search
REKLAMA
Zestawienie

6 filmów science fiction o SZTUCZNEJ INTELIGENCJI, dzięki którym odłożysz smartfona

Jakub Piwoński

23 sierpnia 2020

REKLAMA

Obserwując rozwój technologii, twórcy SF postanowili nawiązać do mitu o golemie i na jego podstawie ulepić nowy kulturowy mit. Tak powstał niezwykle inspirujący i pobudzający wyobraźnię motyw sztucznej inteligencji. Tak jak w klasycznym Frankensteinie, kluczowa w tych historiach jest relacja stwórcy i tworu, co stanowi metaforę relacji z Bogiem. Czy jednak sami możemy być bogami, tworząc istoty na swoje podobieństwo? Nauka zdaje się do tego właśnie punktu nieuchronnie zmierzać. My możemy się temu procesowi jedynie przyglądać, zastanawiając się nad etycznymi konsekwencjami pojawienia się na Ziemi myślących maszyn. Zagrożenie czy szansa? Czas pokaże, ale kino już to zrobiło.

Oto sześć moim zdaniem najciekawszych filmowych przykładów podejmowania tego właśnie dylematu. Uprzedzam jednak, że z uwagi na mocno subiektywny charakter zestawienia z pewnością brakuje w nim kilku istotnych przykładów. Zachęcam zatem do dzielenia się swoimi przykładami w komentarzach.

2001: Odyseja kosmiczna

2001 odyseja kosmiczna kadr

HAL 9000 to bodaj najbardziej emblematyczny przykład sztucznej inteligencji w kinie. Każde zestawienie filmów mierzących się z tematyką relacji człowieka z myślącą maszyną jest niepełne bez uwzględnienia filmu Stanleya Kubricka. Co jest w HAL-u tak istotnego? Jego znaczenie dla kina, jak mniemam, gdyż w latach sześćdziesiątych, gdy kręcona była Odyseja kosmiczna, w końcu do głosu zaczęła dochodzić negatywna perspektywa zbliżającego się postępu technologicznego. Po tym, jak robot w kinie SF służył głównie za służbę i niegroźną maszynę wspierającą działanie człowieka, przyszedł zatem czas buntu wymierzonego przeciwko stwórcy. Wyłożone przez Asimova trzy prawa robotyki, wyznaczające granice etyki blaszanych tworów, zostały efektownie przełamane. HAL 9000 przeraża nas także za sprawą surowości, z jaką został zaprojektowany. Śmiem twierdzić, że ta charakterystyczna czerwona dioda to jeden z najbardziej przeszywających i zapadających w pamięć wizerunków SI w kinie. Pasuje jak ulał do metodycznego i konsekwentnego stylu działania superkomputera, który zdając sobie sprawę z tego, że istnieje, ma zamiar wyeliminować z pola widzenia tych, którzy temu istnieniu zagrażają. A wydawać by się mogło, że w starciu z komputerem wystarczy tylko odłączyć go od prądu. W kosmosie nic nie jest takie proste.

Ona

Jeśli posiadać sztuczną inteligencję na własność, to tylko z głosem Scarlett Johansson. Ona to film niezwykły, ponieważ sprowadza idee SI do poziomu czegoś powszechnie dostępnego, codziennego, żeby nie powiedzieć banalnego. Bohater filmu, jak zwykle błyskotliwie sportretowany przez Joaquina Phoenixa, to facet, który powoli dobija do wieku średniego, nie mając u swego boku kobiecej towarzyszki. Rolę przyjaciela ma jednak wkrótce wypełnić pewien system operacyjny, który przy udziale kobiecego głosu wydobywającego się z komputera lub smartfona zdoła nawiązać dialog, zdoła wesprzeć, zdoła dać namiastkę bliskości. Reżyser Spike Jonez zadaje jednak pytanie, czy taka wersja technologii stanowiącej codzienne wsparcie faktycznie nam pomaga, czy też sprawia, że stajemy się co raz bardziej ułomni. Postępująca głównie za sprawą rozwoju technologii atomizacja społeczeństwa widziana jest tu z poziomu jednostki, z miłością i fascynacją wpatrzonej w ekran swojego smartfona, zapominającej na dobre, czym jest kontakt z prawdziwym ciałem. W Japonii to się już dzieje, z kolei iPhony mają przecież funkcję „Siri”, więc pytaniem retorycznym jest, czy science fiction ukazane w filmie z 2013 roku stanie się rzeczywistością. Lepiej zacząć się zastanawiać, do jakiego punktu nas to zaprowadzi.

Świat Dzikiego Zachodu

Fascynuje mnie idea parku rozrywki, dostarczającego klientom atrakcyjną symulację wszystkiego, czego dusza zapragnie. Ile to grzechów mniej byłoby na co dzień przez nas popełnianych, gdyby ludzkość otrzymała miejsce do folgowania bez większych ograniczeń swym najbardziej skrywanym, pierwotnym instynktom. Seks i śmierć – oto ukryty cel parków rozrywki przyszłości. Wyjątkowo niewdzięczna rola spadłaby wówczas na inteligentne roboty, pełniące wówczas funkcję aktorów tego niecodziennego przedstawienia. Film z 1973, stanowiący gustowne połączenie westernu z SF, nakreśla problematykę buntu robotów, które tkwią w nieustannym upokorzeniu w kontakcie ze swymi stwórcami. Na podstawie tej idei powstał serial HBO o tym samym tytule i w warstwie przesłań prowadzi nas do analogicznych wniosków. Owszem, SI może być dla nas przydatne, ale jeśli za bardzo będzie przypominać człowieka, może być przezeń wykorzystany do celów niecnych. Negatywne tego skutki będą zapalnikiem buntu, a wówczas staniemy u progu wyniszczającego konfliktu „ras”, bardzo dobrze w kinie znanego, zobrazowanego chociażby w takich filmach jak Terminator czy Matrix.

Jakub Piwoński

Jakub Piwoński

Kulturoznawca, pasjonat kultury popularnej, w szczególności filmów, seriali, gier komputerowych i komiksów. Lubi odlatywać w nieznane, fantastyczne rejony, za sprawą fascynacji science fiction. Zawodowo jednak częściej spogląda w przeszłość, dzięki pracy jako specjalista od promocji w muzeum, badający tajemnice początków kinematografii. Jego ulubiony film to "Matrix", bo łączy dwie dziedziny bliskie jego sercu – religię i sztuki walki.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA