search
REKLAMA
Analizy filmowe

ALEX DELARGE JAKO JEZUS CHRYSTUS? Analiza MECHANICZNEJ POMARAŃCZY Stanleya Kubricka

Janek Brzozowski

19 lutego 2019

REKLAMA

Męka i śmierć

Najgorsze czeka jednak Alexa dopiero po wyjściu na wolność. Zanim nadejdzie „śmierć na krzyżu”, która w Mechanicznej pomarańczy przybiera formę próby samobójczej, protagonista zostanie trzykrotnie boleśnie poniżony. Liczba trzy jest tutaj niezwykle istotna – dokładnie tyle razy upadł Jezus pod ciężarem krzyża w trakcie wędrówki na Golgotę.

Pierwszy raz Alex spotyka się z odrzuceniem w swoim rodzinnym domu. Okazuje się bowiem, że rodzice wynajmują jego dawny pokój lokatorowi, którego na dodatek traktują jak własnego syna. Upokorzony DeLarge ze smutkiem odkrywa, że nie ma już dla niego miejsca w mieszkaniu matki i ojca. Nie pozostaje mu nic innego, jak tylko życzyć kochanym rodzicom jak największych wyrzutów sumienia, a następnie udać się ze swym niewielkim dobytkiem jak najdalej od nich.

Już chwilę później Alex zostaje poniżony po raz drugi. Tym razem upokorzenie ma związek z postacią kloszarda, nad którą DeLarge pastwił się wraz ze swoją bandą w drugiej scenie filmu. Bezdomny spostrzega protagonistę wpatrującego się nieobecnym wzrokiem w pobliski most (możliwe, że jest to oznaka rodzących się w głowie bohatera myśli samobójczych). Kloszard podchodzi bliżej, prosząc Alexa o jałmużnę. Na nieszczęście DeLarge’a bezdomny rozpoznaje w nim osobę odpowiedzialną za jego pobicie. Wnet na bohatera rzuca się cała zgraja żebraków, podsycana nawoływaniami dawnej ofiary Alexa. Nędzarze otaczają protagonistę, kopią go i szarpią ze wszystkich możliwych stron. Scena ta robi wrażenie niezwykle dynamicznej, głównie za sprawą kumulacji gwałtownych cięć montażowych. Przy uruchomieniu odrobiny wyobraźni dopatrzeć się w niej można sugestywnych aluzji do drogi krzyżowej. Jezus też przecież został podczas wędrówki na Golgotę otoczony przez pełen nienawiści tłum, którego aktywność nie ograniczała się jedynie do miotania obelgami. Zarówno w sytuacji Chrystusa, jak i Alexa odpowiedź przemocą na przemoc jest niemożliwa. Obaj bohaterowie starają się więc dzielnie i w milczeniu znosić zesłane na nich cierpienie.

Z opresji ratuje Alexa dwóch znajdujących się akurat w okolicy policjantów. Szybko jednak orientujemy się, że bohater wpadł w tym przypadku z deszczu pod rynnę. Funkcjonariuszami policji, którzy przybyli mu na ratunek, okazują się bowiem Georgie i Dim – dawni kumple Alexa z gangu. W ramach zabawy bohaterowie wywożą protagonistę do lasu, gdzie zostaje on poniżony po raz trzeci. DeLarge jest przez swoich niegdysiejszych kompanów podtapiany, bity, a na koniec ledwie żywy porzucony na pastwę losu.

Wydaje się, że udręka Alexa ma swój kres po tym, jak trafia on do domu wywrotowego pisarza Alexandra – człowieka, nad którym niegdyś znęcał się wraz z Pete’em, Georgiem i Dimem. Początkowo mężczyzna udziela bohaterowi schronienia oraz pomocy, wkrótce jednak orientuje się, z kim tak naprawdę ma do czynienia. Zanim DeLarge zostanie otruty, uwięziony i popchnięty przy pomocy IX symfonii Beethovena do samobójstwa, zje jeszcze u Alexandra kolację. W domniemaniu miała to być jego ostatnia wieczerza – warto więc zwrócić w tym kontekście uwagę na skład tego posiłku. Nie bez znaczenia pozostaje w moim przekonaniu fakt, że ostatnim napojem, który spożywa Alex przed przeprowadzeniem zamachu na własne życie, jest czerwone wino – jeden z najważniejszych symboli chrześcijaństwa.

Przyjrzyjmy się jeszcze na moment samej scenie nieudanego samobójstwa DeLarge’a. Szczególną uwagę przykuwa w niej ścieżka dźwiękowa. Dlaczego? Ano dlatego, że widz błyskawicznie orientuje się, iż w którejś z wcześniejszych scen filmu słyszał już dokładnie ten sam fragment IX symfonii Ludviga van Beethovena. Nieomalże identyczna ścieżka dźwiękowa (za drugim razem jest ona jedynie nieco zdeformowana ze względu na „przepuszczenie” jej przez syntezator) towarzyszyła scenie „tańca” czterech Chrystusów w pokoju Alexa. Daje nam to więc podstawy do zestawienia ze sobą tych dwóch fragmentów Mechanicznej pomarańczy. Co z takiego zderzenia wynika? Możliwość interpretacji sceny „tańca” jako zapowiedzi przyszłej męki DeLarge’a. Męki, której kwintesencją jest właśnie scena zamachu na własne życie.

Janek Brzozowski

Janek Brzozowski

Absolwent poznańskiego filmoznawstwa, swoją pracę magisterską poświęcił zagadnieniu etyki krytyka filmowego. Permanentnie niewyspany, bo nocami chłonie na zmianę westerny i kino nowej przygody. Poza dziesiątą muzą interesuje go również literatura amerykańska oraz francuska, a także piłka nożna - od 2006 roku jest oddanym kibicem FC Barcelony (ze wszystkich tej decyzji konsekwencjami). Od 2017 roku jest redaktorem portalu film.org.pl, jego teksty znaleźć można również na łamach miesięcznika "Kino" oraz internetowego czasopisma Nowy Napis Co Tydzień. Laureat 13. edycji konkursu Krytyk Pisze. Podobnie jak Woody Allen, żałuje w życiu tylko jednego: że nie jest kimś innym. E-mail kontaktowy: jan.brzozowski@protonmail.com

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA