search
REKLAMA
Ranking

8 szokujących spraw kryminalnych godnych ekranizacji

Karolina Chymkowska

16 marca 2017

REKLAMA

Tajemnicze, intrygujące, niewyjaśnione, czasem znak czasów i symbol epoki, czasem tak dziwaczne, że rodzą setki mniej czy bardziej prawdopodobnych teorii. Dają do myślenia albo po prostu szokują. Autentyczne sprawy kryminalne, które z powodzeniem mogłyby zainspirować scenariusz filmowy. Kolejność przypadkowa.

Eva Coo. Kobieta bardzo samodzielna

Nazywano ją “divą z celi śmierci”. Urodzona w Kanadzie jako Eva Curry w 1894 roku, miała nosa do interesów, żyłkę przedsiębiorcy i stosunkowo niewiele skrupułów. Niezależna i obrotna, z powodzeniem kierowała własnym biznesem, zapewniając utrzymanie zarówno sobie, jak i kilkanaściorgu pracownikom, w większości kobietom. Płaciła nawet za ich ubezpieczenie zdrowotne – zależało jej na “czystym” interesie. Wszyscy ją znali i ona znała wszystkich.

Gośćmi jej przybytku, dostarczającego rozrywek cielesnych i procentowych, byli politycy i policjanci. Słowem, radziła sobie świetnie. Ba, myślała też perspektywicznie. Nic nie trwa wiecznie – rozumowała Eva, do spółki z całkowicie podzielającą ten punkt widzenia przyjaciółką, Marthą Clift – a rozsądna kobieta, pozbawiona męskiego opiekuna, musi mieć wzgląd na to, co ją spotka na stare lata. Eva zatem systematycznie nakłaniała swoich pracowników do wykupywania polis na życie, wspierając ich hojnie przy płaceniu składek.

Jeden z nielicznych zachowanych portretów Evy Coo

Dbała tylko o to, by być beneficjentką każdej z nich. W końcu, w 1934 roku, doszła do wniosku, że czas z tego skorzystać. Harry “Gimpy” Wright, drobny pijaczek i podopieczny Evy, stał się pierwszą ofiarą. I wszystko poszłoby gładko – koroner uznał śmierć Gimpy’ego za wypadek – gdyby Eva nie dała się ponieść niecierpliwości. Nim nieszczęśnik na dobre ostygł w grobie, już domagała się wypłacenia pieniędzy z polisy. To wydało się na tyle podejrzane, że śledczy postanowili przyjrzeć się sprawie jeszcze raz. Dokonano ekshumacji, a obie kobiety zostały sprowadzone na przesłuchanie bezpośrednio na cmentarz, co przeszło do historii jako jedno z najbardziej groteskowych przesłuchań w historii kryminologii. Podczas gdy jeden z detektywów prowadzał aresztantki po terenie, kilku pozostałych przenosiło rozkładające się szczątki i podrzucało na trasie. Kobiety, co chwila natykając się na zwłoki, niemal doznały załamania nerwowego i trudno się im dziwić. Marthę skazano na dwadzieścia lat, Evę – na śmierć.

“Goodbye, darlings” – tak brzmiały ostatnie słowa Evy, nim stała się trzecią, po Annie Antonio i Ruth Snyder, kobietą straconą w XX wieku na krześle elektrycznym w Sing Sing. Do końca nie potrafiła pojąć, dlaczego nikt z dawnych przyjaciół nie odwiedza jej w więzieniu…

Skylar Neese. Psychopatia na Twitterze

2012 rok, Zachodnia Wirginia. Trzy nieodłączne przyjaciółki, Skylar Neese, Rachel Shoaf i Shelia Eddy. Tysiące wpisów na portalach społecznościowych, pełne uśmiechów selfies, nieustające deklaracje wzajemnej lojalności i miłości, jak to wśród nastolatek bywa. Wszystkie piękne, utalentowane, popularne. Królowe szkolnej społeczności. Śmietanka śmietanki.

W nocy 6 lipca 2012 roku Skylar zaginęła bez wieści. Wymknęła się cichcem przez okno sypialni i dosłownie rozpłynęła w powietrzu. Przemysłowa kamera zarejestrowała, jak wsiada do ciemnozielonego sedana. Czyżby poznała kogoś niebezpiecznego przez sieć? Naiwnie zaufała nieznajomemu? Zrozpaczeni rodzice, jednak Rachel i Shelia oczywiście są na miejscu, pocieszają, koją. Rodzina Skylar traktuje je niemal jak przybrane córki, przecież znają się od zawsze.

Skylar Neese

Mija pół roku i Rachel w końcu pęka. Wpada w nieopanowaną histerię, matka dzwoni na pogotowie, w tle słychać obłąkańczy krzyk. To nie nieznajomy odebrał życie Skylar, tylko jej dwie najlepsze przyjaciółki. Wywabiły ją z domu, wywiozły do lasu, policzyły chórem do trzech i zaatakowały. Ponad pięćdziesiąt ciosów nożem. Pogrzebać ciała się nie udało, więc ją tam zostawiły. Skylar powtarzała tylko “dlaczego?”.

Pytanie do dzisiaj pozostaje bez odpowiedzi, chociaż pojawiły się oczywiście plotki. Rzekomo Rachel i Shelia mogły mieć romans, rzekomo Skylar chciała to upublicznić. Rzekomo. A w ogóle to przestały ją po prostu lubić. Zrobiła się taka irytująca. Chciały to tylko w miarę szybko załatwić, żeby zdążyć przez letnim obozem kościelnym.

Shelia Eddy była uzależniona od mediów społecznościowych, w szczególności od Twittera. Jej profil i wpisy nadal są dostępne i od ich lektury robi się słabo, ponieważ rzadko zdarza się okazja obserwowania z tak bliska aktywności psychopaty czystej wody. Wiadomość o śmierci Skylar komentuje co prawda obłudnym wpisem pełnym żalu (zawsze będę o tobie myśleć, najdroższa przyjaciółko), za to jeśli przedrzeć się przez te kilometry tekstu, odsiewając wszystkie zachwyty nad Nicki Minaj, Słodkimi kłamstewkami i narzekanie na alergię, można znaleźć:

W samym dniu morderstwa natomiast cieszyła się, że ma przed sobą maraton z Prawem i bezprawiem w telewizji.

Do jakiego stopnia trzeba się czuć bezkarnym królem świata, żeby puścić coś takiego?

Rachel i Shelia od 2013 roku siedzą w więzieniu. Na pomysł, by wyrazić skruchę, jak dotąd jeszcze nie wpadły.

REKLAMA