Ostatnią lokacją, do której docierają David i jego towarzysze, jest zatopiony Manhattan – bajkowy „koniec świata”. Robot wybiera to miejsce jako ostateczny cel swojej podróży, ponieważ pracownicy Cybertronics zmanipulowali odpowiedzi Doktora Wiem z Rouge City w taki sposób, aby bohater był przekonany, że w ten sposób odnajdzie Błękitną Wróżkę. Tymczasem jego oczom nie ukazuje się pożądana, magiczna istota, lecz profesor Hobby, będący odpowiednikiem Gepetta z bajki Collodiego. Co istotne, na spotkanie z nim bohater wyrusza sam – „magiczni pomocnicy” zostają za drzwiami, jak gdyby przeczuwali, że ich rola kończy się w tym momencie. Naukowiec jest pomysłodawcą i głównym projektantem Davida, którego kopie znajdują się w niemalże każdym zakątku siedziby Cybertronics. W tym momencie główny bohater zostaje otwarcie skonfrontowany z długo wypieraną, brutalną prawdą – nie jest wyjątkowy. Nie jest, jak stwierdza profesor Hobby, jedyny w swoim rodzaju, ale „pierwszy tego rodzaju” (ang. first of a kind). A skoro nie jest wyjątkowy, skoro na wyciągnięcie ręki znajdują się setki jego klonów, wyglądających dokładnie tak samo i zaprogramowanych w dokładnie taki sam sposób, to David nie może stać się prawdziwym chłopcem. Cały sens jego egzystencji, cel długiej i niebezpiecznej podróży rozpada się w przeciągu zaledwie kilku minut.
Po odkryciu druzgocącej prawdy David popada w marazm i melancholię – stan, do którego niegdyś chciał doprowadzić go Martin. Siedząc na krawędzi wieżowca, podejmuje jedną z najbardziej ludzkich decyzji w swoim życiu – postanawia popełnić samobójstwo, spocząć na dnie oceanu. Gdy wpada do wody, otacza go ławica ryb. W bajce Collodiego zwierzęta te pełniły całkiem istotną rolę – pozbawiały Pinokia oślej skóry, której pajacyk nabawił się na Wyspie Radości. W filmie Spielberga kierują bohatera ku ruinom wesołego miasteczka, w którego centralnym punkcie znajduje się rzeźba Błękitnej Wróżki. Utracona nadzieja Davida momentalnie odżywa.
Robot wykorzystuje ukradzioną, policyjną amfibię, aby podpłynąć jak najbliżej posągu. Niechcący zahacza pojazdem o diabelski młyn, zaklinowując się tym samym naprzeciwko rzeźby. Patrząc w oczy Błękitnej Wróżki, David bez końca artykułuje swoją prośbę, wierząc w magiczną moc słowa: „Błękitna Wróżko? Proszę… Proszę, zamień mnie w prawdziwego, żywego chłopca. Proszę… Błękitna Wróżko? Proszę… Proszę… Spraw, bym był prawdziwy. Błękitna Wróżko? Proszę, zamień mnie w prawdziwego chłopca…”.
Wszechwiedzący narrator (kolejna cecha charakterystyczna dla baśni) informuje nas o tym, że minęło dwa tysiące lat. Do uwięzionego w amfibii Davida docierają kosmici, którzy uwalniają bohatera. Następnie odczytują jego wspomnienia i postanawiają nagrodzić jego wytrwałość – wcielają się w rolę Błękitnej Wróżki i obiecują spełnić jakiekolwiek życzenie robota. David prosi o przemianę w prawdziwego chłopca, ale kosmici informują go, że to fizycznie niemożliwe. Android prosi wówczas o to, aby przybysze ożywili jego matkę, dysponują bowiem technologią, która na to pozwala. Dzięki puklowi włosów Moniki („magicznemu artefaktowi”), obciętych niegdyś przez Davida, a przechowywanych przez Teddy’ego, staje się to możliwe – z jednym, bardzo poważnym zastrzeżeniem. Bohaterka może powrócić do świata żywych tylko na jeden dzień.
Android spędza z Monicą najszczęśliwsze 24 godziny swojego życia. Finał A.I. Sztucznej Inteligencji to niemalże idealne baśniowe zakończenie, przynajmniej według recepty Bettelheima: „Podobnie jak w tylu baśniach, idealny stan, o którym marzy mały chłopiec, to spędzić życie wyłącznie we dwoje z królewną (to jest z matką) w okolicznościach, w których zaspokojone byłyby wszystkie potrzeby i pragnienia obojga, tak aby mogli żyć tylko dla siebie i nigdy się nie rozstawać”16. Choć rodzinna sielanka jest wyjątkowo efemeryczna, David osiąga podczas jej trwania to, na co liczył od samego początku. Tuż przed zaśnięciem (i co za tym idzie – ponowną śmiercią) matka kieruje w stronę robota znamienne słowa: „To taki piękny dzień. Kocham cię, David. Naprawdę cię kocham. Zawsze kochałam”. Tymi kilkoma (magicznymi) zdaniami Monica sprawia, że David nareszcie czuje się wyjątkowy, kochany jak prawdziwy chłopiec – niczego więcej do szczęścia nie potrzebował.
16 B. Bettelheim, op. cit., s. 186; cyt. za A. Fiłonowicz, op. cit., s. 107–108.