20 najlepszych polskich filmów lat 70.
9. Potop, 1974 – Jerzy Hoffman
Najlepsza część przeniesionej na ekran Trylogii Henryka Sienkiewicza i prawdopodobnie najlepsze polskie widowisko historyczne. Monumentalny Potop Jerzego Hoffmana (osobiście preferuję oryginalną, niemal pięciogodzinną wersję od przemontowanego niedawno Potopu Redivivus) to wzorcowy przykład epickiego kina patriotycznego niepopadającego w przesadę i starającego się przede wszystkim przedstawić wiarygodne postaci na tle wielkiej historii. Postać Andrzeja Kmicica to najbardziej złożona i przez to ciekawa osobowość całej Sienkiewiczowskiej trylogii, na ekranie ożywiona charyzmą Daniela Olbrychskiego i wyeksponowana w solidnie poprowadzonej opowieści. Mało tu także sztuczności filmów kostiumowych, która cechowała jeszcze pięć lat wcześniejszego Pana Wołodyjowskiego – Potop pomimo pewnego „przypudrowania” jest filmem dosyć realistycznym, ukazującym XVII-wieczne realia ze sporą jak na ówczesne standardy dozą brudu, potu i kurzu. W Potopie zachwyca także rozmach realizacyjny, dzięki któremu sceny takie jak pojedynek Kmicica z Wołodyjowskim czy obrona Częstochowy robią do dziś wielkie wrażenie i podobnie jak cały film dowodzą, że kino polskie lat 70. miało do zaoferowania nie tylko kameralne dramaty, ale też godną światowych standardów efektowność.
8. Aria dla atlety, 1979 – Filip Bajon
Podobne wpisy
Inspirowany prawdziwym zapaśnikiem debiutancki film Filipa Bajona to kreatywne zestawienie pozornych przeciwieństw – główny bohater to połączenie surowej siły z głęboką wrażliwością, a jego historia łączy rzetelny realizm i dosłowność z wysmakowaną estetyką i stylizacją. Aria dla atlety to znakomity, doskonale skonstruowany film przekrojowo prezentujący karierę artysty cyrkowego, jak również melancholijna elegia podszyta goryczą przemijania i tęsknotą za minionym. W głównej roli błyszczy Krzysztof Majchrzak, a na drugim planie wtórują mu w wyrazistych dramatycznych kreacjach Roman Wilhelmi, Bogusz Bilewski i Pola Raksa. Ujęty w wewnątrzfilmową narracyjną klamrę film Bajona ma niezwykłą moc dyskretnego przekazywania emocji i wzruszania, jednocześnie wyróżniając się wizualnym wysmakowaniem. Jest to równocześnie film odcinający się poniekąd od współczesności, zabierający widzów w podróż do przełomu XIX i XX wieku, gdzie opowiedziana zostaje po prostu historia jednostki, bez tworzenia piętrowych metafor i analogii do sytuacji społeczno-politycznej, co w zdominowanym przez tego rodzaju kino końcu lat 70. jest swego rodzaju wyjątkiem.
7. Wodzirej, 1977 – Feliks Falk
Próżno raczej szukać w polskim kinie bardziej wnikliwego studium karierowiczostwa niż Wodzirej z Jerzym Stuhrem w roli głównej. Pracujący jako tytułowy profesjonalny prowadzący bankietów i zabaw Lutek ucieleśnia całą małość i koniunkturalność przeciętnego obywatela, pragnącego wspiąć się po szczeblach kariery w obłudnym systemie. Groteskowy dramat wzmaga fakt, że ambicje Lutka, prowadzące go do złamania wszelkich zasad moralnych i całkowitego upadku, sięgają nie dalej niż chwilowy sukces w marginalnej profesji. Falk bezbłędnie punktuje kolejne etapy upadku bohatera, wzorcowo rozkręca intrygę i stopniowo tworzy swoistą synekdochę zgniłego, oportunistycznego społeczeństwa. Wszystkiego dopełnia fenomenalna kreacja Jerzego Stuhra, który tworzy niesamowicie antypatyczną, ale równocześnie na swój sposób charyzmatyczną postać. Wodzirej to jeden z tych seansów, które pomimo bycia nieprzyjemnymi porywają swoją prostotą i ładunkiem emocjonalnym, dzięki czemu na długo zapadają w pamięć.