15 finansowych KLAP, które okazały się DOBRYMI FILMAMI

Jeśli film polegnie w kinach, niemal zawsze uznawany jest za artystyczną porażkę. Ale historia kinematografii pokazuje, że wiele filmów, które w momencie swojej premiery nie osiągnęły oczekiwanych zysków, zdołało zostawić po sobie coś wartościowego. Coś, co sprawia, że po latach, mimo wszystko, wraca się do nich dobrze. Oto lista filmów, które pomimo finansowej klapy okazały się fajne. A niektóre stały się nawet klasykami!
Jedna uwaga, w ramach przypomnienia. Jeśli chcemy uznać, że dany film nie zaliczył klapy, nie wystarczy, że zwrócą się jego koszty, nie wystarczy też, że zarobi kilka milionów więcej. Musi zarobić co najmniej jeszcze raz tyle, by w ten sposób pokryć także koszty promocji.
Wodny świat
Budżet: 175 mln $ / Wpływy z kin: 264 mln $
Jedna z głośniejszych porażek w historii kina. Będący wówczas u szczytu popularności Kevin Costner ponownie zbratał się z Kevinem Reynoldsem, z którym współpracował przy Robin Hoodzie, by dać widowni postapokaliptyczne widowisko, przyprawione szczyptą Nowej Przygody. Film określano mianem klapy jeszcze przed premierą. Wynikało to z licznych problemów, z jakimi borykała się produkcja, łącznie z przepisywaniem scenariusza, przedłużającymi się zdjęciami odbywającymi się w trudnych warunkach oraz konfliktami z Costnerem, który w tamtym czasie przeżywał rozwód. Filmowi nie pomogło także reklamowanie go jako najdroższego filmu wszech czasów, ponieważ to wywindowało oczekiwania widowni. Osobiście jednak Wodny świat po latach wciąż wspominam bardzo dobrze. To świetna, wartka rozrywka, z ciekawym bohaterem i równie ciekawym światem przedstawionym. Swego czasu kasetę VHS z tym filmem męczyłem niemiłosiernie.
Zawrót głowy
Budżet: 2,5 mln $ / Wpływy z kin: 7,5 mln $
Podobne wpisy
Technicznie rzecz biorąc, Zawrót głowy coś tam zarobił. Ale umówmy się co do jednego: przy takim reżyserze i przy takich oczekiwaniach osiągnął wynik gorszy niż zły. Niemal wszyscy uznawali film Hitchcocka za artystyczną porażkę. Sam Hitchcock zabrał głos w sprawie, wskazując palcem na Jamesa Stewarta jako winnego klapy. Według reżysera miał on być za stary do wiarygodnego odegrania romansu z dwudziestokilkuletnią Kim Novak. Widownia miała też być nieprzychylnie nastawiona do pomysłu obsadzenia Stewarta w nieco mroczniejszych klimatach, gdy jeszcze niedawno królował w ciepłych dramatach obyczajowych. Po latach analizy konstrukcji dzieła krytycy są jednak zgodni – Zawrót głowy to jeden z najważniejszych filmów nie tylko w dorobku Hitchcocka, ale także w historii kina. A ja się pod tą opinią podpisuję.
Galaktyczny wojownik
Budżet: 60 mln $ / Wpływy z kin: 15 mln $
Lubię Paula W.S. Andersona, ale nie jest to twórca, którego lubić łatwo. To jeden z tych reżyserów, których smak porażki nie powstrzymuje przed dalszym działaniem. Anderson w swej karierze zaliczył kilka ewidentnych klap, ale niektóre z tych filmów nie zasłużyły sobie na niesławę. Kultowy Ukryty wymiar znany jest bodaj każdemu sympatykowi SF i po latach trzyma się dość dobrze. Wyróżnić zatem postanowiłem Galaktycznego wojownika, którego porażka była dotkliwsza. Film, na którym osiadł już kurz zapomnienia, to kawał dobrego, klasycznego SF, z bohaterem, który intryguje i za którym chce się podążać. Po latach warto przypomnieć sobie ten film także dlatego, że wątki łączące go z Łowcą androidów (o których swego czasu pisałem) w świetle pojawienia się Blade Runnera 2049 stały jeszcze bardziej wyraźne (choć nadal traktować je wypada tylko jako ciekawostkę).
Ali
Budżet: 107 mln $ / Wpływy z kin: 87 mln $
Cenię sobie kino Michaela Manna. Jest w swym przekazie bardzo dosadny i męski. Pomimo jakości, którą potrafi zapewnić, Mann zaliczył w swojej karierze kilka finansowych wpadek. Słynny Informator o dziwo jest jedną z nich. Inny przykład to Ali. Wydawać by się mogło, że to samograj. Historia jednego z największych bokserów w dziejach. W głównej roli jeden z najpopularniejszych aktorów. A jednak widownia nie przyjęła Alego dobrze. Być może porażka była wynikiem nierównej rywalizacji z pierwszym Władcą Pierścieni. Być może wynikła z tego, że film zszedł z ekranów dwa dni po tym, jak ogłoszono nominacje do Oscarów (Ali zdobył dwie). Klapa też mogła wziąć się z tego, że widzów ten film po prostu zmęczył, tak czasem trwania, jak psychologicznym ciężarem. Osobiście jednak uważam tę niesławę za kompletnie niezasłużoną. Ali to wybitnie zagrany, nietuzinkowy film bokserski, z wyczuciem przedstawiający sylwetkę wielkiej persony, bez silenia się na podniosłość.
Sprzymierzeni
Budżet: 85 mln $ / Wpływy z kin: 120 mln $
Obejrzałem film Zemeckisa stosunkowo niedawno, nie wiedząc o tym, że zaliczył on w kinach porażkę. Może nie dotkliwą, ale jednak porażkę, biorąc pod uwagę oczekiwania studia i widowni. Wiele argumentów przemawiało za tą produkcją. Zemeckis na stołku reżyserskim to mocne nazwisko. W swoich złotych czasach potrafił przynieść studiu i dużo pieniędzy, i dużo prestiżu. Zapewne chciano do tego nawiązać w Sprzymierzonych. Sygnowanie filmu nazwiskami Brada Pitta i Marion Cotillard (i sugerowanie ich romansu) miało w tym pomóc. Nie udało się. Ale pomimo tego, że Zemeckis wyraźnie przeestetyzował tę historię, bo nakręcił ją zbyt ładnie, zbyt czysto, zbyt sterylnie, to wciągnęła mnie ona swoim dramatycznym rozwojem. Zaskoczyło mnie też to, że w ramach opowieści szpiegowskiej można przekazać wiele prawd o miłości i przywiązaniu.