search
REKLAMA
Zestawienie

7 najlepszych ról JERZEGO STUHRA. Król komedii i dramatu

Odys Korczyński

18 kwietnia 2021

REKLAMA

Jan Piszczyk, Obywatel Piszczyk (1988), reż. Andrzej Kotkowski

Jak zrobić wszystko, tak naprawdę nie robiąc nic. Z nieporadności Piszczyka Jerzy Stuhr uczynił główny element komediowy, jak również przyciągający widza do postaci głównego bohatera. Piszczyka nie da się postrzegać jako bohatera pozytywnego, którym chciałoby się być w rzeczywistym świecie. A jednak jest on zagrany z taką powodującą sympatię energią, że nie sposób go nie polubić. Bezpośrednim konkurentem Jerzego Stuhra był tu Bogumił Kobiela odtwarzający Piszczyka w Zezowatym szczęściu Andrzeja Munka z 1960 roku. Kobiela, na swój sposób zawsze uroczy, uczynił ze swojego bohatera kompletnego niedorajdę życiowego i na tym nieco slapstickowym podejściu oparł całą postać, zgodnie zresztą z wciąż żywymi trendami w tamtejszym polskim kinie, wziętymi z produkcji międzywojennych. Jerzy Stuhr wyrwał się już z tej kinematograficznej przeszłości i pokierował charakterem Piszczyka nieco inaczej. Owszem, nadal jest on nieporadnym życiowo człowiekiem, lecz Piszczyk z końca lat 80. ma w sobie o wiele więcej sprytu, odwagi i determinacji, a nie jest klaunem, z którego można się jedynie bezrefleksyjnie śmiać.

Józef Kozioł, Pogoda na jutro (2003), reż. Jerzy Stuhr

Życzyłbym sobie, by było inaczej, ale pod tym względem nie można mieć wszystkiego. Jak pewnie zauważyliście, wszystkie wymienione tu legendarne, kultowe, pamiętne i popkulturowe role Jerzy Stuhr zagrał nie w swoich filmach. Pogoda na jutro jest wyjątkiem – kreację Józefa Kozioła można określić świetną rolą, lecz nie tego typu występem, który wszedłby do historii polskiej kinematografii. To jedna z tych ról, które są jednocześnie komediowe i moralizatorskie. Chwilami można nawet odnieść wrażenie, że tego wpierania widzowi pewnej narracji etycznej jest w Józefie Koziole zbyt wiele. Na szczęście Jerzy Stuhr wraz z wiekiem nie stracił komediowej energii. Przykrył nią wszelkie niedoróbki scenariuszowe Pogody na jutro. Poprowadził widza drogą przez życie człowieka, który za wszelką cenę chciał uciec przed swoją niezwykłością. Typy mocno zindywidualizowane tak mają, gdy nikt nie nauczy ich wiary w siebie.

Johnny Pollack, Deja Vu (1989), reż. Juliusz Machulski

O prezentacji Chicago w 1925 roku należałoby szybko zapomnieć i w ogóle nie łączyć tej sekwencji z całością Deja Vu. Polscy aktorzy mówiący po angielsku, gdzie ruch ich ust jest zupełnie niezgodny z tym, co się słyszy, wyglądają tandetnie i amatorsko. Scena jak z Ojca chrzestnego również. Jeśli to miał być pastisz, to zupełnie nie wyszedł. Aktorzy są tak posągowi i spięci, że nie sposób oglądać ich bez zażenowania. Na szczęście pojawia się Jerzy Stuhr. Nawet gdy mówi w obcym języku, brak synchronu nadrabia mimiką. Mniej się zauważa wszystkie niedoskonałości kina Juliusza Machulskiego, bo osobowość bohatera wraz z osobowością aktora maksymalnie zajmują uwagę odbiorcy. Scenariusz również, jak to zwykle bywa u Machulskiego, jest świetny, tylko rzemiosło, także jak zwykle, poległo. Bohater zagrany przez Jerzego Stuhra jest, rzecz jasna, negatywny, lecz aktor dodaje mu tak wiele sympatycznych cech, że trudno Johnny’ego Pollacka uważać za antagonistę. Na tym polega kunszt Stuhra i za tę zdolność przekuwania złych emocji w komedię go tak cenimy.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA