search
REKLAMA
Zestawienie

Castingi, które OBURZYŁY fanów, a okazały się PERFEKCYJNE

Aktorzy, którzy decydują się zagrać ikoniczne postaci, muszą liczyć się z różnymi reakcjami fanów. Tym bardziej że fani uwielbiają oburzać się na zapas.

Natalia Hluzow

21 maja 2022

REKLAMA

Gal Gadot – Wonder Woman

Gal Gadot-Wonder Woman

Pamiętacie, co pisałam na temat fanów Star Wars? Przykro to przyznać, ale miłośnicy DC Comics nie są od nich wiele lepsi. Świadczy o tym chociażby fakt, że na dwanaście opisanych w tym artykule przypadków aż cztery to osoby, które musiały mierzyć się z koszmarnymi reakcjami fanów DC. Jedną z tych osób jest Gal Gadot, którą cały świat zna dziś jako posągową Wonder Woman.

Zanim izraelska piękność udowodniła, że jest idealną Dianą Prince, nasłuchała się, że jest za chuda, za mało umięśniona i ma za mały biust, by grać księżniczkę Amazonek. Aktorka reagowała na wszystkie te obelgi ze spokojem, przypominając krytykantom, że jeśli chcą zgodności z historią, powinni domagać się, by Diana miała tylko jedną pierś. Na szczęście nie musiała zbyt długo użerać się z przeciwnikami. Po premierze Batman v Superman wszyscy zgodnym chórem stwierdzili, że jej kilkuminutowa obecność w filmie Snydera była jednym z najmilszych zaskoczeń podczas seansu. Solowy film Wonder Woman trafił na ekrany rok później i okazał się gigantycznym sukcesem. Od tego czasu DCEU przeżyło zdecydowanie więcej upadków niż wzlotów, jednak nawet w nieudanej Lidze Sprawiedliwości i skrajnie głupiej Wonder Woman 1984 Gal Gadot nadal była perfekcyjna.

Henry Cavill – Wiedźmin

Cavill-Wiedźmin

Henry Cavill od samego początku był wyjątkowo łaskawie traktowany przez fanów DC. Nic w tym dziwnego. Aktor wygląda tak, jakby urodził się po to, by całe życie grać Supermana. Na szczęście lub nieszczęście jego plany zawodowe okazały się nieco bardziej rozbudowane i gwiazdor Tudorów szybko zaczął rozglądać się za innymi ikonami popkultury, w które mógłby się wcielić.

Gdyby spełniło się jego marzenie zagrania Jamesa Bonda, kinomani nie mieliby większych obiekcji. Wszak jego najwierniejsi fani są w stanie zaakceptować go nawet w roli Sherlocka Holmesa. Ale kiedy okazało się, że ma zagrać Wiedźmina… Tego było już za wiele. Henry Cavill był ostatnią osobą, jaką wielbiciele książek Sapkowskiego i gier CD Projektu chcieli widzieć w roli Geralta z Rivii. Lauren S. Hissrich, showrunnerka serialu Wiedźmin, rozzłościła fanów wieloma rzeczami. Ale to było ciosem w samo serce.

Zdarzyła się jednak rzecz przedziwna. Narzekania zaczęły cichnąć jeszcze przed premierą, kiedy coraz częściej i głośniej mówiło się o tym, że Cavill wybłagał rolę Geralta jako psychofan wiedźmińskiego uniwersum. Co więcej, aktor w licznych wywiadach dowodził, że jego deklaracje nie były żadnym chwytem marketingowym. Raz za razem udowadniał, że na Wiedźminie zna się lepiej niż pozostali członkowie ekipy i obsady razem wzięci.

Po premierze serialu wybaczono mu już zupełnie. Ba! Fani Wiedźmina, jeden po drugim, zaczęli nawet przyznawać się publicznie do błędu (!). Serial Netflixa rozczarował ich pod wieloma względami, ale Henry Cavill został uznany za jeden z największych atutów produkcji. Być może nie był on Geraltem, o jakim marzono od lat, ale z pewnością okazał się właściwym człowiekiem na właściwym miejscu, który włożył całą swoją fanowską miłość w to, by zadowolić pozostałych wielbicieli Białego Wilka. Trudno tego nie docenić.

Hugh Jackman – Wolverine

Jackman-Wolverine

Czy jesteście w stanie wyobrazić sobie kogokolwiek, kto mógłby zagrać Wolverine’a, nie będąc Hugh Jackmanem? Nikt nie jest w stanie. Wizerunek aktora tak bardzo zrósł się z postacią uwielbianego członka X-Men, że Marvel Studios będzie miało spory problem, by znaleźć następcę, który nie rozwścieczy fanów. Tak naprawdę każdy wybór będzie zły i myślę, że wiem to nie tylko ja, ale także Kevin Feige.

Tym bardziej śmieszy fakt, że ponad 20 lat temu nikt, łącznie z producentami filmu X-Men, nie chciał widzieć tego rosłego, przystojnego i przeuroczego Australijczyka w roli Logana. Właśnie dlatego, że był zbyt wysoki, zbyt piękny i zbyt miły. Udało mu się jednak przezwyciężyć swoją naturę i przeobrazić się w nieokrzesanego, gburowatego samotnika, którego pokochali fani. I choć filmowy Wolverine i tak ma w sobie o wiele więcej ciepła, niż kiedykolwiek miał komiksowy bohater, wielbiciele X-Men nigdy nie chcieli i nadal nie chcą się z nim rozstawać. Nie przeszkadza im nawet to, że przez 22 lata nie przestał być nieziemsko przystojny.

Daniel Craig – James Bond

Craig-Bond

James Bond z kart książek Iana Fleminga ma już 70 lat, na ekranie zaś po raz pierwszy pojawił się 60 lat temu. W 2005 roku, kiedy ogłoszono, że schedę po Brosnanie przejmie Daniel Craig, był wprawdzie kilkanaście lat młodszy, ale pół wieku wystarczyło miłośnikom Agenta 007, by wyrobić sobie bardzo konkretne wyobrażenie tego, jak powinien wyglądać i zachowywać się ich ulubiony szpieg. I uwaga – wyobrażenie to nie miało nic wspólnego z Danielem Craigiem.

Nie tylko fani Bonda, ale też krytycy, dziennikarze i filmowcy prześcigali się w wymyślnych epitetach, które miały dowodzić, że aktor jest przeciwieństwem idealnego Agenta 007. Niski wzrost, duże uszy, spłaszczona twarz, nieprzyjazne spojrzenie i (przede wszystkim!) jasne włosy – wszystko to przekreślało go już na starcie. Powstała nawet strona internetowa, która specjalizowała się tylko i wyłącznie w obrażaniu aktora. Jak to się stało, że po 17 latach i 5 filmach Daniel Craig znajduje się na szczycie większości rankingów aktorów, którzy wcielali się w Jamesa Bonda?

Cóż, okazało się, że ani wzrost, ani płaski nos, ani nawet blond włosy nie stanowią przeszkody dla aktora, który postanowił wycisnąć z miłośnika wstrząśniętego martini coś więcej niż szarmancki uśmiech i stylowy wygląd. Casino Royale zostało uznane za doskonały reboot serii, Craig zaś zyskał powszechny podziw jako najbardziej ludzki ze wszystkich Bondów, który z jednej strony nadał postaci psychologiczny ciężar, a z drugiej brał udział w najmocniejszych scenach akcji. Aktor pożegnał się z rolą w 2021 roku filmem Nie czas umierać. Wciąż nie wiadomo jeszcze, kto go zastąpi, ale po tym, co pokazał w ostatnich pięciu filmach serii, na pewno nie będzie to łatwe zadanie.

Renée Zellweger – Bridget Jones

Bridget-Zellweger

Bridget Jones to typowa trzydziestoparoletnia singielka z Anglii lat 90., która zaskarbiła sobie miłość kobiet na całym świecie, jeszcze zanim jej przygody trafiły na ekran. Bridget nie była Edwardem Cullenem czy Jamesem Bondem, by czepiano się o jej nie dość idealne rysy. Wszak wszyscy pokochaliśmy ją taką, jaka jest. Miała być tylko Angielką. Angielką z nadwagą. A nie szczupłą Amerykanką z Teksasu! Ale Renée Zellweger urzekła twórców ekranizacji do tego stopnia, że zapomnieli o wszystkich słynnych Brytyjkach starających się o tę rolę.

Fakt, że producenci zdecydowali się na amerykańską aktorkę, zaskoczył nawet partnerującego jej Hugh Granta. Aktorka przytyła jednak 10 kg i pracowała z trenerką akcentu, by jak najlepiej wpasować się w oczekiwania fanów. Jej wysiłki zostały docenione. Otrzymała nominacje do Oscara i BAFTA, przede wszystkim zaś stała się ucieleśnieniem wyobrażeń na temat bohaterki wymyślonej przez Fielding. Dziś, kiedy słyszymy o Bridget Jones, od razu widzimy twarz Renée Zellweger i trudno wyobrazić sobie, by ktokolwiek na świecie lepiej pasował do tej roli.

Heath Ledger – Joker

Ledger-Joker

Heath Ledger był pierwszym aktorem w dziejach kina, który otrzymał nominację do Oscara za rolę w filmie superbohaterskim, i jednocześnie pierwszym, któremu go przyznano. Jego interpretacja Jokera przeszła do historii jako jedna z najwybitniejszych kreacji aktorskich XXI wieku, i to nie tylko w kategorii najlepszych złoczyńców w kinie superhero. Niektórzy twierdzą nawet, że jego występ był tak perfekcyjny, że aż szkodliwy dla Mrocznego Rycerza jako całości. Ledger przyćmił bowiem pozostałą obsadę (w tym odtwórcę tytułowej roli) i skupiał na sobie całą uwagę, ilekroć pojawiał się na ekranie.

Choć wszystkie powyższe słowa dla większości kinomanów są dziś oczywistością, w 2006 roku nie uwierzyłby w nie żaden fan Księcia Zbrodni z Gotham. Wieść, że w drugiej części trylogii Nolana najważniejszego przeciwnika Mrocznego Rycerza zagra gwiazdor Zakochanej złośnicy i Obłędnego rycerza, brzmiała jak nieśmieszny żart. Pomimo że Ledger dał się poznać z bardziej ambitnej strony w Brokeback Mountain, i tak mało kto wierzył, że jest w stanie zagrać psychopatycznego złoczyńcę i w jakimkolwiek stopniu zbliżyć się do tego, co w 1989 roku zaprezentował Jack Nicholson.

Na szczęście szybko okazało się, że Christopher Nolan nie postradał zmysłów. Po raz kolejny dowiódł tylko, że jest genialnym filmowcem, który poza ciekawymi pomysłami i świetnym warsztatem ma też nosa do aktorów i potrafi dostrzec talent tam, gdzie inni go jeszcze nie widzą. Szkoda tylko, że Ledger nie doczekał swojej chwili triumfu, nie usłyszał nigdy, że jest najlepszym Jokerem w dziejach kina, nie przeczytał peanów pochwalnych na swoją cześć ani nie odebrał swojego zasłużonego Oscara. 29-letni aktor zmarł w styczniu 2008 roku, siedem miesięcy przed premierą Mrocznego Rycerza.

***

Na koniec odrobina prywaty – nie śmiem porównywać się do mistrza, ale w tym miejscu muszę nadmienić, że jako jedna z nielicznych od zawsze wierzyłam w Ledgera i autentycznie cieszyłam się, gdy został wybrany do roli Jokera. Tak samo zresztą uradowała mnie informacja, że Pattinson zagra Batmana (jak widać, nawet oglądanie filmów dla nastolatek czasem się opłaca). Dajcie znać w komentarzach, w których aktorów wy wierzyliście, zanim ktokolwiek inny w nich uwierzył, a kto pozytywnie was zaskoczył, idealnie odnajdując się w roli, do której początkowo wam nie pasował.

Natalia Hluzow

Natalia Hluzow

Miłośniczka twórczości Tarantino, Nolana, Waititiego, kina superhero i serialu „The Office” (US!) wychowana na „Władcy pierścieni” i „Zabójczej broni”. Za synonimy filmowego arcydzieła uważa „Fight Club”, „Bękarty wojny” i „Incepcję”. Jej najnowszą miłością jest „Batman” Matta Reevesa. Na przekór stereotypom dotyczącym osób po szkołach filmowych, ponad wszystko kocha kino mainstreamowe i wszelkie toczące się w jego ramach gry intertekstualne. Nienawidzi wydumanych dialogów, papierowych postaci i kiedy twórcy wątpią w inteligencję widza.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA