Z SITCOMU DO APOKALIPSY ZOMBIE. Rozmową z Jenną Elfman o jej roli w 4. sezonie FEAR THE WALKING DEAD
Fear The Walking Dead cieszy się zdecydowanie mniejszą popularnością niż jego starszy brat, a szkoda, bo ostatni sezon bije na głowę siódmą i ósmą serię The Walking Dead (i to pomimo wysiłków świetnego Negana). Twórcy tego dość młodego spin-offa wielokrotnie zaskakują nas nietypowymi pomysłami na miejsca akcji lub sposoby funkcjonowania resztek społeczeństwa w postapokaliptycznym świecie. Społeczność skupiona na tamie, stadionie, losy ludzi żyjących na morzu, a nawet rozmowa z astronautą, który wie, że nigdy nie wróci na Ziemię – co rusz pojawia się jakiś interesujący koncept. Całość jest też zdecydowanie bardziej dopracowana i ciekawiej nakręcona, pomimo mniejszego budżetu. Pisząc te wszystkie pochwały, mam na myśli przede wszystkim trzeci sezon, którego mocne otwarcie wyznaczyło świetny poziom całości.
Pierwsze momenty czwartej serii (debiutującej na kanale AMC 23 kwietnia o 22:00) mogą zdezorientować osoby, które podzielają mój pogląd na oba seriale. Początkowo można wręcz pomyśleć, że wciąż oglądamy The Walking Dead – pojawiają się bowiem jego najważniejsi bohaterowie. Niech to was jednak jednak nie zwiedzie – pierwotne zaskoczenie z czasem ustępuje, a wszystkie elementy zaczynają wchodzić na swoje miejsca. Pierwsze dwa odcinki czwartego sezonu na pewno nie są ciągiem dalszym, jakiego można było się spodziewać. Do serialu dołącza bowiem dobrze znany z The Walking Dead Morgan i kilka niezwykle intrygujących postaci. Nie mogę zdradzać szczegółów przed polską premierą, ale dość powiedzieć, że zobaczymy romantycznego rewolwerowca, młodą damę jeżdżącą czadowym opancerzonym pojazdem, a spotkanie Morgana z bohaterami Fear The Walking Dead pozostawia widza zaintrygowanym.
Podobne wpisy
W jedną z nowych postaci napotkanych przez starych bohaterów wciela się Jenna Elfman, która stała się rozpoznawalną gwiazdą dzięki głównej roli w sitcomie Dharma i Greg, która przyniosła jej zresztą Złoty Glob w 1999 roku. Aktorka zawsze najlepiej czuła się w produkcjach komediowych, ale ostatnimi czasy postanowiła to zmienić. Jej nowy projekt to serial, w którym bohaterom rzadko kiedy trafiają się powody do śmiechu, a każdy żyje z jakąś traumą.
Jenna obecnie jest gdzieś w Teksasie i wciąż pracuje na planie Fear The Walking Dead. Pomimo natłoku pracy znalazła trochę czasu na sympatyczną rozmowę z oddalonym o dobrze ponad 9 tysięcy kilometrów redaktorem. Spotkanie twarzą w twarz byłoby niemałym wyzwaniem, więc jedyną opcją był telefon. Pierwszy przeprowadzany wywiad w życiu, a do tego po angielsku i bez możliwości spotkania rozmówcy? To dopiero wyzwanie!
Mikołaj Lewalski: Twoja postać, Naomi, niewątpliwie jest jednym z najbardziej intrygujących elementów otwarcia czwartego sezonu. Czego możemy się po niej spodziewać?
Jenna Elfman: Na pewno nie mogę zdradzić ci wszystkiego! Mogę powiedzieć, że istnieje bardzo dobry powód, dla którego zachowuje się w tak zagadkowy sposób i nie czuje się komfortowo wokół innych ludzi. Przyczyny jej rozchwiania i traumy to coś, co naprawdę można zrozumieć.
Czy przyjdzie nam długo czekać na poznanie jej przeszłości?
Wydaje mi się, że nie mogę mówić za wiele o chronologii, ale z pewnością nie dowiecie się tego w trzecim odcinku! O wielu rzeczach nie mogę wspominać, ale myślę, że widzowie będą podekscytowani stopniowym odkrywaniem nowych faktów. Na pewno jednak nie będziecie musieli czekać do siódmego sezonu!
To spora ulga! Widzowie znają cię przede wszystkim z sitcomów i innych seriali komediowych. Jak to było pracować na planie serialu o postapokaliptycznym świecie zaludnionym przez zombie?
To było coś, co chciałam zrobić od dawna. Być częścią bardziej dramatycznej narracji, która porusza kwestie związane z człowieczeństwem i przetrwaniem. Ta okazja niesamowicie mnie ucieszyła. Jestem dumna z naszego scenariusza, montażu i przede wszystkim scenografii. Zmiana showrunnera wiąże się z dużymi zmianami dla całego serialu w tym roku i czuję zaszczycona możliwością bycia częścią tego. Fear The Walking Dead to nie tylko zombie, jest tam chociażby bardzo wiele o trudach przetrwania.
To przede wszystkim serial o ludziach.
Zdecydowanie tak. Ludzie zostają tu kompletnie przyparci do muru i dopiero w tym miejscu zaczyna się historia. To jest to, co najbardziej podoba mi się w tej wizji.
Jako ktoś, kto obejrzał wszystkie dotychczasowe sezony The Walking Dead i Fear The Walking Dead podzielam ten entuzjazm. Czy ty też oglądasz seriale lub filmy o takiej tematyce?
Tak, przede wszystkim The Walking Dead. Ciekawą rzeczą jest, że podczas naszej rozmowy wciąż trwają tu zdjęcia, więc nie miałam jeszcze okazji rozmawiać z fanami i praktycznie nikt nie widział mojej postaci. Czekam więc z niecierpliwością na premierę i dopiero wtedy będę mogła poznać reakcje fandomu, który nigdy wcześniej nie był częścią mojego życia. Na razie skupiam się jednak na aktorstwie.
Zatrzymajmy się więc na aktorstwie. Jak porównałabyś Naomi do swoich poprzednich ról?
Wydaje mi się, że zawsze każda rola była dla mnie zupełnie inną bajką. Naomi z pewnością różni się od wszystkiego, co wcześniej robiłam, a to bardzo mi się podoba. Lubię to, że jest surowa. To nie kino science-fiction, tutaj bohaterowie prowadzili swoje zwyczajne życie, kiedy przyszła apokalipsa. Teraz posiadają nowe doświadczenia dotyczące przetrwania i muszą jakoś to pogodzić z tym jacy byli w “poprzednim” życiu. Ich osobiste trudy i konieczność przetrwania mają miejsce w świecie pozbawionym ładu społecznego, demokracji czy umowy społecznej. Ludzie próbują trzymać się tego kim byli, ale zarazem muszą nauczyć się być nowymi istotami. Podoba mi się możliwość wcielenia się w kobietę, która przeszła tak wiele i teraz próbuje zrozumieć, co jej się przytrafiło i jak powinna dalej żyć. To takie być albo nie być dla niej i, co ważniejsze, kim być. Jako aktorka i jako kobieta uważam, że to ożywcze móc wcielić się w tak złożoną i dosadną postać.