ZAKONNICA 2. Demon w przebraniu kobiety [RECENZJA]
Dużo ostatnio słyszeliśmy o tej produkcji, będącej spin-offem znanej i docenionej wśród widzów serii Obecność. Właściwie można już teraz mówić o uniwersum Obecności, co jeszcze bardziej napędza potencjał Zakonnicy, zwłaszcza drugiej części. Była to historia wyczekiwana, a zyski z jej premiery kinowej były z kolei oczekiwanie wysokie. W pierwszy weekend film zarobił już w USA ponad 32 miliony dolarów. W tej chwili to ponad 260 milionów dolarów w porównaniu z niecałymi 40 kosztów produkcji. A to oznacza sukces. Czy więc Zakonnica 2 jest produkcją udaną? Czy jest tylko horrorem, czy może zręcznie ocenia z perspektywy lat 50. sytuację kobiet w dzisiejszym społeczeństwie Zachodu? Mamy teraz okołohalloweenowy czas. Warto się nieco przestraszyć, ale i pomyśleć, że za tymi demonami, skrytymi w mrocznych korytarzach zawsze kryją się konkretne czyny konkretnych ludzi. I to właśnie one są pokarmem demonów, czy to pochodzących faktycznie z innych piekielnych wymiarów, czy będących metaforami zła znajdujących swój sens wyłącznie w naszych głowach. Zakonnicę 2 można teraz oglądać na HBO Max.
Zanim o wartości artystycznej, będzie o narzędziu, które umożliwia jej doświadczenie. Zakonnica 2 w HBO Max jest produkcją zrobioną w technice Dolby Vision 4K, co pociąga za sobą określone konsekwencje. Generalnie jest filmem ciemnym. Światło w scenach występuje punktowo, co jest bardzo wymagające dla wyświetlacza i ma na celu stworzenie klimatu grozy, zresztą skutecznie. Zakładam, że jeśli ktoś nie poszedł na film do kina, to zechce go obejrzeć, używając telewizora. Laptop czy telefon są wyborem zupełnie błędnym, bo żadnych zaplanowanych przez twórców wrażeń się nie doświadczy lub doświadczy nie w pełni. Problem z narzędziem jest taki, że tak ciemne, kontrastowe i półtonowe produkcje nadają się do wyświetlania przez wysokiej jakości ekrany o możliwości podświetlania i wygaszania określonych stref ledowych na matrycy. Wtedy uzyskuje się zarówno głęboką czerń, jak i bardzo nasycone i kontrastujące światła np. latarka, świece, witraże itp., widzimy również to, co jest w cieniach. Najlepiej, żeby tych stref było setki, bo niskiej jakości telewizor nie poradzi sobie z paletą tonów w Dolby Vision, które zawiera obraz Zakonnicy 2, a widz poczuje się zmęczony wpatrywaniem się i analizą tego, co jest na ekranie, oraz automatycznie zniechęcony. Jak widać, w tworzeniu wrażenia u widza w dzisiejszych czasach coraz większą rolę odgrywa konkretny rodzaj możliwości technicznych urządzenia, na którym będzie się dany film oglądać, a potem oceniać. Tutaj puszczam oko do krytyków, którzy niekiedy nawet nie zdają sobie sprawy, jak warunki seansu wpływają na podświadomie formowane elementy opinii o ocenianym dziele, zresztą nie tylko filmowym.
Zakonnica 1 była niezbyt skomplikowaną historią walki dwójki bohaterów z demonem, który przybrał dla wierzących podobno najbardziej sugestywną, rujnującą wiarę postać – zakonnicy. Był to film poprawnie nakręcony, lecz niezbyt straszny. Można obejrzeć bez poczucia straty czasu, lecz powracać się do niego raczej nie będzie. Zakonnica 2 pod względem wizualnym stoi o wiele wyżej. Efekty specjalne i montaż są niewątpliwą zaletą tytułu. Gra aktorska również, chociaż nie jest to ten poziom, co w Obecności. Najgorzej jest z rozpisaną w scenariusz historią. Demony są przewidywalne i głupie. Postępują szablonowo, bez żadnych plot twistów, które mogłyby widza zaskoczyć w finale. Uwielbiają kryć się w ciemnych kątach, pokazywać zęby i mają dziwne upodobanie do podnoszenia ludzi wysoko za gardło. Generalnie są wyjątkowo łaskawe, że tak ostrzegają, nim zaatakują. Dlatego fabuła Zakonnicy 2 właściwie nie zawiera ofiar. Większość bohaterów (nie licząc prologu) daje się uratować, nawet tych z dalszych planów, co w kontekście sugerowanej przez kościelnych hierarchów potęgi demona jest mocno śmieszne. Zresztą są to sugestie wygłaszane znad talerza ociekającego tłuszczem mięsiwa, które łapczywie wsadza w siebie jeden z biskupów, więc czego oczekiwać. Może i to ukryta satyra, ale nie aż tak explicite zaprezentowana, żeby wpłynęła na widzów refleksyjnie, a zarazem nie zgrzytała z prezentacją demona. Na tym polega właśnie największa wada filmu, że bardzo konsekwentnie i skutecznie buduje klimat estetycznie, niszczy go zaś za pomocą zbyt delikatnej, wstrzemięźliwej treści, co jest niezrozumiałe, zważywszy np. na proponowaną kategorię wiekową.
Zaletą filmu jest zaś poświęcenie zadziwiająco dużo jak na horror czasu, żeby pokazać charakter i przeżycia postaci, szczególnie zakonnicy Irene (Taissa Farmiga). Nie poświęcono go za to w ogóle demonowi, co uczyniło z niego szablon z horrorowego stocka, broniący się technicznie, lecz pusty treściowo. Irene jednak rekompensuje ten brak swoją historią i perypetiami emocjonalnymi, które posłużyły twórcom do stworzenia bardzo trafnego szkicu sytuacji kobiety w kościele katolickim, będącego analogią do sytuacji kobiet w społeczeństwie, nie tylko tym zachodnim, ale również tym wysoko zuniformizowanym, w państwach totalnych, do których zalicza się Watykan, co widać w opowieści o „biskupie i szalonej zakonnicy” z pierwszej części produkcji. Zaznaczam przy tym, że film nie jest traktatem krytycznym na temat kościoła. Zawiera jednak sugestie, jak np. prezentacja obżerającego się purpurata, walczącej z generatorem zakonnicy w klasztorze czy historii wstąpienia do zakonu Debry, że struktura formalna kościoła jest niedostosowana do naszych czasów, a rola w nim kobiety wyłącznie służalcza z nielicznymi wyjątkami, lecz akurat te pozbawione seksualności „damy” służą wyłącznie jako narzędzia represji i podtrzymywania niewolniczej roli zakonnic w strukturze. Bo czy to w kościele, czy w państwie chodzi o to, żeby interes mężczyzn był zaspokojony.
Czy więc Zakonnica 2 jest horrorem, czy raczej filmem akcji z elementami obyczajowymi i szczyptą grozy o wydźwięku moralizatorskim? Pozostałbym w ramach tego pierwszego, z zastrzeżeniem, że jeśli ktoś oczekuje slashera, stylu gore lub prezentacji demona, który naprawdę będzie straszny i kontrowersyjny, to źle wybrał film. Produkcja w reżyserii Michaela Chavesa jest bezpiecznym horrorem, jakich wiele, aczkolwiek wyróżniającym się estetycznie. Chociażby dlatego warto go zobaczyć. Na pewno nie jest to film grozy, który spowoduje przerażające sny, a nawet małe zjeżenie włosów na głowie. Wszystko zostaje w granicach dopuszczalnej i niekontrowersyjnej normy, nawet jeśli diagnoza sytuacji kobiet w kościele jest trafna, i dobrze, że horrory spod znaku uniwersum Obecności ten stan piętnują. Demon w przebraniu kobiety miał przecież znaczenie o wiele bardziej złowrogie, bo praktyczne, niż faktycznie nadnaturalne. Nadal demonizm jest łączony w horrorach właśnie z kobiecością. Ta tradycja jest spadkiem po bardzo mrocznych czasach, kiedy o wartości kobiet decydowali właśnie tacy, których Zakonnica 2 szkicuje jako roztytych, brzydkich mężczyzn, uwielbiających obżerać się tłustym mięsiwem, jeździć drogimi autami i wysługiwać się posłuszną jak niewolnicy służbą.