search
REKLAMA
Zestawienie

BLUŹNIERSTWO. 5 najbardziej OBRAZOBURCZYCH filmów religijnych

Karol Barzowski

12 stycznia 2020

REKLAMA

Jeszcze nie opadły emocje po tym, jak na Netfliksie pojawiła się satyryczna produkcja Pierwsze kuszenie Chrystusa, w której Jezus przedstawiony jest jako gej, a Maryja pali trawkę. Przeciwko medialnego gigantowi protestowało mnóstwo ludzi, powstały petycje o usunięcie kontrowersyjnej produkcji z popularnej platformy (tę cieszącą się największym zainteresowaniem podpisało dotychczas niemal półtora miliona osób). Podobne żądania wysunął polski minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin. Wreszcie sprawą zajął się brazylijski sąd, który nakazał Netfliksowi pozbycie się tego tytułu ze swoich zasobów. O Pierwszym kuszeniu Chrystusa i rzekomych skandalicznych treściach w nim zawartych było tak głośno, że siedzibę komików stojących za produkcją obrzucono w zemście koktajlami Mołotowa. W obronie chrześcijańskich wartości ktoś zdecydował się na zamach, który mógł kosztować zdrowie lub życie bliźniego – a to wszystko przez 45-minutowy program komediowy.  Co z tego, że gatunek, jakim jest satyra, rządzi się swoimi prawami, a o samej kwestii homoseksualnej orientacji Jezusa nikt tam wprost nie mówi… Religia to taki temat, w którym o dystans jest niezmiernie trudno. Podobne sytuacje traktowane są niczym atak na świętość.

Co ciekawe, są zdania, że inną pozycję ze zbiorów Netfliksa, serial Mesjasz, również należy uznać za obrazoburczą. Podobnie jak to było w przypadku Pierwszego kuszenia…, oburzenie pojawiło się jeszcze przed premierą, wśród osób, które nie oglądały i w ogóle nie zamierzały oglądać produkcji. Cóż… Takie reakcje nie są jednak żadną nowością, a Internet i wyjątkowo silne spolaryzowanie społeczeństw nie mają na nie wielkiego wpływu – filmy religijne od dawien dawna wzbudzały poruszenie, a część z nich uznano za wyjątkowo niebezpieczne i skandalizujące. Zapraszam do zapoznania się z pięcioma takimi przykładami.

Ostatnie kuszenie Chrystusa

Willem Dafoe

Na początek jeden z najbardziej oczywistych przykładów, taki, bez którego to zestawienie zdecydowanie nie mogłoby się obejść. Wprost nawiązuje zresztą do omawianej we wstępie brazylijskiej produkcji. Nie “pierwsze”, ale Ostatnie kuszenie Chrystusa to film z 1988 roku w reżyserii Martina Scorsese. Twórca, dla którego wiara ma bardzo duże znaczenie, zdecydował się na adaptację powieści Nikosa Kazantzakisa z wewnętrznej potrzeby – chciał przedstawić Jezusa bliższego człowiekowi, cierpiącego, mającego wątpliwości, ogarniętego strachem, by ukazać, że jego ofiara staje się przez to jeszcze cenniejsza. To nie było pójście po linii najmniejszego oporu, kolejna biblijna opowieść z ładnymi kostiumami i scenografią. Ten film trzeba było nie obejrzeć, ale poczuć, czego duża część widowni nie była w stanie zrobić – albo może nawet nie próbowała. Najgorsze dla katolików było, że Scorsese przedstawił pod koniec seansu alternatywną wizję losów Chrystusa, mianowicie: co by było, gdyby zszedł z krzyża. Mówiono, że to skandal, bezczeszczenie, lewacka manipulacja. To, że to tylko iluzja, prawdopodobnie omamy głównego bohatera, a Jezus i tak umiera ze słowami: “Wypełniło się” na ustach, nie miało znaczenia. Były protesty, zakazy emisji w wielu krajach, w USA jedna z największych sieci kinowych zdecydowała o usunięciu filmu z repertuaru. Księża nawoływali z ambon do bojkotu. W Paryżu grupy ultrakatolickie przeprowadziły zamach na kino wyświetlające Ostatnie kuszenie… – 13 osób zostało rannych, w tym jedna ciężko. Później fundamentalistyczne grupy chrześcijańskie związane z Frontem Narodowym atakowały kolejne kina pokazujące film. Do sal wrzucano bomby dymne, dewastowano budynki i obrzucano obelgami widzów wychodzących z seansów. Te emocje zresztą wciąż są silne. Emisja tego tytułu w TVP Kultura przed kilkoma laty wywołała oburzenie środowisk konserwatywnych. W patriotycznym miesięczniku “WPIS” jeden z felietonistów stwierdził wręcz, że takim repertuarem TVP Kultura pokazuje chrześcijanom, że ich miejsce jest “na śmietniku, w burdelu, w kupie łajna”.

Innocence of Muslims

Innocence of muslims kadr

Tym razem film, który wzbudził oburzenie nie chrześcijan, a muzułmanów. Trudno tu zresztą mówić o filmie – wystarczyły fragmenty udostępnione w 2012 roku w serwisie YouTube. W tej niezależnej produkcji rodem z USA, wyglądającej jak parodia stworzona w ramach zajęć w liceum, prorok Mahomet przedstawiony jest jako dupek, oszust i kobieciarz, morderca, w dodatku godzący się na molestowanie dzieci. W odróżnieniu od Pierwszego kuszenia Chrystusa, nie mieliśmy do czynienia z komedią. Reżyser (a także scenarzysta i producent), koptyjski chrześcijanin, wprost przyznawał, że jego celem była prowokacja, a islam uważa za źródło terroru i nienawiści oraz tożsamy z rakiem. Aktorzy, którzy brali udział w produkcji, twierdzili, że zostali wprowadzeni w błąd i nie mieli pojęcia, że Innocence of Muslims będzie zawierał takie tezy. W niektórych scenach widać zresztą, że słowa o islamie przez nich wypowiadane zostały dodane później, w montażu, i w ogóle nie pasują do ruchu warg. Podczas demonstracji przeciw filmowi w wielu krajach dochodziło do krwawych starć z policją. Zginęło podczas nich 50 osób, setki zostało rannych. Ówczesna sekretarz stanu Hillary Clinton oficjalnie potępiła Innocence of Muslims, podkreślając, że Stany Zjednoczone nie miały nic wspólnego z jego powstaniem, a cynicznym celem twórców była dyskredytacja islamu i wywołanie wzburzenia. Ostatecznie produkcja nigdy nie pojawiła się w kinach. Nie wiadomo, czy planowany dwugodzinny film kiedykolwiek powstał. Wiadomo natomiast, że jeden z członków pakistańskiego rządu wyznaczył nagrodę 100 tysięcy dolarów za głowę reżysera – od tamtej pory mężczyzna znajduje się w ukryciu.

REKLAMA