search
REKLAMA
Archiwum

WOJNA CHARLIEGO WILSONA

Piotr Żymełka

11 października 2018

REKLAMA

Wojna Charliego Wilsona

Charlie Wilson: Jaka jest strategia Stanów Zjednoczonych w Afganistanie?
Gust Avrakotos: Nie ma żadnej. Ale pracujemy nad tym.
Charlie Wilson: Jacy „My”?
Gust Avrakotos: Ja i trzech innych gości.

Pomimo dość poważnej tematyki Wojnę Charliego Wilsona spokojnie można zakwalifikować jako komedię. Pełno tu zabawnych dialogów, wywołujących szczery uśmiech sytuacji, celnych spostrzeżeń. Przy tym wszystkim nie sposób oprzeć się wrażeniu, iż film oferuje coś więcej, „zostaje” z nami po seansie. Nichols zmusza widza do refleksji. Nie ma w obrazie praktycznie żadnych wydumanych i patetycznych przemówień o wolności, prawie jednostki do szczęścia itp. Brak również ujęć powiewającej amerykańskiej flagi oraz nachalnej propagandy. Reżyser nie ocenia działań Wilsona ani pozytywnie, ani negatywnie – przedstawia po prostu fakty, zabarwiając je humorem. Tylko dwa krótkie fragmenty zdają się podsumowywać zdarzenia ukazane w filmie: jedna z ostatnich scen, gdy Charlie próbuje przekonać innych o konieczności finansowania afgańskich szkół oraz cytat tuż przed napisami końcowymi. Należy zaznaczyć, że choć Nichols nie narzuca widzowi interpretacji, to pewien wniosek nasuwa się sam: główny bohater odnosi pyrrusowe zwycięstwo; Rosjanie wycofują się z Afganistanu, ale po tym zdarzeniu nikt już nie chce słuchać kongresmana. Reszta polityków wyraźnie daje do zrozumienia Wilsonowi, że nie zamierzają pompować więcej pieniędzy dla ludzi w sowieckiej republice. Członkowie Kongresu zachłysnęli się sukcesem (ciężko wypracowanym przez Charliego i jego grupę) i, po staremu, przestali dostrzegać coś więcej niż koniec własnego nosa. A szkoda, ponieważ całkiem możliwe, iż historia potoczyłaby się nieco inaczej….

Wypada napisać parę słów o stronie technicznej filmu. Szczególnie warto zwrócić uwagę na scenografię i kostiumy – obie te rzeczy musiały oddać stylistykę lat osiemdziesiątych. I, przynajmniej według mnie, wszystko zostało odtworzone na medal. Nie można się również przyczepić do zdjęć ani montażu, które pokazują to, co niezbędne, obojętnie czy znajdujemy się akurat w plenerze, czy w biurze kongresmana. Podobnie muzyka – dyskretnie podkreśla wydarzenia ukazane na ekranie i wywołuje odpowiednie emocje u widza wtedy, gdy jest to potrzebne.

Wojna Charliego Wilsona

Charlie Wilson: Wiesz, że sięgnąłeś dna, jeśli twoje wady wypomina ci gość, który zdobył władzę, wieszając poprzednika.

Warto wybrać się na Wojnę Charliego Wilsona do kina. Bezsprzecznie największym atutem obrazu stały się wspaniałe kreacje aktorskie w wykonaniu Toma Hanksa oraz Philipa Seymoura Hoffmana. Świetne, dowcipne dialogi nie pozwalają poczuć znużenia ani przez chwilę; zapewniają natomiast prawie sto minut doskonałej zabawy. Smaczku dodaje fakt, iż całość została oparta na faktach. Nie ma już nic więcej do dodania – polecam i zapraszam na seans.

Tekst z archiwum film.org.pl (24.02.2008).

REKLAMA