search
REKLAMA
Zestawienie

BOHATEROWIE MARVELA, którzy nie dostali własnego FILMU, choć im się NALEŻAŁ

Odys Korczyński

4 lutego 2021

REKLAMA
Jeszcze nie dostali. Przez superbohaterskie filmy fabularne, seriale, animacje i komiksy przewinęło się mnóstwo postaci drugoplanowych i zupełnie pobocznych. Istnieje również liczna grupa tych, którzy jeszcze nigdy nie dostali własnej pełnometrażowej produkcji. Przyglądając się, dlaczego tak jest, w większości przypadków z ulgą stwierdzam, że to dobrze. Z jednej bowiem strony postaci te nie miały wystarczającego potencjału na zostanie głównymi bohaterami, z drugiej rynek superbohaterów już się dzisiaj ukształtował. Wprowadzanie nowych postaci, które dysponują podobnymi supermocami i historiami osobistego życia, byłoby zatem dla całości MCU marketingową klapą. Przy ustalonej hierarchii dzisiejszych herosów w kinie nowi superbohaterowie muszą cechować się znacznie większą unikalnością niż wtedy, gdy karierę zaczynał Spider-Man czy Avengersi. Mimo wszystko jednak MCU wymaga ubogacenia o mniej sztampowe podejście do struktury narracyjnej superbohaterskich opowieści i konkretne przesunięcie akcentów z patetycznych happy endów na trochę mniej oczywiste zakończenia. Poniższe 10 postaci gwarantuje, że uniwersum Marvela dostanie nowej energii i wzbudzi przydatne w reklamie kontrowersje, tym bardziej w dzisiejszych, jakże podzielonych przez działania establishmentu czasach.
Thanos

W zeszłym roku pisałem o zmarnowanym potencjale historii Thanosa w Avengers: Końcu gry i związanej z nią reanimacją części uśmierconych superbohaterów. Wyglądało to po prostu tandetnie, a przecież była największa od lat okazja, żeby tę lukę po takim na przykład Spider-Manie wypełnić nowymi postaciami i w ten sposób odświeżyć całe uniwersum. Twórcy nie skorzystali z tego w imię niezrozumiałych dla mnie motywacji. Spodziewam się, że chodziło o pieniądze, chociaż jako fan komiksów z superherosami chciałbym, by przyczyną była miłość do poszczególnych postaci tak wielka, że nie można było pozwolić im tak nagle umrzeć. Wracając do Thanosa – czy też Przedwiecznego, jak to tłumaczą niektórzy fani zakochani w mitologii – sporo ekranowego czasu poświęcono mu już w serii Avengers, ale wciąż nie jest to samodzielna produkcja. Należy się ona Thanosowi nie ze względu na jego wielkie plany zagłady wszechświata, lecz na arcyciekawe życie, jakie było jego udziałem, nim zaczął szaleć po całej galaktyce w poszukiwaniu Kamieni Nieskończoności.

Przypomnę tylko, że Thanos urodził się na Tytanie jako dziecko A’larsa i Sui-San. Nawiązaniem do starożytnej mitologii Greków i Rzymian jest zapewne to, że matka nienawidziła Thanosa od urodzenia i próbowała go uśmiercić, kiedy był noworodkiem. Wiedziała, że jej syn nosi wypaczone geny, które spowodowały, że dysponował destrukcyjnymi mocami i różnił się wyglądem od reszty Przedwiecznych. Zabójstwo się matce Thanosa nie udało, gdyż powstrzymał ją A’lars. Ich syn zapamiętał jednak szok spowodowany targnięciem się matki na jego życie. Wspomnienie to z czasem przerodziło się w koszmar regularnie dręczący Thanosa. O dziwo, mimo wszystko młody Tytan w latach szkolnych nie uległ tzw. ciemnej stronie Mocy. Nienawidził przemocy i wojny. Wszystko zmieniło się, gdy zaczął dojrzewać i zainteresował się, jak to twierdzi nasz lokalny watażka polityczny, deprawującą umysł i duszę literaturą oraz prasą.

Śmierć pociąga i Thanos doświadczył jej zwodniczej potęgi. Zakochał się w Pani Śmierci, marvelowskiej personifikacji końca wszelkiego życia, i żeby jej zaimponować, posunął się nawet do zagłady swojej rodzinnej planety. Kto wie, czy pomysł eksterminacji połowy populacji wszechświata również nie był desperacką prośbą o zainteresowanie sobą Pani Śmierci, a nie troską o jakość kosmosu. Początek życia Thanosa, jak widzicie, jest niesamowicie interesujący, mitycznie naznaczony fatum. Aż się prosi, żeby na tej kanwie nakręcić co najmniej jeden film fabularny, z tym że nie mogłaby być to już ckliwa historyjka z happy endem, lecz trudna, brutalna opowieść o życiu jednego z najbardziej kontrowersyjnych superbohaterów.


Wersja skrócona

[web_stories_embed url=”https://film.org.pl/web-stories/bohaterowie-marvela%2c-ktorzy-zas%c5%82uzyli-na-w%c5%82asny-film/” title=”Bohaterowie MARVELA, którzy zasłużyli na własny film” poster=”https://film.org.pl/wp-content/uploads/2021/02/bohaterowie-marvela-640×600.jpg” width=”360″ height=”600″ align=”none”]


Stakar Ogord

Pojawił się na moment w drugiej części Strażników Galaktyki, a zagrał go Sylvester Stallone. Już wtedy przyszła mi do głowy myśl, że taka postać, formatu mniej więcej Yondu Udonty, nie powinna pojawiać się zaledwie na kilka chwil i bezpowrotnie znikać, zważywszy na jej życiorys. Yondu miał swoje pięć minut, a nawet więcej. Stakar, legendarny kapitan Ravagersów (czy też Pustoszycieli), przypomina międzygwiezdnego Indianę Jonesa, wyposażonego w trochę więcej supermocy i bardziej skłonnego do życia poza obowiązującym na większości planet w galaktyce prawem. Nakręcenie o nim niezależnego filmu zapewne nie byłoby zbyt poprawne politycznie i wychowawcze, bo jeśli twórcy chcieliby oswoić postać Stakara, odebraliby mu osobowość. W komiksach taka przestępcza osobowość ma większą wolność postępowania. Film zaś od dziesiątek lat wciąż jest kontrolowany przez tych, co łożą na niego środki finansowe i wymagają zysków. Zyski zaś uzależnione są od odbioru produkcji przez publiczność. Koło się zamyka. Wątpię więc, czy Marvel kiedykolwiek zdecyduje się na stworzenie filmu o Ogordzie, mistrzu kradzieży, nieprzejednanym wrogu tych, którzy nie przestrzegają przestępczego kodeksu Ravagersów, i bohaterze, któremu czasami daleko do superbohaterstwa.

Cable

Nie mam wątpliwości, że Cable (Nathan Summers) – mutant, nieludzko zaprojektowana broń, bardziej maszyna niż obiekt organiczny, nie ze względu na techniczne modyfikacje ciała, ale ze względu osobowość – nadawałby się na rubaszne antysuperbohaterskie kino action sci-fi. Taki Deadpool, tyle że z kategorią wiekową NC-17. W praktyce i tak oglądaliby go znacznie młodsi widzowie. Kategorie wiekowe są przecież jedynie sugestią dla rodziców, a nie zakazem bądź wiążącym prawnie nakazem. Kontrowersyjność, rasizm, seksizm i brutalizm Cable’a jednak nie powinny być przedstawione bezmyślnie. To one prowadziły go przez konfliktowy świat jak latarnia morska rozbitka do brzegu nieznanego lądu. Dawały cel, aż w końcu zrozumiał, że to bezmyślne zaufanie nie jest dla niego dobre. Istnieje także druga strona nastawionego na wojnę świata. Takie podjęcie tematu przemocy i osadzenie w nim Cable’a jako kogoś w stylu upadłego bohatera z szansą na wzniesienie się ponad swoje słabości wymagałoby, rzecz jasna, nie lada potencjału i odwagi w podejmowaniu trudnych tematów. Dlatego mam wątpliwości, czy Marvela stać na dokonanie tak ryzykownego wysiłku dozwolonego od lat 18. Żeby było bardziej mięsiście, przy scenariuszu powinien popracować jeden z twórców Cable’a, rysownik Rob Liefeld, podobno najgorszy grafik w historii komiksów, seksista, rasista i tym podobnie określany twórca. Nie wiem, na ile są to inwektywy, a na ile prawda. Patrząc na jego rysunki, nie odnoszę jednak wrażenia, że jest gorszy od innych komiksiarzy pracujących na przykład dla Marvela. Być może w jego przypadku nienawiść wobec niego skierowana jest wyrazem, jak to często bywa, zawiści, że odszedł z Marvela, poszedł własną drogą, a na dodatek udało mu się odnieść sukces, zarówno finansowy, jak i związany ze sławą w branży.

Adam Warlock

Gdyby Julian Sands był młodszy, widziałbym go w roli Adama. Warlock to jeden z niewielu bohaterów w uniwersum Marvela, których supermoce ciągle ewoluują i dostosowują się do panujących warunków. Ciekawe w postaci Warlocka jest to, że nieskończonemu zróżnicowaniu jego potęgi towarzyszy również zmienność moralna. Bohater nie jest ani dobry, ani zły. Można powiedzieć, że uzależnia swoje postępowanie od wydarzeń dziejących się wokół. Ta jego zmienność byłaby najciekawszą cechą dla potencjalnego filmu pełnometrażowego. Najpierw sprzeciwił się swoim twórcom z grupy Enclave, gdy chcieli podbić Ziemię w uniwersum 616. Walczył, starał się zmieniać rzeczywistość, wygrywał i ponosił klęskę, przez jakiś czas nawet nie przeczuwając, że w przeszłości czai się nieuniknione dla niego przeznaczenie – powrót do bycia złym. James Gunn zwierzył się kiedyś, że Warlock miał pojawić się w Strażnikach Galaktyki 2, jednakże historia była już tak zapełniona wydarzeniami, że wprowadzanie kolejnego bohatera zaburzyłoby równowagę całości. Podobno Warlocka zobaczymy w kolejnym filmie o Strażnikach. To jednak zawsze będzie tylko namiastka. Bohaterowi, który przeżył tyle przygód w kosmosie, skonfrontował się z Thanosem, Strażnikami, był posiadaczem Kamienia Dusz, wiele razy umierał i zmartwychwstawał, należy się co najmniej jeden film pełnometrażowy.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA