Connect with us

Szybka piątka

Niekoniecznie z TOPU wszech czasów. Nieoczywiste filmy, które uważamy za ARCYDZIEŁA

Wśród nieoczywistych filmów, które uważamy za ARCYDZIEŁA, znajdziesz zaskakujące tytuły pełne kreatywności i humoru.

Published

on

Niekoniecznie z TOPU wszech czasów. Nieoczywiste filmy, które uważamy za ARCYDZIEŁA

Szybka piątka #151

Advertisement
Skazani na Shawshank czy Ojciec chrzestny to filmy powszechnie uznawane za arcydzieła i takie ich postrzeganie nikogo nie dziwi. My tymczasem wymieniamy mniej oczywiste tytuły, które można według nas określić tym mianem. Zachęcamy do podawania własnych typów!

Dawid Konieczka

  1. Człowiek-scyzorykfilm, który po dłuższym czasie od pierwszego seansu uważam za jedno z największych pozytywnych zaskoczeń w całym swoim życiu.

    Człowiek-scyzoryk jest idealnym przykładem tego, czego w kinie poszukuję najbardziej – nieskrępowanej kreatywności. To dzieło po prostu doskonałe w swoim bezkompromisowym, szalenie pomysłowym podejściu do starego jak świat tematu samoakceptacji. Arcydzieło pełne kontrowersyjnego, acz niegłupiego humoru, kapitalnych rozwiązań, emocjonalnego zaangażowania i przede wszystkim – będę to podkreślał na każdym kroku – niebanalnego, niepowtarzalnego pomysłu na siebie. Najlepszy dowód na to, że kino wciąż potrafi zaskoczyć.

  2. Zbliżeniemoje najnowsze odkrycie, bo zaledwie sprzed kilku dni, a przecież do dzieła Abbasa Kiarostamiego zabierałem się już od dawna.

    Zbliżenie reprezentuje sobą wszystko to, co kocham w kinie irańskim i w kinie w ogóle – szczerość i bezpretensjonalność zorientowane przede wszystkim na człowieka, nieobecne niemalże w żadnej innej światowej kinematografii. Kiarostami przeplata film stricte dokumentalny z fabularyzowaną inscenizacją, by pokazać desperackie poszukiwanie ludzkiej godności, co porusza do głębi przede wszystkim dlatego, że ta niewiarygodna opowieść dzieje się naprawdę, na naszych oczach. A przy tym Zbliżenie pokazuje wiele aspektów tego, kim jest reżyser filmowy.

    Głosem niesłyszanych? Idolem, który może zażądać wszystkiego? Natchnionym artystą wyrażającym swoje wnętrze? A może każdym po trochu?

  3. Wanda Gościmińska. Włókniarka – tu opinia szalenie niepopularna (a wręcz mógłbym zaryzykować stwierdzenie, że nikt inny nie myśli tak o tym dziele), bo w moim odczuciu Wanda to najwybitniejszy film w historii polskiego kina. To popis artystycznej maestrii Wojciecha Wiszniewskiego, potok niczym nieskrępowanej kreatywności zacierającej granice między dokumentem a fikcją. Wiszniewski korzysta z zaskakujących, wieloznacznych środków, by stworzyć kolaż, który bardziej oddziałuje na zmysły i podświadomość, niż pobudza do intelektualnej interpretacji.

    A i ta się przecież tutaj sprawdza, bo to film szalenie symboliczny, wywracający formułę prokomunistycznej agitki. Strumień artystycznej ekspresji ponad wszystkim.

  4. Usłyszcie mój krzyk – jeśli miałbym jednym słowem określić film Macieja Drygasa, brzmiałoby ono: wstrząsający. Wstrząsające jest to, jak władza komunistyczna zamiotła pod dywan dramatyczny protest Ryszarda Siwca, szarego człowieka, który na oczach setek tysięcy ludzi podpalił się podczas dożynek w 1968 roku. Jak ten przerażający sprzeciw przeszedł bez żadnego echa, a dożynkowe tańce kontynuowano jak gdyby nigdy nic, co Drygas podkreśla, nadając imprezie odrealniony charakter poprzez spowolnienie obrazu i niepasującą muzykę.

    Ale równie wstrząsający jest sam protest Siwca, którego reżyser nie pokazuje aż do samego końca. Krążymy wokół tego wydarzenia, słyszymy opowieści bliskich i świadków mężczyzny, oglądamy nagrania zszokowanych ludzi obecnych wtedy na stadionie, a nasza wyobraźnia działa na pełnych obrotach. Kiedy zaś Drygas w końcu pozwala nam usłyszeć krzyk Siwca i zobaczyć jego tragedię, jest to jak emocjonalne zderzenie z ciężarówką.

  5. Człowiek na torze – oglądając arcydzieło Andrzeja Munka po raz pierwszy, byłem zaskoczony, że w Polsce drugiej połowy lat 50.

    mógł powstać film tak dojrzały, na poziomie największych ówczesnych dzieł światowego kina artystycznego, a jednocześnie odżegnujący się od romantyzmu à la Wajda. A przecież Człowiek na torze wyrasta z nieznośnej poetyki socrealistycznej i jest filmem bardzo minimalistycznym. Wykorzystując tzw. efekt Rashōmon, trzyma za gardło od pierwszej do ostatniej minuty niczym rasowy thriller, mimo że opowiada bardzo ludzką, przyziemną historię pełną niejednoznaczności i chybionych ocen moralnych (także tych dokonywanych przez widza).

Odys Korczyński

  1. Wszystko, co kocham – za nieoczywistą miałem zawsze w tym filmie atmosferę oraz pogoń młodych za nowymi wrażeniami. Mimo że miejscami trzeba było mocno wysilać wyobraźnię, żeby wczuć się w klimat produkcji, jest to jeden z najlepszych polskich filmów, jakie widziałem.
  2. Drivenieoczywista osobowość kierowcy, nieoczywista muzyka, nieoczywista motywacja głównego bohatera, nieoczywiste dosłownie wszystko, a jednak film nie popada w zbytnią tajemniczość ani tak znany z artystycznych produkcji surrealistyczny bezsens. Wszystko w Drive ma sens. Można go rozpoznać za pomocą tzw. szóstego zmysłu, intuicji lub intelektualnej mądrości.
  3. Polar – z tego, co widzę, mało kto traktuje ten film jako nieoczywisty.

    Moje wrażenia są jednak zgoła inne, przede wszystkim z powodu sposobu przedstawienia przemocy. Jest krwawo, soczyście, mięsiście, ale z drugiej strony nagromadzenie tych wszystkich kolorowych wodotrysków tworzy niesamowitą formę, która doprawdy zachwyca. Na dodatek psychologia bohaterów przypomina gabinet osobliwości.

  4. Grobowiec świetlików – zastanawiam się, co by się stało, gdyby kiedykolwiek powstała wersja fabularna (aktorska). Może byłby to jeden z najbardziej antywojennych filmów, jaki kiedykolwiek nakręcono? Dzisiaj już wiem (dzięki „smigi”), że taką nakręcono, niestety nigdzie nie mogę jej obejrzeć, a i nie zapisała się jakoś jako pacyfistyczny wzorzec.

    Niedawno minęła kolejna rocznica zrzucenia bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki. Niedawno mieliśmy również naszą własną rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Wszystkie te wydarzenia zostały okupione niepotrzebną śmiercią niewinnych, w tym dzieci. Świetliki to symbol nadziei i szczęścia, ale czasami nie dla tych, wokół których się pojawiają, a dla kolejnych pokoleń, żeby wyciągnęły wnioski i przestały wreszcie uczyć dzieci, że jest coś takiego jak zaszczytny udział w wojnie; że idąc na nią, zostanie się bohaterem. Podczas wojny można co najwyżej zostać mordercą.

  5. Nausicaä z Doliny Wiatrunieoczywiste dla widzów będzie zapewne nagromadzenie ludowych motywów obcych naszej kulturze. Stosunek do naszej planety również co poniektórym wyda się osobliwy, ale gdy już widz przebije się przez z pozoru skomplikowaną intertekstualnie fabułę, odkryje doskonałość tej opowieści, która dla każdego z nas powinna być jednym z wyznaczników ludzkiej mądrości w poszanowaniu otoczenia.

Michalina Peruga

Aktorka z serii "Harry Potter" nie została zaproszona na konwent. Powodem konto na OnlyFans

  1. Jeanne Dielman, Bulwar Handlowy, 1080 Bruksela – trwające ponad trzy godziny arcydzieło belgijskiej reżyserki Chantal Akerman to zapis kilku dni z życia tytułowej Jeanne Dielman, samotnej matki zajmującej się domem. Chociaż reżyserka w realistyczny sposób ukazuje nam wszystkie monotonne czynności – jak sprzątanie czy gotowanie – które na co dzień wykonuje bohaterka, film zamiast się dłużyć, hipnotyzuje i prowadzi do zaskakującego finału.

    Oszczędność środków wyrazu sprawia, że zakończenie filmu staje się prawdziwym trzęsieniem ziemi, a sam film – komentarzem na temat płci kulturowo-społecznej.

  2. Ostatni seans filmowy – to słodko-gorzka opowieść o przyjaźni grupy nastolatków mieszkających w małym teksańskim miasteczku i ich wchodzeniem w dorosłość na początku lat 50. Ekran kradną młody Jeff Bridges i prześliczna Cybill Shepherd, a serca widzów – szczerość i autentyzm przekazu. Film Petera Bogdanovicha wypełniony jest nostalgią, żalem za utraconą epoką oglądaną przez bohaterów na kinowych ekranach, za minionym dzieciństwem i beztroską, a także strachem przed niepewną przyszłością i wszechogarniającym marazmem.

  3. Waleria i tydzień cudów – perełka czechosłowackiej Nowej Fali w reżyserii Jaromila Jiresa. To oniryczna, surrealistyczna i pełna grozy opowieść o dorastaniu nastolatki – tytułowej Walerii. W odrealnionej, magicznej rzeczywistości bohaterka odkrywa swoją kobiecość i seksualność. Reżyser łączy ze sobą elementy, które w kinie doskonale współgrają od dawna – seks i grozę, serwując widzom mroczną baśń pełną czarów i dziwów.
  4. Kucharz, złodziej, jego żona i jej kochanek – Peter Greenaway opowiada o pospolitym bandycie (Michael Gambon) strachem i siłą rządzącym restauracją, swoimi poplecznikami i piękną, wrażliwą żoną.

    Ogromną siłą tego filmu, poza wspaniałą kreacją królowej Helen Mirren, są użyte w filmie środki wyrazu. Reżyser wprost nawiązuje na ekranie do historii sztuki, kreując baśniowy, teatralny świat za pomocą oświetlenia i kolorystyki zmieniającej się wraz z pomieszczeniami, przez które przechodzą bohaterowie, lub ich stanami emocjonalnymi.

  5. Kieł – pomimo późniejszych sukcesów Yorgosa Lanthimosa na arenie międzynarodowej to właśnie zrealizowanego jeszcze w Grecji Kła uważam za najlepszy film reżysera.

    Minimalistyczny thriller psychologiczny o rodzinie, która wychowuje trójkę swoich dorosłych już dzieci w całkowitej izolacji od świata zewnętrznego, tworząc hermetyczny świat rządzący się własnymi zasadami. Świat, gdzie słowo „autostrada” oznacza silny wiatr, a „cipka” – dużą lampę w jadalni. Nagromadzenie absurdu i groteski widoczne w każdej sekundzie filmu Lanthimosa stało się wspólnym mianownikiem nurtu, który dzięki temu filmowi zaczęto nazywać “grecką Nową Falą”.

Jan Brzozowski

  1. Noc amerykańska – najpiękniejszy film o powstawaniu filmu w historii filmu. Autor 400 batów przedstawia w Nocy amerykańskiej proces realizacji fikcyjnego melodramatu Poznajcie Pamelę.

    Dzielna ekipa pod wodzą reżysera Ferranda (w tej roli sam Truffaut) musi mierzyć się z kolejnymi przeciwnościami losu: romansami nawiązującymi się na planie niemalże samoistnie, załamaniem nerwowym amerykańskiej gwiazdy, podstarzałą diwą wiecznie mylącą drzwi wejściowe z szafą oraz nieskorym do współpracy kotkiem. Dużo w Nocy amerykańskiej humoru, dużo autotematycznych i autobiograficznych refleksji, dużo wspaniałej muzyki skomponowanej przez niezastąpionego Georges’a Delerue, ale zdecydowanie najwięcej czystej miłości do kina – ukochanego medium nas wszystkich. Kiedy ktoś pyta mnie o ulubione filmy, nigdy nie zapominam o (nieoczywistym) arcydziele Truffauta.

  2. Piętno śmierci – słyszysz Kurosawa, myślisz kino samurajskie? Nie tym razem. Piętno śmierci to najwyższych lotów dramat egzystencjalny. W jego centrum Kurosawa umieścił starego urzędnika, który dowiaduje się o śmiertelnym nowotworze pustoszącym jego bezbronne ciało. Ostatnie dni życia bohater postanawia poświęcić na przeforsowanie projektu budowy placu zabaw w jednej z najbiedniejszych dzielnic miasta. Wspaniały film, przygnieciony w dorobku Kurosawy przez znacznie bardziej popularne tytuły.
  3. Palacz zwłok – brawurowa ekranizacja powieści Ladislava Fuksa. Palacz zwłok pozwala spojrzeć na Holokaust oczami kolaboranta-psychopaty, który systematycznie pozbywa się kolejnych członków najbliższej rodziny ze względu na ich żydowskie pochodzenie. Film Juraja Herza zachwyca jednak nie tylko oryginalną fabułą – jego największą zaletą jest warstwa audiowizualna, stanowiąca fantastyczne połączenie długich jazd kamery, ujęć POV, efektu rybiego oka i hipnotyzującej muzyki autorstwa Zděnka Liški. Nieoczywiste arcydzieło, ginące w odmętach czechosłowackiej Nowej Fali, którą utożsamia się przede wszystkim z filmami Miloša Formana i Jiříego Menzla.
  4. Kuzyni – drugi pełnometrażowy film w dorobku Claude’a Chabrola. W debiutanckim Pięknym Serge’u reżyser przedstawił historię powrotu młodego mieszczanina na rodzinną wieś; w Kuzynach odwrócił tę sytuację, wysyłając chłopaka ze wsi do Paryża na studia. Nieśmiały, skromny Charles (Gerard Blain) zatrzymuje się w stolicy u swojego kuzyna Paula (Jean-Claude Brialy) – obracającego się w „wyższych sferach” dandysa. Paul zaczyna wprowadzać Charlesa do swojego towarzystwa, dla którego nie liczy się nic prócz wydawanych na lewo i prawo pieniędzy oraz dobrej zabawy pod postacią kolejnych hucznych imprez.

    Nieco zapomniany film Chabrola jest dla mnie jednym z największych osiągnięć francuskiej Nowej Fali; arcydziełem, w którym spotykają się Jules i Jim, Słodkie życie oraz Reguły gry (a inspirować mógł się Chabrol jedynie filmem Renoira).

  5. Alleman (Dwanaście milionów Holendrów) – dokumentalna cegiełka mojej piątki.

    Film Berta Haanstry najprościej można by określić jako portret narodu. Wybitny dokumentalista pilnie przygląda się swoim rodakom, rejestrując na taśmie zarówno proste codzienne czynności (wyjście z psem do parku, gra w szachy ze znajomym), jak i te bardziej niezwykłe wydarzenia (dyskusja pod popiersiem Hitlera na targu, różnego rodzaju wyczyny sportowe). Kolejne fenomenalne ujęcia są ze sobą zestawiane za pomocą luźnych skojarzeń, co nadaje całości charakteru filmowego notatnika – tworu stale ewoluującego, spontanicznego, a zarazem podporządkowanego autorskiej wizji reżysera. Dokumentalne arcydzieło, o którym mało kto dziś pamięta.

Tomasz Raczkowski

  1. Lustra i pióra zwycięzca Festiwalu w Rotterdamie z 2018 roku to film mocno niszowy, który nie przebił się specjalnie do świadomości widzów na świecie, nawet tych „arthouse’owych”. Co więcej, opinie, z jakimi spotkałem się wśród tych, którzy film widzieli w obiegu festiwalowym, są raczej podzielone, a ich średnia lokowałaby debiutancki film Cai Chengjie w rejonach solidnego, ale nie wybitnego dzieła niszowego.

    Ja tymczasem uważam Lustra i pióra za film olśniewający, w brawurowy sposób łączący mocny społeczny przekaz, feministyczną krytykę, etnograficzne detale i ironiczne zabawy konwencją, oferując frapującą podróż do świata ludzi, duchów i ludzi-duchów. Uważam, że to prawdziwe „przeoczone arcydzieło”, które zasługuje na odkrycie i docenienie w dużo większym zakresie, niż się do tej pory stało.

  2. Trzecia część nocy – wielu odbiorców może odrzucać ekspresyjność i niemal kakofoniczna formuła kina Żuławskiego, ale dla mnie to właśnie w nich tkwi wyjątkowość tego kina.

    A arcydzieło tej konwencji polski reżyser zrealizował już w swoim debiucie pełnometrażowym, czyli Trzeciej części nocy – surrealistycznej podróży w mroczne rubieże zbiorowej pamięci ku istocie doświadczenia wojennego szaleństwa. Film Żuławskiego, oparty na półautobiograficznym wspomnieniu losów własnej rodziny w okupowanym Lwowie, to dla mnie filmowy odpowiednik Trans-Atlantyku Gombrowicza, bezkompromisowo i niemal bluźnierczo rozsadzający martyrologiczno-bogoojczyźnianą wizję II wojny światowej i miejsca jednostki w trybach historii. Jeden z bardziej szalonych i ważniejszych filmów polskich.


  3. Twin Peaks: Ogniu, krocz ze mną w momencie premiery wielu ludzi odrzuciło wizję Twin Peaks tak odmienną od serialowego miksu groteski, kryminału i nostalgicznej opery mydlanej. Dziś recepcja kinowego prequela kultowego serialu jest nieco lepsza, ale pozostaje w cieniu i telewizyjnej produkcji, i innych filmów Lyncha. Tymczasem ja sądzę, że to jedno z najlepszych osiągnięć reżysera – znakomicie rozgrywające oczekiwania widzów i przebijające sentymentalny nimb oryginalnego Twin Peaks (co stanowiło pierwszy krok w kierunku totalnej dekonstrukcji jego fenomenu w The Return), proponujące frapującą i niejednoznaczną, a przede wszystkim obłędnie zrealizowaną wizję przeżerającego pozorną idyllę zła.

    Ogniu, krocz ze mną na przemian hipnotyzuje, zadziwia i przeraża, tworząc niesamowity ekstrakt Lynchowskiego imaginarium, pokazywanego tu chyba w najbardziej brutalnej i mrocznej odsłonie.

  4. The Limits of Control filmy Jima Jarmuscha zawsze opierały się na „nudnie” snujących się sekwencjach, ale film z 2009 roku zaskoczył chyba nawet fanów Amerykanina. The Limits of Control to kontemplacyjna niby-opowieść, niby-refleksja tkana wokół tematów komunikacji międzyludzkiej i postaw wobec świata.

    Powolna, niemal ambientowa konstrukcja filmu otwiera na swobodny przepływ myśli i zdarzeń, nie proponuje jasnych puent ani narracyjnych „uatrakcyjniaczy”, tworząc coś na kształt niepowtarzalnej filmowej medytacji. Wielu ta formuła odrzuca, dla mnie jednak to błysk geniuszu Jarmuscha, podkręcającego swój styl do ekstremum i tworzącego współczesnego dalekiego kuzyna 2001: Odysei kosmicznej „wychowanego” w konwencji kryminału.

  5. Magical Girl – Zwycięzca Złotej Muszli na festiwalu w San Sebastian z 2014 roku to jeden z najbardziej ekstrawaganckich i intrygujących komentarzy społecznych we współczesnym kinie.

    Carlos Vermut opowiada szaloną, trochę przygnębiającą, trochę przerażającą historię, w której splatają się losy kilku postaci na różny sposób doświadczających osaczenia przez współczesny świat, zdominowany przez konsumpcyjny kapitalizm, klasowe stratyfikacje i paradoksalne klatki zależności i moralności. Kolejne niedocenione arcydzieło, tnące na odlew XXI wiek z siłą równą Parasite.

film.org.pl - strona dla pasjonatów kina tworzona z miłości do filmu. Recenzje, artykuły, zestawienia, rankingi, felietony, biografie, newsy. Kino klasy Z, lata osiemdziesiąte, VHS, efekty specjalne, klasyki i seriale.

Kliknij, żeby skomentować

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *