Polskie akcenty w serialu TEORIA WIELKIEGO PODRYWU
Ponad 17 milionów amerykańskich widzów ściągał co tydzień przed telewizory każdy kolejny odcinek ostatniego sezonu Teorii wielkiego podrywu. Perypetie czterech nerdów i ich przyjaciół zyskały jednak ogromną popularność również poza Stanami Zjednoczonymi. Jednym z telewizyjnych rynków, na których produkcja Chucka Lorre’a i Billa Prady’ego wciąż świetnie się sprzedaje, jest ten polski. Skąd wysoka oglądalność TBBT w kraju nad Wisłą? Być może wpływ na to ma pewnego rodzaju poczucie swojskości wśród rodzimych odbiorców, wynikające z wielu polskich nawiązań i wątków zawartych w serialu. W niniejszym zestawieniu postaram się zebrać jak najwięcej z nich.
Polskie korzenie twórców, aktorów i postaci Teorii wielkiego podrywu
Rozpocznijmy od polskich korzeni twórców, aktorów oraz postaci Teorii wielkiego podrywu. To bowiem dość interesujące i zaskakujące, że przy okazji jednego serialu mamy do czynienia z tyloma osobami i postaciami w większym lub mniejszym stopniu związanymi z naszym krajem.
Mark Cendrowski
Według serwisu IMDb Mark Cendrowski wyreżyserował 244 epizody Teorii wielkiego podrywu. To osoba, która ma zatem spory udział w sukcesie serialu. Chociaż trudno odnaleźć w sieci informacje na temat polskich korzeni reżysera, to wskazuje na nie jego swojsko brzmiące nazwisko. Mark urodził się w Stanach Zjednoczonych, co sugeruje, że Polakami byli jego bliżsi lub dalsi przodkowie, którzy wyemigrowali z kraju nad Wisłą do USA. Ponadto na polskie pochodzenie Cendrowskiego wskazują liczne rodzime nawiązania i wątki w innych wyreżyserowanych przez niego produkcjach, np. w odcinkach kultowego serialu dla młodzieży Sabrina, nastoletnia czarownica.
Johnny Galecki
Podobnewpisy
Jeśli w przypadku Marka Cendrowskiego istnieją pewne niedopowiedzenia związane z jego polskimi korzeniami, to w kontekście Johnny’ego Galeckiego nie mamy już takich wątpliwości. Sam aktor wyznał bowiem, że jego ojciec jest polskiego pochodzenia. Richard Galecki był żołnierzem Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych stacjonujących w Belgii. To właśnie w tym kraju przyszedł na świat Johnny. Gdy chłopak skończył trzy lata rodzina Galeckich przeniosła się z Bree na przedmieścia Chicago, dołączając do jednego z największych w USA polonijnych centrów. Wychowanie wśród polskiej społeczności nie skłoniło jednak odtwórcy roli Leonarda Hofstadtera do choćby odwiedzenia kraju pochodzenia swego ojca. Właściwie Johnny Galecki nie jest do końca pewny, jak prawidłowo powinno wymawiać się jego nazwisko.
Christine Baranski
Wcielająca się w serialową matkę Leonarda aktorka o nazwisku Baranski również ma polskie korzenie. Christine urodziła się w Buffalo w stanie Nowy Jork. Z krajem nad Wisłą związana jest zarówno jej matka, jak i ojciec. Rodzice Christine nadal posługują się polskim językiem. Nic w tym zresztą dziwnego, ponieważ wciąż zamieszkują polską dzielnicę miasta Cheektowaga, które należy do jednych z większych skupisk naszej rodzimej społeczności w USA. Smykałkę do aktorstwa Christine odziedziczyła po swoich dziadkach, którzy grali na deskach polskiego teatru w Buffalo.
Mayim Bialik
Mayim Bialik urodziła się w 1975 roku w San Diego. Wychowała się w żydowskiej rodzinie, której przodkowie wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych w latach 30. XX wieku. Emigracja pochodzących z Podlasia, ale też Czechosłowacji i Węgier dziadków Mayim miała charakter ucieczki przed prześladowaniami. Być może właśnie kwestię prześladowań Żydów jej bohaterka, Amy, chciała wyjaśnić Penny (Kaley Cuoco), gdy tę ostatnią zachwyciła informacja od Bernadette (Melissa Rauch), według której rodziny Rostenkowskich i Wolowitzów sąsiadowały kiedyś ze sobą w Polsce?
Bernadette Rostenkowski
Chociaż niewiele mówi się w Teorii wielkiego podrywu o pochodzeniu Bernadette Rostenkowski, to podobnie jak w przypadku reżysera Marka Cendrowskiego jej polskie korzenie zdradza przede wszystkim nazwisko. Następnie w serialu mamy do czynienia z różnego rodzaju tropami i małymi żartami, które wskazują na polskość bohaterki granej przez Rauch. I tak oto dowiadujemy się, że Bernadette wychowała się w rodzinie katolickiej, a ostatecznym potwierdzeniem jej pochodzenie są słowa Debbie Wolowitz, która nazywa ją „tą małą Polką”.
Na koniec tego akapitu wrócę jeszcze do wspomnianego, raczej niepopularnego wśród Polaków żartu Bernadette o sąsiadujących w kraju nad Wisłą rodzinach Rostenkowskich i Wolowitzów. Na jego podstawie można bowiem wysnuć tezę, że nazwisko Howarda, czyli Wolowitz, odnosi się do położonej niedaleko Krakowa wsi Wołowice. Wolowitz to niemiecka nazwa wspomnianej miejscowości, która w języku jidysz może być taka sama.