search
REKLAMA
Analizy filmowe

CZEGO NIE ZOBACZYSZ NA EKRANIE, czyli jak scenarzyści bawią się z widzami

Rafał Donica

26 sierpnia 2019

REKLAMA

Jedna z zasad pisania scenariusza mówi, że jeśli w pierwszym akcie pojawia się pistolet, to znaczy, że w trzecim akcie wypali. Jeśli bohater patrzy na coś z przerażeniem w oczach, możemy być niemal pewni, że zaraz z ujęcia drugiej kamery zobaczymy, co go tak przeraziło. Gdy coś zostanie w filmie rozpoczęte, w tym samym filmie zobaczymy zakończenie. Gdy bohater (lub zamaskowany morderca) nosi maskę – najprawdopodobniej w finale ją zdejmie, a gdy coś w ostatniej scenie filmu zostanie zapowiedziane, to z pewnością wydarzy się w sequelu.

Niektórzy z filmowców idą jednak pod prąd powyższym zasadom i drwią sobie z oczekiwań widzów, przyzwyczajonych do pokazywania im (szczególnie we współczesnym kinie) wszystkiego metodą “kawa na ławę”, wprost i bez niedopowiedzeń. Twórcy niekiedy śmiało igrają z naszą wyobraźnią, a my bijemy się z myślami, czy to, czego nam nie pokazano / wyjaśniono, jest ciekawsze, niż gdybyśmy tradycyjnie i po bożemu dostali to podane na tacy. Powiecie, że przecież każda powieść oferuje to, o czym tu mówię, i czytając każdą książkę, musimy sobie wyobrazić wszystko, co czytamy, więc czym się tu autor artykułu podnieca, że czasem i w filmie coś sobie trzeba “dośpiewać”? Tak, zgadzam się, ale nie bez powodu powstał krótki dowcip: “– Czytałeś tę powieść? – Nie, zaczekam, aż nakręcą film”. A film to sztuka wizualna, tu podświadomie czekamy, aż wszystko – a przynajmniej większość – zostanie nam pokazane, ewentualnie dopowiedziane z offu, a naszej wyobraźni nikt nie zostawi zbyt wielkiego pola do popisu. Dlatego przynajmniej dla mnie, a za chwilę okaże się, czy także dla was, niektóre, powiedzmy, “zaniechania” X muzy stanowią niezapomniane przeżycie. Pamiętacie scenę zamykającą Rocky’ego III, gdy obraz zatrzymuje się w momencie, w którym pięści Apollo Creeda i Rocky’ego Balboi zmierzają w kierunku twarzy oponenta? Nigdy nie dowiemy się, jak zakończył się ten sparing, a każdy z nas napisze sobie własne zakończenie tej zawieszonej w nieskończoności sceny. Podobnie w Autostopowiczu nie pokazano momentu, w którym ginie Jennifer Jason Leigh (słychać tylko ryk silnika ruszającej ciężarówki, a na twarzy Rydera widzimy malującą się satysfakcję), ale, jak wieść niesie, niektórzy widzowie po wyjściu z kina byli pewni, że widzieli rozrywaną na pół bohaterkę Leigh. Na niedomówieniach J.J. Abrams zbudował cały serial Lost, tam jednak scenarzyści posunęli się w mnożeniu tajemnic i zagadek do granic absurdu. Ale już w trzeciej odsłonie Mission: Impossible reżyser ten trafił z odpowiednią dawką niewiadomych w dziesiątkę, McGuffinem filmu czyniąc „króliczą łapkę” – pojemnik z tajemniczą bronią, której zasad działania i możliwego zasięgu rażenia widzom (ani nawet bohaterom) nie zdradzono. I o tym właśnie będzie ten artykuł. O sile sugestii, o tym, jak czegoś nie pokazać tak, żeby zaintrygować nas do granic, i o klockach-niespodziankach do samodzielnego poskładania w wyobraźni, jakie zostawili dla nas niektórzy twórcy w swoich filmach.

1. POTĘGA MONOLOGU

Łowca androidów

Łowca androidów

Wyobraźmy sobie, że Ridley Scott… ilustruje monolog Roya Batty’ego o “rzeczach, którym my, ludzie, nie dalibyśmy wiary”. Czy chcielibyście zobaczyć statki w ogniu w okolicach Oriona albo promienie kosmiczne błyszczące w ciemnościach blisko Wrót Tannhausera? Kuszące, prawda? Ale bądźmy szczerzy, te dwa zdania wypowiedziane przez Rutgera Hauera mają w sobie więcej science fiction niż cała reszta (niczego tym pięknym obrazom nie ujmując) pokazana (!) w Łowcy androidów. Te dwa zdania wprowadzają naszą wyobraźnię na najwyższe obroty, choć na ekranie widzimy tylko twarz moknącego w deszczu replikanta. Magia tej sceny polega na tym, że bezwiednie wizualizujemy sobie te zjawiskowe miejsca i wydarzenia, o których w kilku słowach mówi Batty, a więc otrzymujemy luksus stworzenia własnej wizji płonących statków w okolicach Oriona i rozbłysków w ciemnościach przy Wrotach Tannhausera. A że według Batty’ego wyglądało to tak, że my, ludzie, nie dalibyśmy temu wiary, dobrze się stało, że te cuda pozostawiono do sfilmowania w naszej własnej głowie. Dzięki temu dostaliśmy najbardziej spektakularne, niesamowite i magiczne sceny w historii kina SF, których nigdy nie nakręcono.

Człowiek z Ziemi

Człowiek z Ziemi

Gdybym nie zobaczył na własne oczy, a raczej nie usłyszał na własne uszy, nie uwierzyłbym, że można stworzyć monolog mocniej działający na wyobraźnię niż ten z opisanego przed chwilą finału Łowcy androidów. Tymczasem nakręcony w 2007 roku niskobudżetowy, kameralny Człowiek z Ziemi pokazuje, że za nędzne 200.000 dolarów można zrobić film science fiction, jakiego świat nie widział. “Nie widział” jest tu zresztą kluczowym pojęciem, gdyż akcja Człowieka z Ziemi w całości dzieje się w jednej lokalizacji, a wszystko, czego “nie widzimy”, jest nadzwyczaj sugestywną opowieścią tytułowego bohatera, który twierdzi, że żyje na Ziemi od 14 tysięcy lat. Człowieka z Ziemi oglądałem dwa razy, kilka lat temu i kilka dni temu na potrzeby niniejszego artykułu. Obydwa seanse wciągnęły mnie z taką intensywnością, że nie mogłem oderwać się od ekranu. Nie dziwne, skoro bohater John Oldman po wyznaniu, że urodził się 14 tysięcy lat temu, swoją właściwą opowieść rozpoczyna od słów: “Pływałem z Kolumbem, i choć nie wierzyłem w ówczesne teorie o płaskiej Ziemi, bałem się, że gdzieś tam nagle spadniemy”. Z każdym zdaniem jest coraz ciekawiej, aż do wyznania, które przewartościowuje życie, wiarę i światopogląd większości słuchaczy. Wraz ze znajomymi Johna co chwilę przechodzimy z jednej strony barykady na drugą; wierzymy w jego niesamowitą historię lub uważamy ją za niesmaczny żart. Jego wspomnienia są jednak tak wiarygodne, że czujemy, jakbyśmy wraz z nim przemierzali czas i przestrzeń, zabrani na niezwykłą wycieczkę. Nie towarzyszy temu żadna retrospekcja, są tylko czysty dialog w zamkniętej przestrzeni, palący się w tle kominek oraz subtelna muzyka budująca kameralny nastrój i podkreślająca niesamowity klimat filmu. Przyjaciele głównego bohatera są raz po raz oburzeni / zafascynowani / ciekawi / wierzą / nie wierzą / poddają w wątpliwość / szukają dziur w opowieści Johna, a my wraz z nimi. Pod koniec filmu jeden ze słuchaczy kwituje niesamowity wieczór słowami: “Jak dojadę do domu, to żeby wrócić do normalności, odpalę sobie jakiś odcinek Star Treka.

Rafał Donica

Rafał Donica

Od chwili obejrzenia "Łowcy androidów” pasjonat kina (uwielbia "Akirę”, "Drive”, "Ucieczkę z Nowego Jorku", "Północ, północny zachód", i niedocenioną "Nienawistną ósemkę”). Wielbiciel Szekspira, Lema i literatury rosyjskiej (Bułhakow, Tołstoj i Dostojewski ponad wszystko). Ukończył studia w Wyższej Szkole Dziennikarstwa im. Melchiora Wańkowicza w Warszawie na kierunku realizacji filmowo-telewizyjnej. Autor książki "Frankenstein 100 lat w kinie". Założyciel, i w latach 1999 – 2012 redaktor naczelny portalu FILM.ORG.PL. Współpracownik miesięczników CINEMA oraz FILM, publikował w Newsweek Polska, CKM i kwartalniku LŚNIENIE. Od 2016 roku zawodowo zajmuje się fotografią reportażową.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA
https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Situs Slot Resmi https://htp.ac.id/ BERMAIN MAHJONG WAYS TANAM POHON BOCORAN MAHJONG TIPS AUTO WD JELAJAHI DUNIA MAHJONG WAYS 2 FITUR STRATEGI LANGIT JINGGA MAHJONG WAYS REZEKI TAK TERDUGA MELATI MEKAR MAHJONG WAYS UNTUNG GANDA MENCETAK SEJARAH BARU STRATEGI JITU MAHJONG WAYS 2 POLA TERBARU MAHJONG WAYS MAXWIN RAHASIA KEBERUNTUNGAN MAHJONG WAYS 2 RAHASIA MAHJONG WAYS 2 CARA MUDAH MENANG DI SLOT MAHJONG WAYS 2 CHEAT MAXWIN SLOT THAILAND BOCOR DUA POLISI DIDEMOSI KARENA PERAS UANG UNTUK MODAL MAIN SLOT ONLINE PELAKU PEMBUNUHAN SANDY PERMANA TERUNGKAP INGIN CURI UANG WD SLOT GACOR RAHASIA COIN STARLIGHT PRINCESS TEKNOLOGI DIGITAL SLOT 777 CARA MENANG TEKNIK TERBARU TIPS DAN TRIK MAXWIN DI GAME STARLIGHT PRINCESS TRIK JACKPOT SLOT OLYMPUS DENGAN POLA UNIK