search
REKLAMA
Analizy filmowe

A.I. SZTUCZNA INTELIGENCJA. Baśń w płaszczyku science fiction i gorzka diagnoza społeczna

„A.I. Sztuczna Inteligencja” jest jednocześnie baśnią w płaszczyku science fiction oraz bardzo gorzką diagnozą społeczną, niepozostawiającą żadnych złudzeń co do moralnej kondycji...

Janek Brzozowski

11 marca 2022

REKLAMA

Ostatnią lokacją, do której docierają David i jego towarzysze, jest zatopiony Manhattan – bajkowy „koniec świata”. Robot wybiera to miejsce jako ostateczny cel swojej podróży, ponieważ pracownicy Cybertronics zmanipulowali odpowiedzi Doktora Wiem z Rouge City w taki sposób, aby bohater był przekonany, że w ten sposób odnajdzie Błękitną Wróżkę. Tymczasem jego oczom nie ukazuje się pożądana, magiczna istota, lecz profesor Hobby, będący odpowiednikiem Gepetta z bajki Collodiego. Co istotne, na spotkanie z nim bohater wyrusza sam – „magiczni pomocnicy” zostają za drzwiami, jak gdyby przeczuwali, że ich rola kończy się w tym momencie. Naukowiec jest pomysłodawcą i głównym projektantem Davida, którego kopie znajdują się w niemalże każdym zakątku siedziby Cybertronics. W tym momencie główny bohater zostaje otwarcie skonfrontowany z długo wypieraną, brutalną prawdą – nie jest wyjątkowy. Nie jest, jak stwierdza profesor Hobby, jedyny w swoim rodzaju, ale „pierwszy tego rodzaju” (ang. first of a kind). A skoro nie jest wyjątkowy, skoro na wyciągnięcie ręki znajdują się setki jego klonów, wyglądających dokładnie tak samo i zaprogramowanych w dokładnie taki sam sposób, to David nie może stać się prawdziwym chłopcem. Cały sens jego egzystencji, cel długiej i niebezpiecznej podróży rozpada się w przeciągu zaledwie kilku minut.

Po odkryciu druzgocącej prawdy David popada w marazm i melancholię – stan, do którego niegdyś chciał doprowadzić go Martin. Siedząc na krawędzi wieżowca, podejmuje jedną z najbardziej ludzkich decyzji w swoim życiu – postanawia popełnić samobójstwo, spocząć na dnie oceanu. Gdy wpada do wody, otacza go ławica ryb. W bajce Collodiego zwierzęta te pełniły całkiem istotną rolę – pozbawiały Pinokia oślej skóry, której pajacyk nabawił się na Wyspie Radości. W filmie Spielberga kierują bohatera ku ruinom wesołego miasteczka, w którego centralnym punkcie znajduje się rzeźba Błękitnej Wróżki. Utracona nadzieja Davida momentalnie odżywa.

Robot wykorzystuje ukradzioną, policyjną amfibię, aby podpłynąć jak najbliżej posągu. Niechcący zahacza pojazdem o diabelski młyn, zaklinowując się tym samym naprzeciwko rzeźby. Patrząc w oczy Błękitnej Wróżki, David bez końca artykułuje swoją prośbę, wierząc w magiczną moc słowa: „Błękitna Wróżko? Proszę… Proszę, zamień mnie w prawdziwego, żywego chłopca. Proszę… Błękitna Wróżko? Proszę… Proszę… Spraw, bym był prawdziwy. Błękitna Wróżko? Proszę, zamień mnie w prawdziwego chłopca…”.

Wszechwiedzący narrator (kolejna cecha charakterystyczna dla baśni) informuje nas o tym, że minęło dwa tysiące lat. Do uwięzionego w amfibii Davida docierają kosmici, którzy uwalniają bohatera. Następnie odczytują jego wspomnienia i postanawiają nagrodzić jego wytrwałość – wcielają się w rolę Błękitnej Wróżki i obiecują spełnić jakiekolwiek życzenie robota. David prosi o przemianę w prawdziwego chłopca, ale kosmici informują go, że to fizycznie niemożliwe. Android prosi wówczas o to, aby przybysze ożywili jego matkę, dysponują bowiem technologią, która na to pozwala. Dzięki puklowi włosów Moniki („magicznemu artefaktowi”), obciętych niegdyś przez Davida, a przechowywanych przez Teddy’ego, staje się to możliwe – z jednym, bardzo poważnym zastrzeżeniem. Bohaterka może powrócić do świata żywych tylko na jeden dzień.

Android spędza z Monicą najszczęśliwsze 24 godziny swojego życia. Finał A.I. Sztucznej Inteligencji to niemalże idealne baśniowe zakończenie, przynajmniej według recepty Bettelheima: „Podobnie jak w tylu baśniach, idealny stan, o którym marzy mały chłopiec, to spędzić życie wyłącznie we dwoje z królewną (to jest z matką) w okolicznościach, w których zaspokojone byłyby wszystkie potrzeby i pragnienia obojga, tak aby mogli żyć tylko dla siebie i nigdy się nie rozstawać”16. Choć rodzinna sielanka jest wyjątkowo efemeryczna, David osiąga podczas jej trwania to, na co liczył od samego początku. Tuż przed zaśnięciem (i co za tym idzie – ponowną śmiercią) matka kieruje w stronę robota znamienne słowa: „To taki piękny dzień. Kocham cię, David. Naprawdę cię kocham. Zawsze kochałam”. Tymi kilkoma (magicznymi) zdaniami Monica sprawia, że David nareszcie czuje się wyjątkowy, kochany jak prawdziwy chłopiec – niczego więcej do szczęścia nie potrzebował.

16 B. Bettelheim, op. cit., s. 186; cyt. za A. Fiłonowicz, op. cit., s. 107–108.

Janek Brzozowski

Janek Brzozowski

Absolwent poznańskiego filmoznawstwa, swoją pracę magisterską poświęcił zagadnieniu etyki krytyka filmowego. Permanentnie niewyspany, bo nocami chłonie na zmianę westerny i kino nowej przygody. Poza dziesiątą muzą interesuje go również literatura amerykańska oraz francuska, a także piłka nożna - od 2006 roku jest oddanym kibicem FC Barcelony (ze wszystkich tej decyzji konsekwencjami). Od 2017 roku jest redaktorem portalu film.org.pl, jego teksty znaleźć można również na łamach miesięcznika "Kino" oraz internetowego czasopisma Nowy Napis Co Tydzień. Laureat 13. edycji konkursu Krytyk Pisze. Podobnie jak Woody Allen, żałuje w życiu tylko jednego: że nie jest kimś innym. E-mail kontaktowy: jan.brzozowski@protonmail.com

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA