50 prawd objawionych przez MROCZNEGO RYCERZA
38. Wszystkie te zaplanowane w najmniejszym szczególe akcje przeprowadzasz oczywiście z pomocą niezrównoważonych psychicznie bandziorów z paranoicznym rozdwojeniem jaźni. Bandziorów nieprzewidywalnych, którym strach byłoby dać do ręki brzytwę, bo nie wiadomo, czy by się nią ogolili, czy las wycięli. OBALAMY? … NIE! Podtrzymuję swoje zdanie, że pomyleńcy, paranoicy i niezrównoważeni psychicznie bandyci, choć byli dla Jokera łatwą do pozyskania siłą roboczą do wykonywania brudnej roboty, nie byli jednocześnie godnymi zaufania “pracownikami”, a akcje Jokera były naprawdę skomplikowane i drobiazgowo zaplanowane.
39. Jeśli jesteś obywatelem Gotham, który usłyszał w telewizji, że w ciągu godziny ma zginąć gość, który chce zakapować Batmana i widzisz na skrzyżowaniu policyjny samochód z przyciemnianymi szybami, jadący z włączonymi kogutami, wiesz na pewno, że akurat tym samochodem przewożony jest ów kapuś i uderzasz w niego swoim autem. OBALAMY? … NIE! Otrzymałem takie oto argumenty: “Koguty nie były włączone. To raz. A dwa samochód miał obstawę z radiowozów. Nietrudno się domyśleć, kto może nim jechać.” oraz “To był wypadek”. Co do pierwszego argumentu, czy naprawdę trzy policyjne auta w mieście tak wielkim jak Gotham oznaczać muszą, że to właśnie w jednym z nich przewożony jest człowiek, o którym trąbi cała telewizja? Aha, koguty były włączone we wszystkich trzech pojazdach, a w samochodzie z Gordonem i świadkiem świeciły się zarówno koguty na dachu, jak i policyjne światła na kratce chłodnicy. Co do drugiego argumentu… nie, to nie był wypadek. Facet za kierownicą samochodu wyraźnie przyglądał się policyjnym wozom, słuchając jednocześnie w radiu informacji “żeby ludzie nie brali spraw we własne ręce” i na pewno ten komunikat nie pomógł mu rozszyfrować, KTO znajduje się w owych policyjnych radiowozach. Facet tak podejrzanie przyglądał się policyjnym wozom, że zwróciło to uwagę stojącego za nimi Bruce’a Wayne’a, który widząc, na co się zanosi, zasłonił policyjny wóz swoim samochodem, przyjmując na niego część siły uderzenia wielkiego auta tego faceta.
40. Choć właśnie skończyła się koordynowana przez policję akcja ewakuacji szpitali, możesz spokojnie wyjść z jednego z nich, raz za razem naciskając detonator, obracając budynek w gruzy. Ani jednego policjanta nie ma już pod szpitalem. OBALAMY? … NIE! Nadesłany argument: “Nie ma, bo uciekli, skąd mogli wiedzieć, kiedy wybuchnie bomba?? A nikt o zdrowych zmysłach nie będzie stał przy drzwiach i czekał aż zostanie zasypany gruzem.” – nie mówiłem, że powinni stać przy drzwiach. Powinni jednak zostać w obrębie szpitala, zabezpieczać teren wokół niego, żeby nie podchodzili gapie itd. itp. Pozostać tam aż do eksplozji, a nie od razu po ewakuacji szpitala jechać na pączki, a tam niech sobie wybucha. Litości…
Podobne wpisy
41. Po wysadzeniu szpitala wsiadasz do żółtego autobusu, bo żółty autobus jest w Gotham najlepszym środkiem transportu do ucieczki z miejsca przestępstwa. OBALAMY? … NIE! W tym punkcie względny spokój.
42. Ani kapitanowie barek, ani obsługa techniczna, odpływając od brzegu, nie spostrzegają, że mają na pokładzie kilkadziesiąt beczek z materiałem wybuchowym. Biorąc pod uwagę fakt, że barki są dość dużymi jednostkami pływającymi, które obowiązują surowe przepisy regulujące ich ruch na wodzie, żaden szanujący się kapitan nie odpłynie nimi od brzegu nie wiedząc, co ma na albo pod pokładem. Niemożliwe też jest, by na barki stojące gdzieś w porcie ktoś mógł ot, tak sobie wejść i wnieść kilkadziesiąt beczek z materiałem wybuchowym, pozostając niezauważonym. OBALAMY? … NIE! Za ten punkt też mnie nie chciano zamordować.
43. Ludności cywilnej na barkach pilnuje kilkunastu uzbrojonych w karabiny żołnierzy. Niebezpiecznych więźniów z Arkham pilnuje kilku (!) strażników uzbrojonych jedynie w shotguny i stojących ramię w ramię z więźniami. Właściwie stopień stłoczenia strażników i więźniów na 1 metr kwadratowy jest tak wysoki, że wygląda to tak, jakby wspólnie te shotguny trzymali. Oczywiście nie dochodzi do próby obezwładnienia strażników i odebrania im strzelb, bo prawdopodobnie sam widok broni przeraża tych niezwykle groźnych przestępców. OBALAMY? … NIE! Tu też spokojnie.
44. Możesz spokojnie stać wśród więźniów, trzymając w dłoni detonator, który może ocalić im życie. Żaden z więźniów nie wyrwie ci go z ręki. Oni już podjęli decyzję – patrz punkt 49. OBALAMY? … NIE! Cisza i spokój.