Najlepsze FILMY ROKU według redakcji Film.org.pl. ZŁOTE KRABY 2019
5. Lighthouse
Mówi się, że drugi film jest zawsze trudniejszy od debiutu. Robert Eggers dał sobie z tym jednak radę i po świetnej Czarownicy: Bajce ludowej z Nowej Anglii (2015) wrócił z jeszcze lepszym Lighthouse, kolejnym horrorem, w którym najstraszniejsze jest to, co siedzi w nas samych i nie przybiera postaci żadnego straszydła ganiającego po ciemnych korytarzach. Lighthouse oszałamia atmosferą nieustannej niepewności i niebezpieczeństwa czyhającego nie za rogiem, lecz w głowie. Dopieszczony audiowizualnie obraz nawiązuje między innymi do ekspresjonizmu i Bergmana, porusza kulturowe tropy w postaci psychoanalizy i mitologii oraz wątki szaleństwa, samotności i odpowiedzialności. Eggers stworzył film wymagający, wieloznaczny, naturalistyczny i artystycznie przepiękny. I jeszcze te role Pattinsona i Dafoe! Obaj panowie zaprezentowali się tu pierwszorzędnie i brak nominacji do Oscarów dla obu, spodziewany niestety, będzie co najmniej skandaliczny. [Dawid Konieczka] [RECENZJA]
4. Pewnego razu… w Hollywood
To być może najbardziej niekonwencjonalny film Quentina Tarantino i pozycja nie dla każdego, ale mnie Pewnego razu… w Hollywood urzekło swoimi postaciami i porwało niesamowitym obrazem dawnego Hollywood. To fantastyczna opowieść o pewnej epoce i charakterystycznym świecie, w którym bohaterowie reprezentują różne drogi hollywoodzkiej kariery. Kontrast między perypetiami Ricka Daltona a sielankowym życiem Sharon Tate ma jeszcze mocniejszy wydźwięk przy kolejnych seansach, a niejednoznaczny charakter Cliffa zastanawia do samego końca. Niewiele filmów ma tak bogaty drugi plan jak Pewnego razu…, a doskonały dobór muzyki nie powinien zaskoczyć nikogo zaznajomionego z filmografią reżysera. Nie brakuje tu też pamiętnych momentów: od pełnej grozy konfrontacji na ranczu, przez wybitnie zagrany komediodramat w przyczepie wściekłego na siebie Ricka, aż po groteskową finalną rzeź – cały film to wspaniała mieszanka doskonałej obsady, talentu Tarantino i kapitalnej oprawy audiowizualnej. I czy tylko ja marzę o rzeczywistości, w której można obejrzeć Bounty Law i spaghetti westerny z Rickiem „Leo” Daltonem? [Mikołaj Lewalski] [RECENZJA]
3. Faworyta
Czy kostiumowy dramat, którego głównym tematem są obyczajowe i polityczne przepychanki na dworze angielskiej królowej, może stać się punktem wyjścia dla elektryzującej groteski, przetwarzającej problematykę władzy w na wpół surrealistyczną wizję, łączącą absurd, ironię i emocjonalne napięcie? Tak, jeśli za kamerą stoi Yorgos Lanthimos. Faworyta jest jak sam dwór – dystyngowana i wysmakowana z wierzchu, podczas gdy pod elegancką powłoką rozgrywają się brutalne przepychanki, kwitną namiętności i dokonuje moralny rozkład rozsadzający wszystko od wewnątrz. Dzieło Lanthimosa to znakomicie rozpisana i wyreżyserowana tragikomedia o hierarchii, manipulacji i zdradliwych ścieżkach politycznego pragmatyzmu. Przede wszystkim jednak jest to koncert aktorskiego tria Olivii Colman, Emmy Stone i Rachel Weisz, które wspólnie tworzą brawurowy pierwszy plan tej opowieści, ucieleśniając zarówno jej kaliber, jak i groteskowość dworskiej gry. [Tomasz Raczkowski] [RECENZJA]
2. Joker
Projekt, który chyba niemal każdy spisywał na straty – bo oto w dobie kolejnych porażek ekranizacji komiksów DC Comics i okropnej interpretacji postaci Jokera w wykonaniu Jareda Leto ktoś chciał opowiedzieć origin story tej postaci – okazał się czarnym koniem zeszłorocznych wyścigów po serca i pieniądze widzów na całym świecie. Todd Phillips, reżyser i scenarzysta produkcji, nie tylko zupełnie niespodziewanie pokazał swój obraz na festiwalu w Wenecji, ale też wrócił z niego z główną nagrodą. Po drodze wywrócił do góry nogami światowy box office, a o jego filmie z pewnością będzie jeszcze głośno w okolicach gal rozdania Złotych Globów i Oscarów. Na szczęście jest to sukces w pełni zasłużony, bo Joker to prawdziwa uczta kinomana. Film, w którym bardzo dobra, poruszająca i aktualna – nawet jeśli oparta na przetartych schematach – historia spotyka się z robiącą piorunujące wrażenie realizacją i prawdziwym pokazem kunsztu aktorskiego Joaquina Phoenixa. [Filip Pęziński] [RECENZJA]