search
REKLAMA
Anime

PERFECT BLUE. 20 lat od premiery niezwykłego anime

Krzysztof Gonerski

28 lutego 2018

Perfect Blue
REKLAMA

The color of illusion is Perfect Blue

Na początku była powieść “Perfect Blue” Yoshikazu Takeuchiego. Potem miała być filmowa adaptacja z aktorami. Takeuchi napisał nawet scenariusz, zainteresował nim producenta Koichi Okamoto. Ale wytwórnia Rex Entertaiment, której przedstawiono projekt, odłożyła realizację “na później”, ponieważ w 1995 roku Kobe nawiedziło straszliwe trzęsienie ziemi. Ostatecznie zadecydowano, że łatwiej będzie stworzyć wersję animowaną powieści Takeuchiego. Projekt powędrował zatem do studia Madhouse, gdzie trafił do rąk Katsuhiro Otomo, twórcy słynnego Akiry. Ten zaś polecił swego niedawnego współpracownika Satoshiego Kona, z którym pracował przy krótkim filmie zatytułowanym Magnetic Rose, wchodzącym w skład projektu Memories.

Satoshi Kon od dzieciństwa zafascynowany był mangą. Zaczytywał się w popularnych komiksach w rodzaju “Yamato” czy “Gundam”, najbardziej jednak cenił sobie twórczość Katsuhiro Otomo, który później zasłynął w środowisku twórców anime. Młody Kon zainteresował się także filmem aktorskim, zwłaszcza filmami Akiry Kurosawy oraz, co szczególnie ważne w kontekście jego twórczości, Terry’ego Gilliama. Poza kinem pociągała go także sztuka oraz rysowanie. Swoją karierę, jak większość twórców anime, rozpoczął od tworzenia mang, z których jedną nagrodziło nawet wydawnictwo Kodansha. Od 1991 roku pracował w przemyśle anime, zaczynając od scenografii, a potem przez pewien czas współpracując przy różnych projektach. Pracując nad wspomnianym Memories miał możność poznać swego dawnego idola, Otomo. W końcu przyszła pora na reżyserski, w pełni samodzielny debiut – Perfect Blue.

Kon nie przeczytał powieści Takeuchiego, a scenariusz zbytnio go nie zaciekawił. Zgodził się jednak wyreżyserować film pod warunkiem, że pozwoli mu się dokonać znaczących zmian w scenariuszu. Takeuchi i Okamoto nie oponowali specjalnie, znużeni ciągłym zwlekaniem z realizacją ich projektu, zastrzegając jedynie, by debiutant pozostawił szkielet scenariusza, czyli wątek idolki prześladowanej przez fanatycznego wielbiciela. Kon poprosił zatem o ponowne napisanie skryptu Sadayuki Muraiego, który zanim został scenarzystą, zajmował się organizacją różnych imprez z udziałem idoli. Wprowadzono m.in. wątek “filmu w filmie” oraz motyw stopniowego odrealniania rzeczywistości. Kon wpadł też na pomysł internetowego dziennika, który jakoby prowadzi bohaterka filmu, Mima. Co ciekawe reżyser dopiero po ukończeniu zdjęć do filmu zakupił sobie komputer – wcześniej go nie miał. Ważniejsze jest jednak to, że wszystkie te zmiany okazały się strzałami w dziesiątkę.

Z pozoru fabuła Perfect Blue czyni zadość formule tzw. stalker movies (przypis 1), czyli filmów o prześladowcach (przypis 2). Odmiana tego nurtu thrillerów, w których prześladowcą jest obsesyjnie zakochany w swoim idolu fan, charakteryzuje się kilkoma stałymi elementami. Po pierwsze obsesja wielbiciela zazwyczaj wypełnia całe jego życie, w uwielbieniu dla idola fan stara się często ukryć własne frustracje lub niepowodzenia w relacjach z innymi ludźmi, idol jest dla niego ideałem i nieskazitelnością. Po drugie tematem filmów tego rodzaju jest “zdrada” idola – bożyszcze zmienia swoje emploi, kończy karierę, przechodzi do innej drużyny (Fan), uśmierca ulubioną powieściową bohaterkę (Misery), czy w jakikolwiek inny sposób sprzeniewierza się wielbionemu przez fana wizerunkowi jego idola. Konsekwencją zdrady są coraz bardziej natarczywe próby wpływania na bożyszcze, by ten zrozumiał swój błąd i powrócił do zarzuconego image’u. Finał to pojedynek między znajdującym się w stanie kompletnej paranoi fanem a walczącym o życie swoje lub swoich bliskich idolem.

REKLAMA