Piątek z Pankracym
„Już za chwileczkę, już za momencik, Piątek z Pankracym zacznie się kręcić. Kręcić się będzie Pankracy z Panem. Czy wszystkie buzie już roześmiane?”
Tę wesolutką piosenkę przez lata nuciły kolejne pokolenia wolno dogasającego komunizmu. I jakkolwiek był to przyjemny szlagier, a i sam program wzbudzał głównie pozytywne emocje, to od początku coś mi w nim nie grało. I wrażenie to bynajmniej nie umarło wraz z doświadczeniem kolejnych lat. Już pomijając fakt, czemu dorosły, przypuszczalnie bezdzietny, samotny i pozbawiony pracy, a w krytycznych momentach także sprawiający dość trefne wrażenie typ gada do skarpety (a ona mu jeszcze odpowiada), to mocno problematyczny jest tu sam wygląd Pankracego. Tępe, pozbawione życia, czarne oczy; głosik mocno zaawansowanego wiekiem rencisty – w niedalekiej przeszłości konesera denaturatu – oraz ciało, które najwyraźniej przeszło kilka wyjątkowo makabrycznych wypadków, w tym przynajmniej jeden z udziałem TIR-a. Owszem, nie jest to ten sam poziom grozy, co monstrum Frankensteina. Ale też i z Frankensteinem łatwiej mi się było oswoić…
Tomek i przyjaciele
Umieszczanie ludzkich twarzy na martwych przedmiotach powinno być prawnie zakazane. O ile jeszcze pixarowskie Auta działają, bo mają jakąś ekspresję, mimikę i wszystko to, co tworzy pełnoprawną postać, tak Tomasz i jego trupa stanowią chodzą…, przepraszam, jeżdżący po torach koszmar małoletniego widza. Martwe, jakby wykute w stali oblicza o różnych, nie zawsze przyjaznych kształtach/emocjach i poruszające się jedynie na bok oczka to coś, czego nie powstydziłby się żaden mistrz horroru. Nie dziwne zatem, że coraz bardziej rosnący na ekranie telewizora Tomcio podświadomie przyprawiał o gęsią skórkę, a następnie powracał w koszmarach sennych, zbliżając się i zbliżając… Dziś nie jest wcale lepiej, bo gdy człowiek nie ogląda się za siebie na torach, łatwo o bynajmniej nie poprawiające humoru teorie godne Tetsuo. Na przykład:
Mała syrenka
W archiwach Disneya mamy sporo pamiętnych antagonistów, których w mniejszym lub większym stopniu baliśmy się za szczeniaka (bądź nie). Lecz mimo to jako pierwsza przychodzi na myśl imienniczka słynnej polskiej piosenkarki – i to bynajmniej nie przez wzgląd na dane skojarzenie hasła. Ta… co tu dużo pisać, ośmiornica z oklapniętymi cyckami i potężną nadwagą dawno, dawno temu wzbudzała w nas jednocześnie respekt, lęk i odrazę. Znamienne przy tym, że wraz z mijającym czasem uczucia te jedynie przybrały na sile – głównie dzięki bezustannym zmianom w świecie rzeczywistym. Mała syrenka wyprzedziła bowiem swoje czasy, już wtedy strasząc nas portretem współczesnych feministek. Masakra.
Motyw niekoniecznie znany polskim dzieciom z uwagi na tłumaczenie (zresztą wątpię, czy odcinek ten był w ogóle wyświetlany w rodzimej telewizji). Trzeba jednak przyznać, że łysy Darth Vader ponuro odliczający kolejne numery, którym towarzyszy coraz dziwniejsza ekspresja twarzy i wciąż to samo, hipnotyzujące spojrzenie, to coś, co automatycznie uruchamia syrenę alarmową z tyłu głowy. No i ten twist na koniec – na zawał serca. Jakby tego było mało, koleś ma na swoim koncie także recytację całego alfabetu.
Śpijcie spokojnie…
Co jeszcze was przeraża(ło)? Komentarze są głodne przykładów.