Rozmawiamy z JENNĄ ELFMAN, gwiazdą FEAR THE WALKING DEAD
Z okazji premiery siódmego sezonu Fear the Walking Dead rozmawiamy z odtwórczynią jednej z głównych ról, Jenną Elfman. Aktorka wcielająca się w postać June Dorie opowiada nam o klimacie najnowszego sezonu, metamorfozie swojej postaci i o tym, co dokładnie czeka ją w zbliżających się odcinkach. Produkcja emitowana jest na kanale AMC w każdy poniedziałek, a najbliższy odcinek już dzisiaj o 22:00. Serdecznie zapraszamy do oglądania. I uważajcie na SPOILERY w tekście!
Jan Tracz: Szósta część odwoływała się do klasycznego westernu. A co otrzymamy w siódmym, najnowszym sezonie?
Jenna Elfman: Na pewno zobaczymy sporo gorzkich i dynamicznych zmian wśród poszczególnych postaci. Apokalipsa zombie ma się nijak do tego, jak ogromne szkody wyrządziła końcówka szóstego sezonu, kiedy to głowice nuklearne zostały zdetonowane w Teksasie. Rozdzielenie bohaterów w tych ekstremalnych warunkach (teraz dostajemy nie tylko zombie, ale i pokłosie finału) doprowadzi do nowych zmian w ich charakterach. Ich zasady i kręgosłupy moralne zostaną zredefiniowane przez tą straszną „apokalipsę w apokalipsie”, będą musieli na nowo odnaleźć się w otaczającym ich świecie. Serial od zawsze starał się utrzymywać dobrą dynamikę i swoją formułę zmieniał praktycznie co sezon. Tym razem nie będzie to jedynie przemiana całej konwencji, także estetyka stanie się znacznie bardziej zabójcza.
A jak dokładnie te wydarzenia wpłyną na June Dorie?
Dokładnie? W ten sposób nie mogę ci tego zdradzić, ale doceniam pytanie! (śmiech) June musi zmierzyć się ze stratą najbliższej jej osoby, czyli ze śmiercią Johna Dorie. Do tego dochodzi sytuacja, w której aktualnie się znajduje. Pomijając już fakt tej nuklearnej zagłady, June jest „uwięziona” z bunkrze z ojcem Johna. A ten ukrywa w sobie wiele skrajnych emocji, ponieważ w przeszłości miał już do czynienia z Teddym, człowiekiem odpowiedzialnym za całą katastrofę! Nie jest to przyjemna sytuacja, to na pewno. June jest wspaniała tylko wtedy, kiedy może pomóc innym. A co z nią będzie, jeśli nawet nie jest pewna, czy ktokolwiek przetrwał ten wybuch? Co dalej? Ma przeświadczenie, że dosłownie straciła wszystkich. Dochodzi wręcz do konkluzji, iż to ona (wraz ze swoim teściem) są ostatnimi ludźmi w Teksasie… Te składowe doprowadzają do wielu wyjątkowych wydarzeń.
Jest uwięziona w bunkrze… brzmi to bardzo zagadkowo, trudno też przewidzieć, co stanie się z jej postacią. W jaki rodzaj incydentów fabularnych będzie zaangażowana twoja bohaterka?
Aby nie spoilerować, powiem tak: June jest cholernie uzdolnioną pielęgniarką. Do tego potrafi strzelać, radzi sobie w sytuacjach bez wyjścia, a swoim współczuciem wzbudza sympatię współtowarzyszy. A! Jeszcze jedno. Ma sporo szczęścia, co nieraz pozwalało jej przetrwać. Mieszanka tych wszystkich cech będzie bardzo widoczna w tym sezonie. Tyle mogę ci zdradzić!
Jak sama śmierć Johna wpłynęła na June? Obstawiam, że nikt się nie spodziewał takiego obrotu spraw!
June nie jest naiwna, wiedziała, że to się może kiedyś wydarzyć. Nie wiem, czy była na to w stu procentach gotowa, ale jestem pewna, że była świadoma takiego scenariusza. Próbowała się jakoś przygotować, ale to są emocje… Udało jej się znaleźć odkupienie w zemście, zabiła osobę odpowiedzialną za to wszystko, co stało się z Johnem. June zawsze podążała własnymi ścieżkami. Nie słuchała się Morgana Jonesa, nie zważała na zasady, którymi kierował się John; zawsze znajdowała swoją drogę i to pozwalało jej przetrwać. Przynajmniej tak to interpretuję. June musi nauczyć się żyć sama ze sobą: straciła swoją najbliższą osobę, również i Jonesa nie ma już obok, sytuacja na pewno zmusi ją do zmiany wartości, do przekształcenia swojego kompasu moralnego. Struktura jej dotychczasowego życia się zawaliła. Musi zacząć od początku, ale tym razem ma doświadczenie i wiedzę praktyczną z „poprzedniego wcielenia”.
Ta apokalipsa jest takim małym „endgame’em” (etapem końcowym) w świecie The Walking Dead. Wierzysz, że znajdzie się jeszcze miejsce na przemianę wewnętrzną June?
Jak najbardziej! Nigdy nie ma granicy końcowej w tym, jak ktoś może się zmienić. I czy w ogóle ma jeszcze szansę na jakąś własną przemianę charakteru. Zawsze jest jakaś szansa! Jeśli spojrzysz na ludzi, którzy żyją wokół ciebie, którzy zmuszeni są przetrwać w nowej, skrajnie niebezpiecznej sytuacji, to prędko zobaczysz, że nie tylko się dostosowują, ale i zmieniają swoją percepcje, sposób, w jaki wcześniej myśleli. Sytuacja z Covidem może być tu całkiem niezłą analogią. To też jest zabójcze zagrożenie, które „zmieniło życie” nas wszystkich.
Kiedy porównujesz June teraźniejszą z tą, którą widzieliśmy po raz pierwszy na początku serialu, to jakie najważniejsze zmiany w niej zauważasz?
Ona rozrysowała sobie mapę, która pozwala jej funkcjonować zarówno podczas traumy, jak i poza nią. Kiedy dzieje się coś niedobrego, to zawsze odnajduje w sobie siłę, by zaopiekować się i sobą, i ludźmi, których ma pod sobą. Wydaje mi się, że jest to taki mechanizm, że im bardziej June szuka w sobie tej wewnętrznej siły w podprogowych sytuacjach, tym więcej jej znajduje. Tym więcej jej ma. I to pozwala jej przeżyć, a także ratować innych. Zombie są „odwiecznym” zagrożeniem naszych bohaterów, ale dochodzą do tego jeszcze ludzie. A ci potrafią być chwilami znacznie bardziej niebezpieczni! Mam wrażenie, że nie każdy ma wystarczająco samozaparcia, by poradzić sobie ze wszystkimi grupami stanowiącymi zagrożenie. June natomiast taką determinację posiada.