search
REKLAMA
Artykuły o filmach, publicystyka filmowa

Czy FORMAT OBRAZU ma znaczenie?

Rafał Donica

29 września 2019

REKLAMA

W tym miejscu właśnie wpadła mi do głowy pewna myśl, a być może nawet wyjaśnienie mojego uwielbienia formatu 1,85:1, połączonego często z użyciem szerokokątnych obiektywów. Otóż w mojej pracy reportażowej (bo głównie tą gałęzią fotografii się zajmuję) oprócz standardowej stałki 35 mm (Sigma Art) oraz portretowo-reportażowego teleobiektywu zoom o zakresie ogniskowych 70-200 (Nikkor f2,8E – info dla zainteresowanych tematem) często dla zobrazowania rozmachu/widowiskowości jakiegoś wydarzenia/zgromadzenia dużej liczby ludzi w jednym miejcu itp. używam superszerokokątnego obiektywu Nikkor o zakresie ogniskowych 14–24 mm, a od czasu do czasu (nieco abstrakcyjnie zakrzywiona perspektywa w nadmiarze męczy i nudzi) Sigmy 15 mm fisheye (czyli wspomnianego już rybiego oka). Dokładając do tego fakt, że format obrazu 1,85:1 jest zbliżony do formatu zdjęcia z matrycy 35 mm aparatu pełnoklatkowego, widocznie taki właśnie sposób patrzenia na świat i film bardziej mi odpowiada i jest dla mnie naturalnym środowiskiem, podczas gdy 2,35:1 to trochę nie moja, za szeroka bajka; nie jestem nauczony kadrowania i fotografowania w tym aspekcie.

Chyba najbardziej zdecydowanym twórcą, jeśli chodzi o aspekt obrazu, jest Quentin Tarantino, który oprócz Jackie Brown (1,85:1) wszystkie swoje dzieła kręci w pełnej panoramie 2,35:1 (albo i szerzej, jak pokazuje przykład użytego przy Nienawistnej ósemce cinemascope 2,76:1). Z kolei najbardziej niezdecydowanym był chyba Stanley Kubrick. Jeden z największych reżyserów wszech czasów żonglował proporcjami ekranu, jakby przed realizacją danego filmu rzucał kostką, w jakim to teraz formacie będzie kręcił… I tak w jego filmografii znajdujemy cały przekrój proporcji, zaczynając od 1,33:1 (Lśnienie, Oczy szeroko zamknięte) przez 1,66:1 (Mechaniczna pomarańcza, Dr Strangelove…, Barry Lyndon), 1,85:1 (Lolita, Full Metal Jacket), na szerokim 2,20:1 kończąc (Spartakus, 2001: Odyseja kosmiczna).

Zastanawiam się, czy da się w ogóle wyróżnić jakiś klucz, według którego dany twórca decyduje się na taki, a nie inny aspekt swojego projektu. Myślałem przez chwilę, że szerokie panoramy zarezerwowane były kiedyś dla wielkich widowisk historycznych, tzw. kina sandałowego, wojennego i musicali.

I owszem, Lawrence z Arabii, Kleopatra, Upadek Cesarstwa rzymskiego, Ben-Hur (tu aż 2,66:1), Działa Navarony, Tylko dla orłów, Złoto dla zuchwałych, a także Grease, Dźwięki muzyki i West Side Story – istotnie powstały jako szerokoekranowe widowiska w aspekcie od 2,20:1 do 2,39:1. Taki Jak zdobyto Dziki zachód pobił chyba nawet światowy rekord szerokości, bo nakręcono go w aspekcie 2,89:1, z tego, co mi wiadomo, trzema kamerami równolegle (na ekranie widać nawet tandetne łączenia). Ale jednocześnie, nie szukając zbyt długo, widzę 10 przykazań, Pluton, Parszywą dwunastkę, Hair czy Chicago – nakręcone w 1,85:1, co już wymyka się zaproponowanej przeze mnie powyżej regule. Myślałem też, że wszystkie współczesne animacje realizuje się w 1,85:1, tymczasem Pixar w Iniemamocnych, Ratatuj oraz w Autach, zastosował, kojarzony raczej z kinowymi filmami aktorskimi, aspekt 2,35:1 – dlaczego akurat W TYCH filmach, a nie w innych? Nie mam pomysłu. Akira Kurosawa swoje ostatnie wielkie dzieła (Ran, Tron we krwi, Sobowtór) zrealizował w 1,85:1, choć wcześniej (Dersu Uzala, Rudobrody, Straż przyboczna) skorzystał z formatu 2,35:1. Tu także nie mam pomysłu, czemu raz tak, raz tak.

Powiecie, co za różnica, czy film jest w pełnej panoramie z kaszetami czy wypełnia cały ekran – przypominam, że obracamy się wciąż wokół seansów domowych. Film to film, akcja to akcja, czy pokazana szerzej, czy nieco węziej. Trudno udowodnić, że pierwsi Avengers byli bardziej widowiskowi od drugich Avengers, bo to dwa różne filmy. Trudno mi w ogóle jakoś uargumentować to, o czym pisałem powyżej, czyli wyższość 1,85:1 nad 2,35:1 – może tylko ja widzę miażdżącą przewagę w, nazwijmy to, monumentalności sekwencji pełnoekranowych w 1,85:1 nad tymi rozciągniętymi do pełnej kinowej panoramy. Z pomocą w argumentacji przychodzi mi jednak… Christopher Nolan, który bodajże jako pierwszy zastosował w swoim filmie pewien niezwykły zabieg. W Mrocznym rycerzu, nakręconym notabene w pełnej kinowej panoramie, znalazło się bowiem mnóstwo ujęć i całych scen zrealizowanych kamerami IMAX, co w filmie możemy poznać po przeskakiwaniu co kilka minut z jednego aspektu w drugi (czyli raz są kaszety, raz nie ma, a obraz raz wypełnia cały nasz telewizor, a raz nie). Sekwencje akcji nakręcone kamerami IMAX i oglądane na gigantycznym ekranie tegoż kina o aspekcie 1,43:1, prezentowały się iście epicko! Jednocześnie należy dodać, że owe IMAX-owe sceny na potrzeby wydania Mrocznego rycerza na Blu-ray musiały zostać… przycięte z 1,43:1 do 1,78:1, czyli tylko w kinie IMAX mogliśmy podziwiać je w takim kształcie, w jakim zostały nakręcone.

Rafał Donica

Rafał Donica

Od chwili obejrzenia "Łowcy androidów” pasjonat kina (uwielbia "Akirę”, "Drive”, "Ucieczkę z Nowego Jorku", "Północ, północny zachód", i niedocenioną "Nienawistną ósemkę”). Wielbiciel Szekspira, Lema i literatury rosyjskiej (Bułhakow, Tołstoj i Dostojewski ponad wszystko). Ukończył studia w Wyższej Szkole Dziennikarstwa im. Melchiora Wańkowicza w Warszawie na kierunku realizacji filmowo-telewizyjnej. Autor książki "Frankenstein 100 lat w kinie". Założyciel, i w latach 1999 – 2012 redaktor naczelny portalu FILM.ORG.PL. Współpracownik miesięczników CINEMA oraz FILM, publikował w Newsweek Polska, CKM i kwartalniku LŚNIENIE. Od 2016 roku zawodowo zajmuje się fotografią reportażową.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA