, gdzie wydaje się, jakby wszystkie najważniejsze lokacje były ze sobą po sąsiedzku. Postaciom niewiele czasu zajmuje choćby dotarcie z Winterfell do Królewskiej przystani. Podobny przypadek przydarzył się w serialu Zagubieni, gdzie wyspa, na której toczyła się akcja, jakby skurczyła się w ostatnich sezonach.
Urokiem Gry o tron było to, że właściwie żaden bohater nie mógł się czuć bezpieczny, a jeden ruch mógł pozbawić życia nawet istotną postać. Tym bardziej zastanawiające jest to, że Arya po otrzymaniu ciosu nożem w brzuch jest w stanie nie tylko wziąć jeszcze udział w pościgu, lecz także wylizać się z tego bez większego szwanku. Podobnie dzieje się z Jaimem Lannisterem w niesławnym ósmym sezonie, gdy po walce z Euronem jest poważnie ranny, ale udaje mu się dostać się do Cersei (co zresztą kłóci się z rozwojem jego postaci widzianym w kilku ostatnich sezonach) by… zginąć z nią przygnieciony gruzem.
Wybudowanie tysiąca statków w krótkim czasie przez garstkę ludzi i przy ograniczonej liczbie drzew? Wydaje się to nierealne, jednak nie dla Eurona Greyjoya, jednej z najmniej lubianych postaci serialu. Ten bowiem faktycznie dorabia się tak olbrzymiej floty między dwoma sezonami. Nie wiadomo, w jaki sposób.
Z Euronem i statkami wiąże się też oczywiście jedna z najczęściej komentowanych scen finałowego sezonu serialu – ta, w której zostaje zabity jeden ze smoków Daenerys. Jedna sprawa, że bohaterka bezmyślnie wepchała się wprost na flotę Greyjoya, co scenarzyści dosłownie wytłumaczyli tym, że o niej zapomniała. Euronowi bezbłędnie udaje się ustrzelić jednego smoka i staje się pierwszym człowiekiem, który to zrobił. Przy kolejnej potyczce jest już jednak dużo mniej skuteczny, choć pozostały przy życiu smok – Drogon – jest największym ze wszystkich, więc teoretycznie powinien stanowić łatwiejszy cel.
W trakcie serialu powraca motyw rzekomej bezpłodności Daenerys, przepowiedzianej jej przez Mirri Maz Duur jeszcze w pierwszym sezonie serialu. Temat przewija się także w jej rozmowie z Jonem Snowem w jednym z odcinków serii siódmej. Scena jest skonstruowana tak, że wydaje się zapowiedzią tego, że Daenerys jednak będzie mieć potomka, właśnie z Jonem. Ostatecznie jednak wątek ten zostaje zupełnie porzucony, podobnie zresztą jak innych przepowiedni wprowadzonych w serialu, dotyczących między innymi Aryi czy ponownego nadejścia Azora Ahaia.
Scena bitwy z ósmego sezonu także była przedmiotem wielu dyskusji, między innymi ze względu na fakt, że kiepskie oświetlenie zdecydowanie utrudniło śledzenie akcji. Oberwało się scenie, w której armia Dothraków rusza jako pierwsza na Nocnego Króla i Białych Wędrowców, co w efekcie powoduje, że niemal wszyscy giną (sam David Benioff przyznał to w jednej z wypowiedzi). Tymczasem w kolejnych odcinkach okazuje się, że Dothraków jakimś sposobem wciąż przybywa – w finałowym odcinku, gdy Daenerys patrzy na swoje wojska, widać już całkiem pokaźną armię. Skąd się wzięła? I co stało się z nią po śmierci królowej?
W finale serialu Jon Snow zostaje skazany na dożywotni pobyt w Nocnej Straży, choć nie tłumaczy się, czemu właściwie ma on w danym momencie służyć – nie musi już w końcu chronić Westeros przed Białymi Wędrowcami oraz przed dzikimi (co jest zasługą Aryi i Jona). Być może właśnie dlatego w końcówce serialu Jon i Tormund wyruszają za Mur – niewykluczone, że Snow zamiast przebywać na Czarnym Zamku, stanie się Królem za Murem.
Na koniec słowo o postaciach, których wątek został urwany, choć wszystko wskazywałoby na to, że powinien zostać jeszcze przywołany. Wśród nich jest między innymi Daario Nahaaris, Meera Reed, która towarzyszyła Branowi w jego podróży i Jaqen H’Ghar, który nie zjawił się już po tym, jak Arya przerwała jego trening. Tutaj znajdziecie osobny artykuł poświęcony takim pokrzywdzonym.
Jeszcze więcej o absurdach w Grze o tron przeczytacie w tekście Kasi Kebernik – TUTAJ.